- Nie mamy już wątpliwości, że powstańcy znaleźli nie czołg, tylko pojazd specjalny Sd.Kfz. 301. Był to ciężki transporter ładunków wybuchowych. Kiedy powstańcy zdobyli ten "czołg", bo tak powszechnie go nazywano, okazało się, że w środku nie było ani broni maszynowej, ani armaty. Teraz wiemy, że ten ciężki transporter miał za zadanie przewozić ładunki wybuchowe pod barykadę czy dom, który Niemcy chcieli wysadzić. Zostawiał tam całą skrzynię naładowaną materiałami wybuchowymi i odjeżdżał - wyjaśnia dr Robert Gawkowski.
Historyk zauważa, że Sd.Kfz. 301 nie był pojazdem sterowanym zdalnie. - W środku siedział żołnierz niemiecki, który podjechał wtedy w okolice barykady. Pojazd został obrzucony butelkami z benzyną i zaczął płonąć, zaś Niemiec wyskoczył z niego i zdołał uciec. Zaraz potem powstańcy ugasili ogień, zdaje się kocami z piaskiem, i weszli do środka, po czym wjechali na naszą część powstania - dodaje.
Wbrew rozkazom?
Radość uczestników Powstania Warszawskiego była ogromna. Sądzono przecież, że w polskie ręce wpadł czołg. Z niepokojem jednak spoglądało na to dowództwo Armii Krajowej. - Podobno nawet wydało rozkaz, żeby nie ruszać tego "czołgu", dopóki pirotechnik nie obejrzy, co znajduje się w środku - opowiada dr Robert Gawkowski.
Po Starówce szybko jednak rozeszła się wiadomość o zdobyczy. - Chłopcy z kompanii motorowej "Orlęta", a więc młodzi z Armii Krajowej, którzy marzyli o tym, żeby mieć jakiś pojazd zdobyczny i strzelać do Niemców, zaczęli podobno wbrew rozkazom jeździć tym pojazdem po ul. Kilińskiego. Chcieli zaprowadzić go w pobliże pałacu Raczyńskich, gdzie mieściło się dowództwo - kontynuuje historyk.
W końcu nastąpił ogromny wybuch. - Świadkowie mówią, że w okolicach godz. 18.00 zsunęła się nagle wielka skrzynia tego "czołgu" załadowana 500 kilogramami materiału wybuchowego i nastąpiła niesłychana eksplozja, która wstrząsnęła całą Starówką. Warto dodać, że nieopodal, w pałacu Raczyńskich, przebywał dowódca Armii Krajowej gen. Tadeusz Komorowski. Mimo że był kilkaset metrów dalej, został ranny w wyniku tego wybuchu - słyszymy.
Pułapka, która czekała na Polaków?
Czy ten pojazd był pułapką zastawioną przez Niemców? - Przez pierwszych kilkanaście czy nawet kilkadziesiąt lat, zwłaszcza w okresie PRL, mówiło się, że to był perfidnie zostawiony czołg niemiecki, w którym w środku znajdowały się materiały wybuchowe do jego wysadzenia. Dopiero 20-30 lat temu zaczęto to powoli wyjaśniać i dochodzić do konkluzji, że był to właśnie ciężki transporter ładunków wybuchowych - twierdzi dr Robert Gawkowski.
Gość Jedynki przyznaje, że w kwestii, czy Niemcy zostawili pojazd celowo, zdania nadal są podzielone. - Mamy zbyt mało dokumentów na ten temat. Jednym wydaje się, że była to jednak pułapka, ponieważ w momencie, kiedy nasi AK-owcy zdobywali ten pojazd, ugasili w nim pożar i przeprowadzili na naszą stronę, Niemcy przestali strzelać. Wyglądało to tak, jakby chcieli, żeby powstańcy go zdobyli. Z drugiej strony żołnierz niemiecki, który prowadził transporter, wiele ryzykował. Wyskoczył w ostatniej chwili, właściwie kilkadziesiąt metrów przed barykadą, kiedy pojazd już płonął. Czy Niemcy chcieli zaryzykować życie tego żołnierza? To jest pytanie, na które nie jesteśmy w stanie odpowiedzieć - dodaje.
Pewne jest jednak to, że czarna niedziela przeszła do historii jako jedno z najtragiczniejszych wydarzeń Powstania Warszawskiego.
Czytaj również:
W audycji także:
"Tylko najemnik, a nie pasterz, opuszcza owce w chwili niebezpieczeństwa" - przypomniał arcybiskup ksiądz kardynał Aleksander Kakowski 10 sierpnia 1920 roku w piśmie do duchowieństwa archidiecezji warszawskiej. Przed Polską i Polakami było decydujące starcie w wojnie polsko-bolszewickiej, które - jak się okazało - było dla nas zwycięskie i nazwane później Cudem nad Wisłą".
Dlaczego kardynał Aleksander Kakowski apelował do duchownych? Jaką rolę odegrali na polach bitewnych nie tylko kapelani, ale też kapłani cywile, których symbolem stał się dwudziestokilkuletni ks. Ignacy Skorupka poległy w bitwie pod Ossowem 14 sierpnia 1920 roku? Czym się wsławili w pokonaniu i zatrzymaniu marszu armii bolszewickiej przez chrześcijańską Europę? Jaką ofiarę ponieśli? Na te pytania odpowiada Wiktor Cygan - historyk, członek Instytutu Józefa Piłsudskiego w Warszawie.
Tytuł audycji: Eureka
Prowadziła: Dorota Truszczak
Goście: dr Robert Gawkowski (historyk z Uniwersytetu Warszawskiego), Wiktor Cygan (historyk, członek Instytutu Józefa Piłsudskiego w Warszawie, wydawca)
Data emisji: 13.08.2021
Godzina emisji: 19.29
DS
Czarna niedziela Powstania Warszawskiego. Na Starówce zginęło wtedy 300 osób - Jedynka - polskieradio.pl