Mural przedstawiający dziewczynkę (Moskwa) i chłopczyka (Mińsk) stworzył latem tego roku rosyjski artysta Artur Koszak. Gigantyczny obraz namalowany na domu mieszkalnym na ulicy Mohylewskiej w Mińsku był prezentem od władz rosyjskiej stolicy.
23 października na wianku dziewczynki i w bukiecie kwiatów trzymanym przez chłopca pojawił się drut kolczasty. Za pośrednictwem sieci społecznościowych anonimowy artysta, autor inicjatywy, przekazał, że „jeśli ktoś chce robić street art, to musi być gotowy działać według reguł street artu”. „To ulica, tutaj twoją pracę mogą zniszczyć, zepsuć, dokończyć. Zwłaszcza, jeśli jest obrzydliwej jakości i zawiera treści propagandowe” – przytacza słowa autora profil facebookowy Signal Project, poświęcony sztuce ulicznej.
"Biełorusskije Nowosti” przypominają, że „dzieło od początku wywołało falę krytyki i stało się obiektem kpin w sieciach społecznościowych”. Koordynator projektu Signal mówił wówczas, że „przerażające jest odrodzenie monumentalnej propagandy, sowieckiego realizmu i to, że państwo uznało, iż można wykorzystać dla propagandy jeszcze więcej przestrzeni niż tylko billboardy”, zaś tego typu rysunek nie ma nic wspólnego ze sztuką.
W sieciach społecznościowych pojawiły się już m.in. komentarze, które sugerują, że w obecnej postaci graffiti bardziej precyzyjnie opisuje złożone relacje między stolicami Białorusi i Rosji.
Dziennikarze zastanawiają się, w jaki sposób artysta mógł pozostać niezauważony przez mieszkańców i przechodniów – do "korekty” graffiti niezbędny był podnośnik.
Media odnotowują, że pochodzący z Jarosławia Artur Koszak twórca propagandowego rysunku jest w Rosji znany z twórczości wizualnej poświęconej tematyce patriotycznej.
Z Mińska Justyna Prus (PAP) /agkm
Wideo: mieszkańcy Mińska o drucie kolczastym na graffiti