- W tej chwili ok. 90 tys. Polaków ma kredyt hipoteczny w walucie europejskiej - mówi Tomasz Jaroszek z portalu Bankier.pl. Dodaje, że trudno jest to dokładnie przeliczyć policzyć, ponieważ jest to liczba wszystkich zaciągniętych kredytów: można założyć, dotyczy to zarówno pojedynczych osób, jak i całych gospodarstw domowych.
- Kredyty walutowe w Polsce spłacają się o wiele lepiej niż kredyty złotowe: pokazał to przykład zarówno franka szwajcarskiego, jak i euro - tłumaczy ekspert. - Naprawdę niewielki odsetek kredytobiorców ma problemy ze spłatą. Nie przeszkadzają w tym na razie zawirownia na rynku finansowym. Biorąc pod uwagę fakt, że banki odebrały nam właściwie możliwość zaciągania kredytów w walucie szwajcarskiej, zostaje nam z opcji walutowych właściwie już tylko euro, do tego jeszcze teraz graniczy z cudem zaciągnięcie kredytu w programie "Rodzina na swoim". Jeśli więc ktoś decyduje się na kredyt hipoteczny, to ma właściwie dwie opcje: albo klasyczny kredyt złotowy, albo kredyt w euro, przy którym trzeba mieć wyższą zdolność kredytową. Niemniej jednak faktycznie będzie to kredyt tańszy niż złotowy. Widać, że zainteresowanie jest znacznie większe niż w ostatnich tygodniach, chociaż w skali kraju to nie jest nawet 10 proc. Popularność kredytów w euro będzie jednak rosła wraz z rosnącym kursem. Ponieważ ten kurs wróci do poziomu poniżej 4 zł, to jeszcze na kredycie trochę zaoszczędzimy - będziemy mogli przewalutować po znacznie cenniejszym kursie.
Kredyty w euro ma w Polsce ponad 90 tysięcy osób - to niewiele wobec ponad 620 tysięcy kredytów we frankach. Najwięcej takich kredytów hipotecznych w euro zostało zaciągniętych w II kwartale 2010 r. Ostatnie zawirowania na rynku finansowym, a co za tym idzie - umocnienie tej waluty i osłabienie złotego - spowodowały wzrost miesięcznych rat.
- Rata kredytu na 300 tys. wzrosła nawet o prawie 300 zł od początku roku - informuje Karol Wilczko z porównywarki finansowej Comperia.pl. - Na wyższe zobowiązanie osób, które zdecydowały się na kredyt w euro, wpłynęło osłabienie złotego oraz wzrost stóp procentowych, chociaż on był i tak mocno ograniczony przez obawy o wzrost gospodarczy.
Ważny jest też moment zaciągnięcia takiego kredytu, ponieważ im wyższy kurs danej waluty, tym lepszy moment na zaciągnięcie pożyczki.
- Jeżeli osoby zaciągały kredyt w euro np. w sierpniu 2008 roku, kiedy euro kosztowało prawie 3 zł 15 gr, to był to bardzo niedobry moment, bo w tej chwili te kredyty w porównaniu do kredytów złotowych już mają wyższą ratę - wyjaśnia Karol Wilczko. - Natomiast te osoby, które zaciągały kredyt przy kursie bliżej 4 zł, to nawet ten kurs, który dzisiaj funkcjonuje na rynku, a więc 4 zł 50 gr czy wyższy, nie jest aż tak bardzo odczuwalny.
Dlatego też obecnie wysoki kurs euro skłania wiele osób do zaciągnięcia kredytu w tej walucie: liczy się na to, że w trakcie spłaty pożyczki euro do złotego spadnie.
- Oferty kredytów w euro, które obecnie funkcjonują na rynku, na pewno oferują niższą ratę niż kredyty złotowe i to w zależności od kwoty kredytu, jest to rata niższa nawet o 300-400 zł miesięcznie - zauważa Karol Wilczko.
Mimo że kryteria oceny zdolności kredytowej dla kredytów w euro są dużo wyższe niż dla pożyczek złotowych, w drugim kwartale tego roku kredyty w euro stanowiły ponad 14 proc. wszystkich udzielanych.
Euro kusi potencjalnych kredytobiorców - Jedynka - polskieradio.pl