Podczas uroczystości odczytana została wypowiedź Sharon Ben-Shem Da Silvy - wnuczki ocalonego rabina Reuvena Ben-Shema.
"To coś niezwykłego. Wymagało to wielkiej odwagi, wiedzieli przecież, że grozi im śmierć. Z tego co wiem, dali mojej rodzinie nie tylko schronienie, ale także życzliwą opiekę, darzyli się wzajemnie szacunkiem. Nie wiem co stałoby się z moich dziadkiem, gdyby nie znalazł schronienia u rodziny Banaszków. Z pewnością ocalili mu życie.
Na szczęście później także udzielano mu pomocy - udało mu się przeżyć i przedostać do Izraela, gdzie założył nową rodzinę, bez której nie byłoby mnie na świecie. Jestem ogromnie wdzięczna i z przyjemnością poznałabym potomków Banaszków. Wiem, że ich rodzinę spotkał tragiczny koniec - bardzo nam z tego powodu przykro. Jesteśmy im wdzięczni, bardzo wdzięczni" - napisała Sharon Ben-Shem Da Silva.
Jacek Szewczak, krewny rodziny Banaszków (jego dziadek był siostrzeńcem Marianny Banaszek), powiedział, że "często o takich ludziach, jak Marianna, Władysław i Stanisława Banaszkowie mówi się: bohaterowie". - Ja myślę, że oni tak tego nie odbierali. Myślę, że oni robili to, co uważali za słuszne. Tak po prostu trzeba było. Oni byli prostymi ludźmi, nie w głowie im były kalkulacje - stwierdził.
"Cofamy ten wyrok śmierci"
Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego poinformowało, że to już 13 upamiętnienie w ramach projektu "Zawołani po imieniu".
- W ramach akcji upamiętnione zostały już 32 osoby. Dziś dołączą do nich Marianna, Władysław i Stasia z rodziny Banaszków. Cieszę się, że są z nami podczas tej uroczystości nie tylko ich bliscy, ale także mieszkańcy Marek, którzy w ten sposób pielęgnują pamięć o swoich mieszkańcach - powiedziała wiceminister kultury Magdalena Gawin .
Zaznaczyła, że sensem projektu jest przywracanie pamięci, ponieważ minęło już 81 lat od wybuchu II wojny światowej i ta pamięć w naturalny sposób się zaciera. Wskazała, że "jeśli pamiętamy o tych, którzy oddali swoje życie za niewinnych, to śmierć cofnie swój wyrok". - My dzisiaj, przywołując po imieniu panią Mariannę, Władysława i Stasię Banaszków, cofamy ten wyrok śmierci - stwierdziła.
Dyrektor Instytutu Pileckiego Wojciech Kozłowski podkreślił, że przywołując zapomnianych, którzy oddali swoje życie pomagając innym, odwracamy niemieckie plany. - Mówimy, że dobro jest dobrem a zło pozostaje złem. Niemcy zgotowali nam świat, w którym zło miało być dobre, w którym pomoc, szlachetność, solidarność była karana śmiercią - wytłumaczył.
Historia rodziny Banaszków
Gdy wybuchła II wojna światowa Marianna Banaszek wraz z dorastającymi dziećmi: Władysławem, Wiktorią i Stanisławą mieszkała w miejscowości Pustelnik niedaleko Warszawy. W czasie okupacji wdowa i jej dzieci, zdani na skąpo racjonowaną przez Niemców żywność, często głodowali. Szukając dodatkowego źródła utrzymania, wspólnie zdecydowali się wynajmować swój dom Żydom zbiegłym z getta. Schronienie w domu Banaszków znalazło wielu Żydów, byli wśród nich m.in. Abram Frank oraz członkowie rodzin Szpak, Kossower i Feldszuh.
Jesienią 1943 roku rodzina Banaszków została ostrzeżona o planowanej rewizji mieszkania przez Niemców. Mając na uwadze, co może grozić Żydom, jeśli zostaną odnalezieni, Marianna pomogła im potajemnie opuścić kryjówkę, sama zaś z rodziną została w swoim domu. Rankiem niemieccy żandarmi rozpoczęli rewizję.
W domu zastali tylko dzieci, Marianna w tym czasie była w kościele. Niemcom udało się odnaleźć schron pod podłogą, co wskazywało, że informacje na temat pomocy Żydom były prawdziwe. Dzieci Władysław i Stanisława zostały zabrane do cegielni w Markach i tam rozstrzelane i pochowane. Marianna została zastrzelona w przedsionku domu, kiedy tylko wróciła z kościoła. Została pochowana w ogrodzie. Według relacji sąsiadów nieobecna tego dnia Wiktoria Banaszek zginęła w Warszawie z rąk Niemców.
Po wojnie ciała Marianny, Władysława i Stanisławy Banaszków zostały przeniesione na cmentarz w Markach.
Projekt "Zawołani po imieniu"
Nazwa projektu "Zawołani po imieniu" nawiązuje do wiersza Zbigniewa Herberta "Pan Cogito o potrzebie ścisłości", wzywającego do precyzyjnego policzenia ofiar "walki z władzą nieludzką".
Instytut Pileckiego rozpoczął projekt 24 marca 2019 roku w Sadownem - w Narodowy Dzień Pamięci Polaków ratujących Żydów pod okupacją niemiecką. Kamień z pamiątkową tablicą został odsłonięty przez premiera Mateusza Morawieckiego przed domem Leona, Marianny i Stefana Lubkiewiczów - rodziny piekarzy zastrzelonej przez Niemców 13 stycznia 1943 roku.
Projekt poświęcony jest tym, którzy oddali życie za pomoc żydowskim bliźnim w czasach nieludzkiego terroru narzuconego przez niemieckiego okupanta. Odkrywane przez naukowców w archiwach, zapomniane historie przywracane są lokalnym społecznościom i - za pośrednictwem mediów - całemu krajowi, a ich bohaterowie upamiętniani są kamieniami z tablicami, odsłanianymi w miejscach zdarzeń.
W centrum zainteresowania są zamordowani bohaterowie, ale także ich osierocone rodziny, bowiem to one do dziś ponoszą konsekwencje okrucieństwa niemieckiego okupanta i to one przechowały pamięć o heroizmie swoich matek, ojców, braci, dziadków.
Instytut Pileckiego jest instytucją badawczą, powołaną by prowadzić międzynarodowe badania nad historią XX wieku, a także tworzyć archiwum cyfrowe gromadzące dokumenty z Polski i archiwów zagranicznych. Instytut służy upamiętnianiu, dokumentowaniu i badaniu historii XX wieku, ze szczególnym uwzględnieniem polskiego doświadczenia i losów obywateli polskich. To miejsce stworzone na potrzeby interdyscyplinarnej i międzynarodowej refleksji nad kluczowymi zagadnieniami XX-wiecznych totalitaryzmów.
Tytuł audycji: Ekspres Jedynki
Prowadzi: Mateusz Drozda
Autor materiału: Witold Banach
Data emisji: 15.09.2020
Godzina emisji: 15.15
Jedynka/gov.pl/IAR/PAP/kk
Zostali zamordowani za pomoc Żydom. Rodzina Banaszków upamiętniona - Jedynka - polskieradio.pl