Józef Kajetan Janowski, późniejszy sekretarz stanu Rządu Narodowego w powstaniu styczniowym, tak wspominał wizytę rosyjskiego władcy w Warszawie: "Car Aleksander II wjechał do stolicy Polski rozentuzjazmowanej, wspaniale oświetlonej, witany serdecznymi, radosnymi okrzykami przez tysięczne tłum". Była to prawdopodobnie reakcja na złagodzenie polityki wobec polskości, na to, że w Moskwie i Petersburgu rozpoczęły się zmiany, reformy, odwilż w polityce Imperium po klęsce wojsk rosyjskich w wojnie krymskiej toczonej z Imperium Osmańskim. Okres ten znany jest pod nazwą wiosny lub odwilży posewastopolskiej. Ale Aleksander II powiedział podczas tej samej wizyty wprost: "Pomyślność Polski zależy od zupełnego zlania się jej z innymi narodami mojego cesarstwa. To co mój ojciec zrobił, Mikołaj I, dobrze zrobił".
Imperator odebrał w ten sposób Polakom marzenia o niepodległości. Dawał odwilż. Miał na nią pomysł: margrabia Aleksander Wielopolski, powstaniec listopadowy, dla jednych symboli polityki ugodowej i współpracy z caratem, sprawca branki i tragicznego w skutkach powstania styczniowego 1863 roku. Dla drugich niedoceniony, za wcześnie urodzony pozytywista, reformator, który dokonał śmiałych zmian w szkolnictwie, administracji, a przede wszystkim doprowadził do zniesienia pańszczyzny.
Czytaj także:
Odwilż za sprawą porażki
Przyczyn podjęcia polityki odwilży wobec Polski można upatrywać w przegranej przez Rosję wojnie krymskiej. Wraz z porażką jednego z zaborców wzrosły nadzieje Polaków na pozyskanie poparcia państw Zachodu w sprawie niepodległości. Choć ostatecznie nie udało się podjąć tego tematu w ramach kończącego wojnę Kongresu Wiedeńskiego, to sprawa polska została poruszona zakulisowo. - Dyplomacja francuska naciskała na swoich rosyjskich rozmówców, by car zrobił coś dla Polski. Nawet jeśli formalnie się do tego nie zobowiąże, to aby złagodził kurs rusyfikacyjny - wyjaśnia prof. Andrzej Nowak. - Rosja czuła się w tym momencie nie tylko przegraną w starciu z mocarstwami zachodnimi, ale też zdradzoną przez swoich germańskich sojuszników. Ani Prusy, ani Austria, co była szokiem dla cara Mikołaja, nie poparła Rosji w tej wojnie - zaznacza historyk.
Brak poparcia ze strony państw germańskich wykreował wśród rosyjskich polityków pomysł sięgnięcia po wizję panslawizmu, czyli połączenia pod berłem Rosji innych narodów słowiańskich. - Oczywiście tego rodzaju idea musiała się łączyć z zabieganiem o popularność Rosji wśród Słowian. Prześladowanie polskości, masowe zsyłki na Sybir, nie wyglądało dobrze w kontekście idei słowiańskiej. Z tego punktu widzenia potrzebne było złagodzenie kursu wobec Polski - opowiada gość "Historii żywej".
Powstaniec i monarchista
Zadanie pogodzenia Polaków z rosyjskim imperium otrzymał margrabia Aleksander Wielopolski, uczestnik powstania listopadowego. W trakcie insurekcji pełnił on funkcje dyplomatyczną; wtedy też zdał sobie sprawę, że w walce o sprawę polską nie można liczyć na wsparcie Zachodu. - Nieudana misja do ówczesnego ministra spraw zagranicznych Wielkiej Brytanii była dla młodego Wielopolskiego pierwszym sygnałem na to, że "Zachód nam nie pomoże". Drugim elementem tego doświadczenia były jego silne przekonania monarchiczne, którymi nie zachwiało w żadnym stopniu to, że dynastia Romanowów została zdetronizowana przez powstanie listopadowe - wyjaśnia prof. Andrzej Nowak.
Na monarchistyczną postawę Wielopolskiego wpłynęły z kolei działania Habsburgów i austriackich władz w trakcie rzezi galicyjskiej. Były powstaniec skrytykował prześladowania i ataki na szlachtę w swoim manifeście politycznym. - Wielopolski dał tutaj dowód następnego kroku w rozumowaniu politycznym, które prowadziło go w stronę Rosji. Uznał, że nie tylko Zachód nam nie pomoże. Stwierdził, że naszym wrogiem nie jest Rosja, ale germańscy zaborcy. A więc skoro po wojnie krymskiej Rosja jest gotowa na ustępstwa, to wydaje się jedyną realistyczną szansą na poprawę bytu Polski - tłumaczy historyk.
Nierealna ugoda
Margrabia Wielopolski stał się wygodnym "współpracownikiem" dla cara również ze względu na ugodowość. Miał on inne spojrzenie na kwestię niepodległości niż Towarzystwo Rolnicze - stowarzyszenie właścicieli ziemskich pod przewodnictwem Andrzeja Zamoyskiego. - W swoich pomysłach przedstawiciele Towarzystwa Rolniczego nie będą chcieli uznać jednego, zasadniczego dla władz carskich warunku: że jakakolwiek Polska uznawana przez Rosję kończy się na Bugu. (...) Natomiast Wielopolski rozumował inaczej: skoro car może pozwolić na takie reformy, to trzeba to brać i uznać to, czego car wymaga - opowiada prof. Nowak.
Ostatecznie starania margrabiego nie odniosły skutku w postaci przekonania Rosji i społeczeństwa polskiego do idei ugody. Wielopolski wierzył jednak, jak pisał w swoim testamencie, że jego program był realny. - Wiara może góry przenosić, ale nie zmieniła ani nastawienia rosyjskich polityków, ani nastawienia aktywnej części społeczeństwa polskiego. Wielopolski nie chciał tego zrozumieć i dlatego przegrał - ocenia rozmówca Doroty Truszczak.
Tytuł audycji: Historia żywa
Prowadziła: Dorota Truszczak
Gość: prof. Andrzej Nowak (historyk, publicysta, nauczyciel akademicki, sowietolog, autor "Dziejów Polski")
Data emisji: 7.02.2023
Godzina emisji: 21.06
qch
Realistyczna ugoda – czy "żadnych marzeń"? Spór o politykę margrabiego Aleksandra Wielopolskiego - Jedynka - polskieradio.pl