- Wracamy do punktu wyjścia. Kolegium Sądu Najwyższego swoją dzisiejszą decyzją całkiem skasowało werdykt kolegium ds. własności intelektualnej Sądu Najwyższego - powiedział przedstawiciel Biełsatu na Białorusi Michał Janczuk.
W styczniu kolegium ds. własności intelektualnej SN orzekło, że znak towarowy Biełsat TV nie jest używany na terytorium Białorusi, ponieważ telewizja ta transmituje z zagranicy, a na terytorium Białorusi nie funkcjonuje jako osoba prawna i nie ma swojego przedstawicielstwa. Od wyroku tego nie przysługiwała apelacja, ale wiceprzewodniczący Sądu Najwyższego na wniosek Bielakoua wniósł o jego rewizję w trybie nadzoru.
- Będziemy zmuszeni stawić czoło panu Bielakouowi od początku, tak jak gdyby tego (poprzedniego) procesu de facto nie było - oświadczył Janczuk dodając, że Bielakou już we wtorek zapowiedział ponowne złożenie skargi.
Jak powiedział, mniej więcej za półtora tygodnia ma zostać podane uzasadnienie wtorkowego wyroku.
- Moim zdaniem jest to przede wszystkim chęć spowodowania stanu zawieszenia i niepewności przed wyborami (prezydenckimi na Białorusi w 2015 roku), wywarcia nacisku na niezależne media białoruskie, żeby przed wyborami nie czuły się za pewnie - oświadczył Janczuk.
Założony w 2007 r. Biełsat jest niezależną stacją białoruskojęzyczną, która nadaje z Polski programy dla widzów na Białorusi. Jej działalność jest finansowana głównie przez Telewizję Polską i polskie MSZ. Władze Białorusi od początku istnienia Biełsatu odmawiają mu akredytacji i nie godzą się na rejestrację biura kanału w Mińsku.
Firma BIEŁSATplus zajmuje się sprzedażą oraz instalacją anten satelitarnych.
PAP/agkm
Informacje o Białorusi: Raport Białoruś