1600 złotych to minimalna podwyżka wynikająca z ustawy. Związki zawodowe chcą aby najniższe wynagrodzenie wzrosło do co najmniej do 1620 złotych. Chcą też ingerencji w tzw. „umowy śmieciowe”. Jak tłumaczy Marek Lewandowski, rzecznik prasowy NSZZ "S" związek chce doprowadzić do sytuacji, w której koszt pracowniczy będzie pewną wartością poniżej której się nie schodzi, żeby pracodawcy konkurując między sobą wyłączyli z tej konkurencji pracowników. - Stąd między innymi nasz postulat aby oskładkować ZUSem wszystkie umowy, w tym tzw „śmieciowe” proporcjonalnie do dochodów.
Rzecznik NSZZ "S" podkreśla, że „umowy śmieciowe” same w sobie nie są złe, ale teraz dyskryminują one umowy na etat. Jeżeli są znacząco tańsze od umów na etat to pracodawcy nadużywają ich nie dlatego, że są potrzebne , tylko dlatego, że są dużo tańsze i w sztuczny sposób obniżają im koszty pracy.
Pracodawcy podkreślają, że im wyższe składki ZUS, tym większe koszty, co przy zwalniającej gospodarce i wciąż wysokim bezrobociu może skutkować tym, że firmy przestaną zatrudniać, zaczną zwalniać albo nie będą podwyższać wynagrodzeń innym pracownikom.
Niektórzy eksperci uważają, że płaca minimalna jest szkodliwa dla gospodarki. Taki pogląd prezentuje Andrzej Kubiska z Work Service: – Gdybyśmy nie mieli w Polsce płacy minimalnej, znacząco zredukowalibyśmy szarą strefę, co więcej wiele osób zatrudnionych obecnie na umowach cywilnoprawnych mogłyby mieć szansę zatrudnienia na umowach o pracę bo koszty wynagrodzenia byłyby niższe.
Teraz sprawa płacy minimalnej będzie dyskutowana w Komisji Trójstronnej.
Placa minimalna w górę - Jedynka - polskieradio.pl