Wcześniej Łukaszenka, nie wymieniając wprost nazwiska Aleksijewicz, oświadczył: - Wrócę do naszych niektórych "twórców", ludzi twórczości, nawet laureatów Nagrody Nobla, którzy nie zdążyli jeszcze jej odebrać, a wyjechali za granicę i już postarali się wylać wiadro pomyj na swój kraj”. Łukaszenka powiedział to w sobotę na wieczorze twórczym rosyjskiego kompozytora Wiktora Drobysza w Mińsku.
Według Łukaszenki jest to niewłaściwa postawa. - To absolutnie niewłaściwe, bo ojczyzny, swojej ziemi, tak jak swoich rodziców czy matki, nie wybiera się. Jest taka, jaka jest. Dlatego jeśli mówisz coś złego o ojczyźnie, wstydzisz się jej, to jesteś przede wszystkim złym synem– oznajmił prezydent.
Aleksijewicz podkreśliła, że nigdy nie krytykowała białoruskiego narodu, a jedynie polityczne decyzje Łukaszenki.
- Naród czeka na reformy, w narodzie wezbrała energia, powstała jakaś klasa średnia. Są ludzie z pieniędzmi, są ludzie z ideami, którzy chcieliby coś robić.(…) Ludzie czekają na przemiany, a nie na małą kuchenną skwarkę, w jaką przeobraziły się stosunki prezydenta z inteligencją, a szczególnie ze mną - oświadczyła.
Według niej Białoruś mogłaby na przykład pójść drogą państw nadbałtyckich albo Singapuru, gdzie "przyszedł człowiek, prawdziwy prezydent, i w ciągu 20 lat z małego błota zbudował nowoczesny kraj".
- A u nas co? Da nam coś Rosja czy nie da? Jak da – to dobrze. Da Międzynarodowy Fundusz Walutowy czy nie da? Jak da – znów dobrze. Ale idei nie ma.(...) Tylko żeby była władza, tylko władzę utrzymać – zaznaczyła.
Noblistka krytykowała dyktatora
Aleksijewicz była w ostatnich tygodniach w Niemczech i w Polsce. W swoich wypowiedziach krytykowała m.in. obecną sytuację na Białorusi.
Podczas wizyty w Berlinie noblistka nazwała system panujący na Białorusi "aksamitną dyktaturą". Podkreśliła, że choć prezydent zwolnił z więzienia część opozycjonistów, władze nadal oszukują naród i "obrabiają go ideologicznie". "Stalin jest u nas bardziej żywy niż wszyscy żyjący – oceniła. Dodała, że o wyniku wyborów w jej kraju decyduje - zgodnie z powiedzeniem Stalina - nie to, kto wybiera, lecz to, kto liczy głosy.
Swietłana Aleksijewicz jest pierwszą reportażystką, która otrzymała literacką Nagrodę Nobla. Urodziła się na Ukrainie, wychowała na Białorusi, a pisze po rosyjsku. Uhonorowano ją za "polifoniczne pisarstwo, pomnik cierpienia i odwagi w naszych czasach". Jej książki zostały przetłumaczone na 22 języki i stały się kanwą licznych spektakli teatralnych oraz scenariuszy filmowych. Jej dzieła nie ukazują się jednak w oficjalnych wydawnictwach na Białorusi.
Łukaszenka pogratulował jej Nagrody Nobla dopiero ponad 6 godzin po jej ogłoszeniu 8 października. "Pani twórczość nie pozostawiła obojętnymi nie tylko Białorusinów, ale i czytelników wielu państw świata. Szczerze się cieszę z pani sukcesu. Mam wielką nadzieję, że pani nagroda przysłuży się naszemu państwu i białoruskiemu narodowi" – napisał w gratulacjach.
Wśród najbardziej znanych książek Aleksijewicz są „Wojna nie ma w sobie nic z kobiety” i "Czasy secondhand. Koniec czerwonego człowieka”.
PAP/agkm
Informacje o Białorusi: Raport Białoruś
bialorus.polskieradio.pl