Były ambasador: Juan Guaido zjednoczył opozycję Wenezueli, nie ma już kroku wstecz

Data publikacji: 26.01.2019 13:22
Ostatnia aktualizacja: 26.01.2019 14:12
Ten tekst przeczytasz w 2 minuty
Protest z udziałem Juana Guaido w Caracas
Protest z udziałem Juana Guaido w Caracas, Autor - PAP/EPA/Leonardo Muno

POSŁUCHAJ

Sytuacja w Wenezueli, forum w Davos i Nord Stream 2 (W samo południe/Jedynka)

- Wydaje się, że w tej sytuacji musi dojść do uzgodnień obu stron – mówił były ambasador w Wenezueli Jacek Hinz. Ma nadzieję, że znajdzie się sposób na pokojowe rozwiązanie i ewolucję, której oczekują Wenezuelczycy, to znaczy wydobycie kraju ze złej sytuacji gospodarczej i społecznej.

W środę na ulice wielu wenezuelskich miast wyszły setki tysięcy demonstrantów, żądając ustąpienia socjalistycznego prezydenta Nicolasa Maduro i jego rządu. Przewodniczący kontrolowanego przez opozycję parlamentu Juana Guaido ogłosił się tymczasowym prezydentem Wenezueli. 

Chwile później fakt ten uznały Stany Zjednoczone, Kanada, kilka państw Ameryki Łacińskiej - Argentyna, Brazylia, Chile, Kolumbia, Kostaryka, Gwatemala, Honduras, Paragwaj i Peru - oraz Organizacja Państw Amerykańskich (OPA). 

- Kroku wstecz już nie ma  - ocenił w Jedynce Jacek Hinz, były ambasador w Wenezueli. Jak zauważył, Juan Guaido zdołał ponownie zjednoczyć opozycję, bo do kiedy nie proklamował się jako pełniący funkcję prezydenta, opozycja była w rozsypce, podzielona. Jednocześnie 80 procent społeczeństwa było za zmianą sytuacji – tak wskazywały sondaże.

W Wenezueli była półtoramilionowa inflacja, brakowało podstawowych produktów. Jednocześnie tylko 25 procent Wenezuelczyków popierało opozycję. Liczby te kontrastowały i pokazywały, że opozycja nie znajdowała żadnej formuły na przeciwstawienie się rządowi – zauważył gość Jedynki.

Podkreślić trzeba, że opozycja była wcześniej represjonowana, więziona. Gość Jedynki mówił, że większość przywódców opozycji musiała wyjechać i schronić się np. w Kolumbii, bądź jest więziona. Był to, jak mówił dyplomata, jeden z powodów, który nie pozwalał uznać ostatnich wyborów prezydenckich za demokratyczne, bo opozycja nie miała szansy brać w nich udziału i zbojkotowała sposób, w jaki były przygotowane.

Jaki scenariusz zakłada opozycja? Jak przyznał były ambasador, sytuacja jest skomplikowana. Na czele parlamentu stoi Juan Guaido – jest to demokratycznie wybrana instytucja. Jednak pozostała władza jest pod kontrolą Maduro – sądownicza, wykonawcza, wyborcza. Dlatego Guaido nie ma narzędzi przeprowadzenia wyborów. Jednak strona rządowa nie ma dużego poparcia. Armia popiera Maduro, jednak wojskowych niższego szczebla może drażnić około 12 tysięcy kubańskich funkcjonariuszy na ważnych stanowiskach w armii.

Obecnie bardzo istotne jest stanowisko społeczności międzynarodowej. UE wyraźnie mówi, że Zgromadzenie Narodowe jest legalnym przedstawicielem narodu, ale konieczne jest przeprowadzenie transparentnych wyborów prezydenckich. Międzynarodowe instytucje finansowe piszą o ewentualnym wsparciu dla opozycji – dla zmian w Wenezueli.Z kolei z Rosji wysłano około 400 rosyjskich najemników, by wspierali ochronę Maduro. Za nim są także Boliwia i Chiny.

Czy możliwa jest interwencja amerykańska? Zagrożenie życia dyplomatów amerykańskich, którzy pozostali na miejscu, mogłoby być do tego powodem – uważa gość Jedynki. Jednak USA nie spieszą się z podjęciem takiej decyzji

Presja międzynarodowa w tym przypadku jest istotna. Wenezuela nigdy nie była tak izolowana. Wielkie kraje półkuli zachodniej w większości opowiadają się za zmianami – dodał były ambasador Jacek Hinz.

W programie była również mowa o szczycie w Davos i gazociągu Nord Stream 2.

Więcej w nagraniu.

Tytuł audycji: W samo południe

Goście: Beata Płomecka  (korespondentka Polskiego Radia), Jacek Hinz (były ambasador w Wenezueli)

Data emisji: 27.01.2019

Godzina emisji: 12.25

Jedynka/PAP/agkm

cover
Odtwarzacz jest gotowy. Kliknij aby odtwarzać.