Zbigniew Wodecki nie miał ambicji bycia polskim piosenkarzem

Data publikacji: 25.11.2013 08:00
Ostatnia aktualizacja: 25.11.2013 17:14
Ten tekst przeczytasz w 2 minuty
Zbigniew Wodecki
Zbigniew Wodecki, Autor - TVP/PAP/Ireneusz Sobieszczuk

POSŁUCHAJ

Zbigniew Wodecki wspomina przebój "Chałupy. Welcome to" (Weekend bez tajemnic/Jedynka)

POSŁUCHAJ

Zbigniew Wodecki wspomina swoją karierę aktorską (Weekend bez tajemnic/Jedynka)

POSŁUCHAJ

Zbigniew Wodecki i samochody (Weekend bez tajemnic/Jedynka)

POSŁUCHAJ

Zbigniew Wodecki w wypadek pod Wawelem (Weekend bez tajemnic/Jedynka)

POSŁUCHAJ

Zbigniew Wodecki o karierze piosenkarza (Weekend bez tajemnic/Jedynka)

POSŁUCHAJ

Zbigniew Wodecki o występach w Teatrze Stu w Krakowie (Weekend bez tajemnic/Jedynka)

POSŁUCHAJ

Zbigniew Wodecki jako juror (Weekend bez tajemnic/Jedynka)

POSŁUCHAJ

Zbigniew Wodecki o życiu artysty w PRL (Weekend bez tajemnic/Jedynka)

POSŁUCHAJ

Zbigniew Wodecki o tremie (Weekend bez tajemnic/Jedynka)

W cyklu "Bez tajemnic" Zbigniew Wodecki zdradza, że kiedyś nie myślał, że będzie znanym piosenkarzem. - Przez długie lata stałem z tyłu - przyznaje w radiowej Jedynce. Bał się też publiczności.

Zbigniew Wodecki przyznaje, że zawsze miał tremę. Już od szkoły podstawowej. - Bidny chłopacek, co to mały, zezowaty, rudy bierze skrzypeczki i musi na tym pudle z czterema drutami zrobić muzykę, którą jakiś geniusz kiedyś napisał - ironizuje. Ta trema utrzymała się do czasu, kiedy w Stanach Zjednoczonych zrozumiał, że nie należy się przed ludźmi popisywać, a trzeba z nimi być.

Odwiedź kanał muzyczny Polskiego Radia na YouTube >>>
Jego gwiazda zaczęła świecić, kiedy zaśpiewał "Chałupy Welcome to". Bo to było coś niezwykłego w szarej komunistycznej Polsce, żeby pokazać w telewizji gołych ludzi. Zbigniew Wodecki wspomina, że nawet kiedy był w Stanach Zjednoczonych piosenka i teledysk do niej cieszyły się wielką popularnością.

Artysta wspomina, że ojciec go nauczył, aby nie robić więcej niż umie. Wszystko po to, żeby nie epatować ludzi hochsztaplerką i nie wchodzić w kiczowatość. Co miało dobre, ale i złe strony. - Bo oczywiście nie można stać jak słup soli. Do czego ja byłem przyzwyczajony i - niestety - długie lata stałem jak ten nudziarz z tą plerezą i nudziłem grając na tych skrzypeczkach - przyznaje Wodecki. Pisał więc swoje piosenki, które nie są takie przebojowe.
Choć jego twórczość została doceniona. Jedną z jego piosenek chciał przerobić Ryszard Riedel, człowiek zbuntowany i muzycznie, i w ogóle. Świetna pianistka Barbara Hesse-Bukowska chciała z kolei zagrać "Izoldę", co połechtało próżność piosenkarza.

Artysta wspomina też wypadek samochodowy, do którego doprowadził w Krakowie pod Wawelem. W jego życiu samochody zresztą odgrywają wielką rolę. Mówi się, że jest najczęściej zmieniającym auta artystą w Polsce. Gość radiowej Jedynki przyznaje , że dużo jeździ. Ma też swoje obserwacje z polskich dróg. Jego zdaniem, wiele ograniczeń postawiono wyłącznie po to, żeby kasować od kierowców mandaty.
Wśród swych życiowych ról Zbigniew Wodecki ma też epizod bycia jurorem w pierwszej edycji "Tańca z gwiazdami". Przyznaje, że chciał sobie w ten sposób podbić popularność. Ale uważa, że jurorzy w takich programach są niepotrzebni. Bo najbardziej liczą się ci, którzy są pyskaci i najmniej się na czymś znają.
Na koniec zaś artysta mówi, co to jest - jego zdaniem – sukces.
Rozmawiał Paweł Sztompke.

W cyklu radiowej Jedynki "Bez tajemnic" w kilkunastu fragmentach przez całą sobotę (co godzinę od 11.55 do 20.55) i niedzielę (od 10.55 do 20.55) artyści opowiadają o swym, zyciu i karierze. Każdą część opowieści ilustrują największe przeboje artysty.

(ag)

cover
Odtwarzacz jest gotowy. Kliknij aby odtwarzać.