Fonograficzna podróż przez Polskę

Data publikacji: 08.05.2022 06:00
Ostatnia aktualizacja: 08.05.2022 10:19
Ten tekst przeczytasz w 4 minuty
siostry Sordyl i Stefan Nowaczek
siostry Sordyl i Stefan Nowaczek, Autor - RCKL

POSŁUCHAJ

Fonograficzna podróż przez Polskę (Jedynka/Kiermasz pod kogutkiem)

Od kilkunastu lat Polskie Radio i Radiowe Centrum Kultury Ludowej organizują konkurs Fonogram Źródeł. W „Kiermaszu pod kogutkiem” przybliżamy autorów i bohaterów dwóch płyt, które zdobyły laury w konkursie za rok 2021. Na skrzydłach muzyki przeniesiemy się na Powiśle Maciejowickie oraz do Beskidu Żywieckiego!

Konkurs Fonogram Źródeł po raz pierwszy odbył się w 2009 roku, a jego podstawowym założeniem jest zmotywowanie lokalnych społeczności do przedstawiania swoich muzycznych tradycji oraz autentycznych artystów.


okładka płyty "Stefan Nowaczek. Skrzypek z Podłęża" okładka płyty "Stefan Nowaczek. Skrzypek z Podłęża"

I nagrodę ex aequo z albumem „Tradycje pogrzebowe na Kurpiach. Gmina Kadzidło cz. 1” zdobyła płyta pt. „Stefan Nowaczek. Skrzypek z Podłęża”. To kolejne wydawnictwo z serii „Krainy Muzyczne”, którą publikuje UM województwa mazowieckiego. Seria ma być w zamierzeniu cyklem monografii przedstawicieli muzyki województwa mazowieckiego, a jej pomysłodawcą jest skrzypek i etnograf Mateusz Niwiński. On także opowiedział w audycji o płycie i osobie Stefana Nowaczka. Jako uczeń pana Stefana, dobrze znał mistrza, najtrafniej też opisuje niuanse muzyki tradycyjnej Powiśla Maciejowickiego.

Stefan Nowaczek to nieżyjący już niestety, legendarny skrzypek z Podłęża na tak zwanym Powiślu Maciejowickim. Powiśle, choć położone po mazowieckiej „stronie” Wisły, jest swego rodzaju krainą przejściową między Mazowszem a Małopolską Północną. Muzykanci z obu tych regionów, o różniącej się istotnie muzyce, przeprawiali się często przez Wisłę i grali u „Zawiślaków”, stąd mocne wzajemne wpływy.

- Zamysł był taki, by nagrywać mistrzów w ich „naturalnym środowisku”, np. w izbie, na wsi. Dlaczego Stefan Nowaczek? Ponieważ był jednym z najwybitniejszych skrzypków z tej strony Wisły. Na Mazowszu południowo-wschodnim niewielu było instrumentalistów tak biegłych, a jednocześnie zanurzonych w starej tradycji muzycznej.

Stefan Nowaczek 280.jpg
Zobacz:
Stefan Nowaczek gra powiślaka na Folkowych Zapustach (Muzyczna Scena Tradycji 2013)

Jak mówi Niwiński, Powiśle Maciejowickie, jeszcze w latach 2000, było enklawą muzyki skrzypcowej. Na początku XXI w. grało tam ośmiu skrzypków! Stefan Nowaczk był jednym z nich. Grał przepiękne powiślaki – „mazowieckie mazurki”, jak ujął Niwiński.

- Ze Stefanem Nowaczkiem łączyła mnie przyjaźń. Często u niego gościłem, razem muzykowaliśmy. To były zażyłe i sympatyczne spotkania. Dzięki tym pobytom dowiedziałem się więcej o samej muzyce Powiśla – mówił Niwiński. – Stefan Nowaczek nie miał sobie równych. Miał bardzo charakterystyczne brzmienie, z takimi ptasimi trelami. To było świetne!

Jak wspominał Mateusz Niwiński, sam Nowaczek bardziej od skrzypiec cenił akordeon i harmonię, a nad powiślaki wynosił muzykę miejską. Niemniej był rezerwuarem pamięci o starego typu graniu. Wraz z ojcem i braćmi tworzył kapelę, gdzie grano na basach. To rzadkość, ponieważ Mazowsze Leśne szybko zdominowały harmonie i muzyka miejska z Warszawy. Powiśle dłużej pozostało enklawą skrzypiec. Stefan Nowaczek urodził się w 1933 roku. Pamiętał sposób grania jeszcze XIX-wiecznych muzykantów, sam zaś mógł wprawiać się w grze po II wojnie światowej (w czasie radosnych zabaw i wesel). Nowaczek pielęgnował starodawne brzmienie, niemniej jego pokolenie także było zapatrzone na trendy z miasta. Z Maciejowic do Warszawy można było dostać się statkiem, toteż okoliczni mieszkańcy często wybywali do stolicy na targi, skąd przywozili m.in. miejską muzykę. Stefan Nowaczek i jego rówieśnicy uczyli się melodii z płyt gramofonowych. Sam Nowaczek najbardziej cenił fokstroty i tanga. Nieco zmuszany przez Niwińskiego wydobywał z zakamarków pamięci powiślaki. Dla Niwińskiego istotne było zrekonstruowanie brzmienia powiślackiej kapeli. Na płycie „Stefan Nowaczek. Skrzypek z Podłęża” usłyszymy Stefana Nowaczka grającego na skrzypcach, basującego mu Mateusza Niwińskiego oraz Agnieszkę Niwińską grającą na bębenku.

- Stefan Nowaczek miał swój pogląd na muzykę. Nie uznawał innych, niż swoje, wersji melodii, nie cenił też zanadto innych regionów. Przez tę stanowczość nie był najłatwiejszym partnerem – mówił Mateusz Niwiński. – Także ta część Polski Centralnej nie była tak atrakcyjna, by przybywały tu pielgrzymki muzyków. Z perspektywy czasu cenię tę odrębność. A niewątpliwie i samo Powiśle było łącznikiem z tradycja skrzypcową i XIX-wieczną. Może być podpowiedzią, jak grało się wcześniej, zanim nadeszła moda na muzykę warszawską i harmonie trzyrzędowe.


Okładka płyty "Polana, polana" Okładka płyty "Polana, polana"

„Polana, polana” to z kolei płyta, która (ex aequo z wydawnictwem pt. „Adam Kuchta”), która zdobyła II miejsce w konkursie Fonogram Źródeł 2021.

Druga płyta, której fragmentów posłuchamy to krążek dokumentujący twórczość dwóch doskonałych śpiewaczek i artystek rękodzieła z Beskidu Żywieckiego – sióstr Sordyl. Siostry przez całe życie zajmowały się gospodarstwem i pracą na tzw. polanie, czyli górskiej łące, należały do grupy tak zwanych polaniorzy – posiadaczy polany. Szeroki repertuar Zofii i Józefy Sordyl to świadectwo dawnej fonosfery góralskiego życia. Szczególnie ciekawe są pieśni wykonywane właśnie na polanach czy też zawołania pasterskie, którymi można było porozumiewać się pomiędzy sąsiednimi polanami. O siostrach i ich twórczości opowiadali autorzy płyty , w tym Brygida Sordyl – młoda skrzypaczka, śpiewaczka, tancerka i animatorka życia muzycznego w rodzimym Beskidzie Żywieckim, która wielokrotnie gościła u sióstr Sordyl (zbieżność nazwisk przypadkowa) i przejęła od nich znaczną część wiejskiego repertuaru pieśniowego i opowieści o dawnych tradycjach.

- Siostry na pytanie, kiedy się śpiewało, w jakich porach dnia, jakich okolicznościach, mają jedną odpowiedź: śpiewało się zawsze. Niezależnie od pory dnia, święta-nie święta, przy pracy, przy odpoczynku, którego było niewiele, śpiew wychodził z nich naturalnie. – tłumaczyła Brygida Sordyl – Po prostu zaczynało się śpiewać. Ich matka, która uczyła się śpiewu od swojej matki, babki sióstr, przekazywała im najważniejszą lekcję naturalnego posługiwania się głosem.

Siostry Józefa i Zofia Sordyl nigdy nie nazywały swojego sposobu śpiewania, zawsze jednak mówiły, że chciały śpiewać tak mocno i donośnie „jak mama”. Ćwiczyły długo i często, dzięki czemu osiągnęły perfekcję w śpiewie, a jednocześnie wymyśliły wiele nowych przyśpiewek!

To, co jest bardzo charakterystyczne w śpiewie sióstr Sordyl (jak i innych polaniorek), to „wyskanie” – zawołania, pohukiwania pasterskie, dzięki którym można było porozumieć się z sąsiadkami z innej góry. W „wyskaniu” zawierała się często także melodia pieśni. Jak wspominała Brygida Sordyl, po wyskaniu, hujkaniu, można było się też poznać – odróżnić mężczyznę od kobiety, a nawet kobiety między sobą!

Tytuł audycji: Kiermasz pod kogutkiem 

Prowadził: Piotr Dorosz

Data emisji: 8.05.2022

Godzina emisji: 5.05

Familijna Jedynka
Familijna Jedynka
cover
Odtwarzacz jest gotowy. Kliknij aby odtwarzać.