Z początkiem lutego w życie weszła nowelizacja ustawy o ograniczeniu handlu w niedziele i święta. W myśl nowych przepisów w niedziele niehandlowe duże sklepy nie będą mogły świadczyć usług pocztowych, jeśli przychody z tej działalności będą stanowić mniej niż 40 proc. przychodów ze sprzedaży danej placówki. Za nami pierwsza niedziela z uszczelnionym zakazem handlu. Wśród klientów zdania na ten temat są mocno podzielone.
Pierwsza niedziela z uszczelnionym zakazem handlu za nami
Głównym argumentem podnoszonym przez przeciwników handlu w niedzielę jest ochrona szeregowych pracowników przed przymusowym świadczeniem pracy tego dnia. Zakaz nie obejmuje jednak małych placówek, w których za ladą stoi właściciel. Z szansy tej w ostatnią niedzielę skorzystało wielu przedsiębiorców. - Sklep jest otwarty zgodnie z przepisami. Jako właściciel mogę w każdą niedzielę i dzień niehandlowy otwierać go w tych godzinach, które sobie wybiorę - mówi właściciel jednej z sieci franczyzowych, pan Tomasz.
Zmiana w przepisach ma znaczący wpływ na kwestie ekonomiczne. Zamknięcie sklepów wielkopowierzchniowych to szansa dla mniejszych placówek. Większy ruch, a co za tym idzie większy przychód, został zaobserwowany w wielu miejscach. - Dzień wolny od pracy to jest podwojony obrót sklepu - przyznaje gość "Sygnałów dnia". W nowych regulacjach przewidziano liczne wyjątki. Zakaz nie obejmuje m.in. działalności pocztowej, a ponadto nie obowiązuje w: cukierniach, lodziarniach, na stacjach paliw płynnych, w kwiaciarniach, w sklepach z prasą ani w kawiarniach.
Kary nie odstraszają
Za złamanie zakazu handlu w niedziele przewidziano karę w wysokości od 1000 zł do 100 tys. zł, a przy uporczywym łamaniu ustawy - nawet karę ograniczenia wolności. Nie wszystkich to jednak odstrasza, a ostatni weekend pokazał, że pojawiają się kolejne próby znalezienia luk w obowiązującym od 1 lutego prawie. - Jeśli chodzi o hipermarkety, to zaobserwowaliśmy, że dwa były czynne - mówi Alfred Bujara, przewodniczący sekcji handlu NSZZ "Solidarność".
W jednym przypadku właściciel ogłosił swoją placówkę... dworcem autobusowym. - Byliśmy i stwierdziliśmy, że to parodia. Nie było żadnego dworca. Sprzedawano tam alkohol, a gdyby faktycznie to był dworzec autobusowy, to alkoholu w takim miejscu sprzedawać nie można - wyjaśnia Bujara. Drugie miejsce otwarte zostało "na czytelnię". Gość "Sygnałów dnia" już zapowiedział złożenie zawiadomienia w tej sprawie.
Zobacz też:
Audycja: "Sygnały dnia"
Materiał: Izabela Kostyszyn
Data emisji: 7.02.2022
Godzina emisji: 6.46
mg/IAR
Za nami pierwsza niedziela z uszczelnionym zakazem handlu - Jedynka - polskieradio.pl