Zwyczaje wielkanocne jak kraj długi i szeroki

Data publikacji: 09.04.2023 06:00
Ostatnia aktualizacja: 09.04.2023 16:56
Ten tekst przeczytasz w 4 minuty
Mistrz z Amsterdamu, Śmierć Dziewicy, Zmartwychwstanie Chrystusa, ok. 1485-1500
Mistrz z Amsterdamu, Śmierć Dziewicy, Zmartwychwstanie Chrystusa, ok. 1485-1500, Autor - Rijksmuseum Amsterdam

POSŁUCHAJ

W specjalnym świątecznym wydaniu „Kiermaszu pod Kogutkiem” przyjrzymy się dawnym tradycjom wielkanocnym w różnych regionach Polski.

Krzysztof Trebunia-Tutka opowiedział o Wielkanocy na Podhalu, Henryk Dumin przybliżył zwyczaje wiosenne na Dolnym Śląsku, a członkowie zespołu „Zakukała kukułeczka” (Bogusława Grzywa, Barbara Kietlińska, Marian Siwiec z Gałek Rusinowskich, Maria Oracz z Woli Gałeckiej, Halina Kędziora z Kwowa i Stanisław Piejak z Sadów) opisali, co działo się w tym szczególnym czasie na Radomszczyźnie.

Podhale

- Nawet dzisiaj wszystko milknie, ustają karczemne gwary i muzyka. Wielki Piątek to czas wyciszenia, postu. Do dziś Górale przestrzegają tego postu. Rozpoczyna się ustawienie straży przy grobie Pana Jezusa. To, po góralsku ubrani, chłopcy z ciupagami i strażacy w starodawnych hełmach i portkach góralskich. Tak trwają przez całą sobotę, kiedy ze święconym Górale idą do kościoła. U nas specyficznie ten zwyczaj wygląda. Górale niosą wielkie kosze, bo wierzy się, że wszystko, co będzie się spożywać na śniadaniu wielkanocnym, powinno być poświęcone. Rezurekcje na Podhalu odbywają się przeważnie rano. Tak na Podhalu to czują, że Pan Jezus zmartwychwstał rano. I ten poranek zawsze jest słoneczny… – wspominał Krzysztof Trebunia-Tutka. – W poniedziałek „polewacka”, czyli śmigus-dyngus. Dawniej przestrzegało się śmigusa, uderzano gałązkami wierzbowymi łydki dziewcząt i kobiet. Dla zdrowia! I dyngus, wiadomo, zimną wodą. Dziewczęta wiedziały, że chłopcy ich radzi widzą, bo kilka razy w ciągu dnia musiały zmieniać ubranie.

Wielkanocny Poniedziałek był pierwszym dniem po Wielkim Poście, kiedy wracały zabawy. Do lat 60. XX w. dominowały tańce góralskie. Każdy uczestnik zabawy miał ambicję, by zatańczyć taniec solowy – w tym czasie nie tańczył nikt inny, wszyscy podziwiali umiejętności jednego tancerza.

Ziemia Radomska

Na Radomszczyźnie do kościoła wypadało ubrać się na ludowo i pojechać przystrojoną bryczką. Śpiewaczki z Gałek Rusinowskich wspominały także o sprzątaniu i bieleniu chałupy na ten świąteczny czas. Wielki Tydzień był cichy.

- Ojce to w Wielki Piątek czy Wielką Sobotę nic nie robiły. To była cisza. Pan Jezus umarł. Ani drzewa nie rumbały, w pole nie chodziły. Tylko do kościoła chodziły. A nasze matki to w domach piekły chleby i placki drożdżowe. – wspominała Maria Siwiec.

- A my w Wielki Piątek, jako kawalerka, ubieraliśmy stroje strażackie, bo zazwyczaj wszyscy należeli do straży pożarnej. I szliśmy do kościoła do Nieznamierowic. Mieliśmy tam wartę przy grobie Pana Jezusa. Młodzież miała rozrywkę, że tak powiem, i obowiązek. Piątek, sobota i niedziela rano do rezolekcji. Obstawialiśmy jako straż procesję wokół kościoła. To jednak był wysiłek. Po takiej adoracji, po dwóch dniach, każdy kawaler w niedzielę to przeważnie spał. – opowiadał jeden z mieszkańców Gałek. – A w niedzielę jeszcze to było przygotowanie do dyngusa. 103 numery były na wsi. Nie wszędzie szliśmy, jak były gdzieś dziadki, to nie zachodziliśmy. Ale jak był jakiś kolega albo, o, dziewczyny! To się szło.

- A kiedyś jak jechały z tej rezolekcji to nie samochodami, tylko koniamy! I się ścigały – kto piersy! Bo to droga taka polna była. I Pęzik jak jechał, to wszystkich omijał! Bo to się ścigało na owies! Komu lepszy owies urodzi! – wspominała jedna ze śpiewaczek.

- Konie to też były takie postrojone ładnie! Takie kucoty miały czerwone, żeby ich nie zauroczyć. – dodała inna.

- Takie konie musiały być postawne. Jak teraz są samochody na pokaz, to wcześniej były konie. Kto ma łaniejszego?

- A Pęzik Tadek to był kuniarz! Jak on ustrajał kobyłę! To nigdzie tak kobyła nie była ustrojona jak u niego!

- Było wesoło! A teraz, to nie ma się czym pochwalić. – podsumował jeden z rozmówców.

- O tak! Kiedyś to się ludzie szanowali, lubili. Zabawa była – przytaknęła rozmówczyni.

Po wyścigach wozami „na owies”, po otrzepaniu się z kurzu na drodze, który osiadał na każdej niteczce ubrania, zasiadano do stołu… właściwie do ławy – precyzuje Maria Siwiec. Wszyscy wkoło jedli z jednej miski. Co jedli? Choćby barszcz.

- W jednej misce byli borszcz, a w drugiej kartofli.

- Każdy miał swoją łyżkę, ale garnek był jeden.

Dolny Śląsk

Henryk Dumin opowiadał o Świętach na Dolnym Śląsku. Tak zwane Ziemie Odzyskane to specyficzne miejsce na mapie Polski, w którym, jak w soczewce, skupia się wiele regionów przedwojennych naszego kraju. Wraz z ludźmi przesiedlona została ich kultura. Wiele zwyczajów przetrwało np. wśród Gorali Czadeckich (reemigrantów z Bukowiny Rumuńskiej) i rodzin przesiedlonych z Bośni.

- Święta Wielkanocne to bezsprzecznie najważniejszy obrzędowy okres w roku. Tych zwyczajów jest najwięcej, występują najbogatsze w znaczenia zabiegi magiczne. Ciekawym zwyczajem czasu Wielkiego Tygodnia było zrzucanie kukły Judasza z wieży kościelnej. To przeniesienie zwyczaju z miejscowości Gać Przeworska na Rzeszowszczyźnie. Nieopodal jeleniej Góry w jednej z wiosek pamięć o tym zwyczaju była o tyle żywa, że do lat 90. Mieszkańcy odtwarzali ten rytuał. Tworzono więc kukłę z przywiązanymi szkiełkami wyobrażającymi srebrniki, ciągano ją po wiosce, bito, pałowano. W ten sposób zrzucano z siebie tę negatywną energię.

Na Dolnym Śląsku funkcjonują także zwyczaje inicjujące obchody świąt wiosennych. Jednym z najciekawszych przykładów jest tzw. jeliń – jeden ze starszych obrzędów w Polce! Wśród Górali Czadeckich ludzie zbierają się, by tańczyć taniec korowodowy wokół mężczyzny przebranego za jelenia, śpiewając pradawną pieśń: „sioła jelinia, korec sieminia, co nie wysiała…”. W pewnym momencie „jeleń” budzi się ze snu i w milczeniu odchodzi, za nim podąża korowód, po czym ludzie rozchodzą się do domów. Jeliń to rytuał budzenia przyrody. Gdy wstaje – to znak, że natura się odradza.

W audycji zabrzmiały: pieśni wielkanocne w wykonaniu Zespołu Śpiewaczego z Niedrzewicy Kościelnej, Heleny Mikuckiej z Orzysza oraz Joanny Słowińskiej z zespołem.

Tytuł audycji: Kiermasz pod kogutkiem 

Prowadził: Kuba Borysiak

Data emisji: 9.04.2023

Godzina emisji: 5.05

Familijna Jedynka
Familijna Jedynka
cover
Odtwarzacz jest gotowy. Kliknij aby odtwarzać.