Z czym może kojarzyć się Zielona Góra? - Przede wszystkim z zielenią i winogronami, których jest naprawdę sporo w samym mieście i okolicach. Zielona Góra to miejsce dość radosne, pogodne i przede wszystkim jest tu Muzeum Ziemi Lubuskiej, jedna z najstarszych instytucji kultury w tym mieście - mówi dyrektor placówki Leszek Kania.
Prawdopodobnie największym skarbem muzeum jest obraz "Dziewczynka ze słonecznikami". Dla zwiedzających nie jest jednak dostępne przez cały rok. Dlaczego? - Jest to dzieło Olgi Boznańskiej, które powstało w roku 1891. Zostało wykonane przy pomocy pasteli, tj. techniki, która jest wrażliwa na światło dzienne czy nawet na światło elektryczne. W związku z tym konserwatorzy uznali, że można je prezentować w skali roku tylko przez 3 miesiące. Teraz Olga odpoczywa, ale myślę, że 15 kwietnia "Dziewczynka ze słonecznikami" pojawi się w naszych murach. Można powiedzieć wprost, że to jest nasza Mona Lisa - wyjaśnia szef Muzeum Ziemi Lubuskiej.
Kamienie, które hańbiły
W Muzeum Ziemi Lubuskiej znajdują się także tzw. kamienie hańbiące. - One są związane z Muzeum Dawnych Tortur, które mieści się w naszych piwnicach. Jest to jeden z bardziej cennych eksponatów, który był opresyjnym urządzeniem przeznaczonym dla kobiet. Niewiastom, które plotkowały, zarzucano na szyję te ważące około 20 kilogramów kamyczki, które były niezwykle ciężką i męczącą biżuterią - opisuje Leszek Kania.
Osoba, która została skazana na noszenie kamieni, musiała robić to w miejscu publicznym. Dr Grzegorz Wanatko wyjaśnia, że najczęściej był to rynek, okolice ratusza czy kościoła. - W ten sposób wszyscy mogli zapoznać się z wizerunkiem sprawcy, pokrzyczeć i trochę go zwyzywać. Kamienie można było zdjąć z reguły po kilku godzinach - tłumaczy ekspert.
Procesy czarownic w Zielonej Górze
Zielona Góra znana jest również z procesów czarownic, które odbywały się tu w XVII wieku. - Na procesy zaciągnięto ponad 20 kobiet. Niektóre zostały stracone, a niektóre wybroniły się. Społeczeństwo dzieliło się wtedy na stany: ubogi i ten trochę bogatszy, do którego należeli kupcy. Kobiety, które miały bogatych mężów, mogły liczyć na zatrudnienie adwokata, który udawał się do coraz wyższych instancji - opowiada dr Alina Polak-Woźniak.
- Procesy i palenie kobiet zaczęło się w okresie wojny trzydziestoletniej. Podpaść można było chociażby tym, że było się starszą, biedną kobietą, która zajmowała się ziołolecznictwem czy po prostu tym, że coś złego powiedziało się na kogoś - dodaje rozmówczyni Romana Czejarka.
Przesłuchiwaniem oskarżonych kobiet zajmował się sąd miejski, który miał do pomocy kata. - Dochodzenia ciągnęły się miesiącami (…). W przepisach prawa były wymienione próby, jakim powinno się poddawać oskarżone kobiety, ale też mężczyzn, którzy byli oskarżani o czary. Była to próba wody, ale też przypalanie rozgrzanym żelazem, czyli wypalanie diabła i wiele innych przykrych tortur stosowanych za pomocą specjalnych narzędzi - słyszymy.
Zobacz także:
Tytuł audycji: Jedyne takie miejsce
Prowadził: Roman Czejarek
Goście: Leszek Kania (dyrektor Muzeum Ziemi Lubuskiej), dr Grzegorz Wanatko, dr Alina Polak-Woźniak, dr Anita Maksymowicz, Longin Dzieżyc (zastępca dyrektora Muzeum Ziemi Lubuskiej), Jacek Gernat, Arkadiusz Cincio, Renata Gresiuk-Kowalska, Barbara Maculewicz, Tomasz Kowalski, Justyna Lubas-Wałęcka, dr Izabela Korniluk
Data emisji: 18.01.2025 r.
Godziny emisji: 9.00-12.00
DS
Czarownice, kamienie hańbiące i lubuska Mona Lisa. Roman Czejarek z wizytą w Zielonej Górze - Jedynka - polskieradio.pl