Według gościa audycji "Sterniczki" w radiowej Trójce prof. Magdaleny Środy z Instytutu Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego, prawdziwa gra rozpocznie się dopiero wtedy, jak okaże się, ilu kandydatom udało się zebrać 100 tys. podpisów. W jej opinii może dojść do drugiej tury.
Profesor zwróciła uwagę, że kiedy w 1995 roku Hanna Gronkiewicz-Waltz ubiegała się o urząd prezydenta miała problem z tym, w jaki sposób się zaprezentować wyborcom, jaki wizerunek wykreować, kim być - stereotypową matką-Polką czy silnym politykiem. Podobny problem miała w 2005 roku Henryka Bochniarz. - Żadna z kobiet, które kandydują teraz, nie ma takiego dylematu. Niektóre chcą być, tym kim są, stawiać na swoją stabilność, zwłaszcza przekonaniową, jak Wanda Nowicka. Inne chcą nas zaskoczyć - oznajmiła.
Małgorzata Sadurska z Prawa i Sprawiedliwości podkreśliła, że politycy PiS są skupieni na kampanii swojego kandydata Andrzeja Dudy. Zaznaczyła, że członkowie jej ugrupowania wierzą w to, że Duda wygra wybory prezydenckie. Przypomniała, że w sobotę w Warszawie kandydat Prawa i Sprawiedliwości zaprezentuje swój program. Dodała, że PiS chciałoby, aby przed pierwszą turą wyborów doszło do debaty kandydatów. - Wymagamy od Bronisława Komorowskiego, żeby nie ukrywał się za swoim fotelem, pod żyrandolem, tylko stanął do debaty - oświadczyła.
W odpowiedzi na ten apel europosłanka Platformy Obywatelskiej Julia Pitera, wskazała, że nie zna przypadku w polskiej polityce po 1991 roku, by którykolwiek urzędujący prezydent brał udział w debacie przed pierwszą turą wyborów. - Ja obserwując kandydatów na prezydenta zastanawiam się nad tym, przy której z tych osób czułabym się bezpiecznie, jako obywatel RP, w moim państwie (...) Ja czuję się najbezpieczniej przy Bronisławie Komorowskim - powiedziała.
Reżyserka teatralna Weronika Szczawińska przyznała, że na tym etapie kampanii odnosi ona wrażenie "szalenie dużej przypadkowości". - Do tej pory nie wydarzyło się nic w takim ścisłym sensie politycznym, nie pojawiła się propozycja, która byłaby w jakiś sposób przełomowa, zmieniająca porządek. Być może najbardziej podmiotową zawodniczką w tej stawce jest Anna Grodzka, ale mówię to jako zaprzysięgła obrończyni przegranych spraw - stwierdziła.
- Ja nie byłabym aż tak optymistyczna jak prof. Magdalena Środa, w ocenie roli kobiet w tych wyborach. Mam wrażenie, że to co się dzieje w przypadku Magdaleny Ogórek jest takim bardzo cynicznym graniem na mechanizmach polityki, która całkowicie wypróżniła się ze swoich treści i została jedynie obrazem - obrazem pięknej, młodej kobiety. Polityka zostaje zamieniona na grę obrazów, haseł, które są wypróżnione ze znaczeń - wyjaśniła reżyserka.
"Sterniczki" dyskutowały także o in vitro. Wysłuchaj całej audycji!
Wybory prezydenckie oczami "Sterniczek" - Jedynka - polskieradio.pl