Raport Białoruś

Były więzień polityczny: Zachód ma zasoby, ale nie ma woli działania

Ostatnia aktualizacja: 16.01.2017 12:00
Nadszedł czas, kiedy może pojawi się strategia Zachodu wobec Białorusi i wobec całego regionu. Póki co Zachód tylko reaguje - ocenił w rozmowie z portalem PolskieRadio.pl dysydent Andrej Sannikau. Jak stwierdził, Mińskowi trzeba stawiać warunki, bo potrzebuje pomocy gospodarczej od Zachodu. Książka Sannikaua o doświadczeniach na Białorusi ukazała się nakładem wydawnictwa Ośrodka Fundacji Karta.
Andrej Sannikau
Andrej SannikauFoto: Agnieszka Kamińska/PolskieRadio.pl
Obejrzyj
Andrej Sannikau o swojej książce (PolskieRadio.pl)
Agnieszka Romaszewska o sytuacji na Białorusi: potrzebne jest wsparcie inicjatyw obywatelskich, kształcenie kadr (PolskieRadio.pl)

Andrej Sannikau był jednym z kandydatów opozycji demokratycznej Białorusi podczas wyborów w 2010 roku. Podobnie jak kilkudziesięciu innych polityków, którzy brali udział w dość liberalnej jak na białoruskie warunki kampanii wyborczej, po dniu wyborów został aresztowany i skazany. "Karnawał" się zakończył, w jednej chwili skończyła się fala ocieplenia relacji Mińska i Zachodu. Po proteście przeciwko fałszerstwom wyborczym do więzienia trafiło 700 osób, kilkadziesiąt zostało skazanych, w tym Andrej Sannikau. Został uwolniony z więzienia aktem łaski, do czego przyczyniła się fala oburzenia na Zachodzie, sankcje i presja zachodniej opinii publicznej. Polityk musiał jednak wyemigrować, uzyskał azyl w Wielkiej Brytanii.

Książka autobiograficzna ”Białoruska ruletka. Opozycyjny kandydat na prezydenta o walce z dyktaturą” opowiada o kampanii, realiach politycznych, a następnie o przesłuchaniach w areszcie KGB i realiach w białoruskim więzieniu.

Andrej Sannikau powiedział portalowi PolskieRadio.pl. że pisząc tę książkę chciał zrozumieć, dlaczego wówczas nie udało się opozycji demokratycznej wygrać w rozgrywce z dyktaturą, czego jej zabrakło.

- To było bardzo ciężkie doświadczenie. To część mojej osobistej historii, ale i historii mojego kraju. Nadzieje, które mieliśmy przed 2010 roku, do tej pory nie stały się rzeczywistością. Chciałem poinformować  o tym, co się wtedy działo i co przeszkadza Białorusinom w drodze do wolności i niezależności - powiedział portalowi PolskieRadio.pl.

- Gdy jest możliwość działania, moment krytyczny - zawsze czegoś brakuje. Uwzględnialiśmy dawne pomyłki, ale nie liczyliśmy się z tym, że reżim będzie gotów posunąć się do tak brutalnych kroków i rozpędzi demonstrację na oczach całego świata - powiedział.

Andrej Sannikau wyraził jednak nadzieję, że solidarność, którą okazano więźniom politycznym po 19 grudnia - na Białorusi i na Zachodzie - nie zniknęła. - Liczę, że to będzie jedną z podstaw na drodze Białorusi  do niezależności - dodał.

"Należy stawiać warunki"

Dysydent był też pytany przez portal PolskieRadio.pl, jak ocenia obecną politykę Zachodu i Polski wobec Białorusi, tym bardziej, że doświadczenie pokazało, że fala ocieplenia w relacjach z Białorusią może zakończyć się nagle i bez uprzedzenia.

- Nadszedł czas, kiedy może pojawi się strategia Zachodu wobec Białorusi i wobec całego regionu. Póki co Zachód tylko reaguje: na to, że Rosja zaczęła wojnę na Ukrainie, na to, że pojawia się niebezpieczeństwo ze strony Rosji nie tylko dla Białorusi i Ukrainy, ale i na przykład dla Polski. I próbuje się budować relacje z Łukaszenką. To błędny krok – ocenił.

Trzeba uświadomić sobie, że (Łukaszenka) potrzebuje zachodniej pomocy gospodarczej i stawiać twarde warunki, nie tylko ekonomiczne, ale również w kwestii zmian politycznego klimatu, zaprzestania prześladowań, opozycji, społeczeństwa obywatelskiego, niezależnych mediów etc. - apelował opozycjonista.

Andrej Sannikau uważa, że polityka zbliżania się do Łukaszenki "nie przyniesie korzyści, nie tylko Białorusi, ale i Polsce" - Gdy reżim Łukaszenki dopiero się umacniał, można było próbować. Jednak teraz dyktaturę mamy już 20 lat - zaznaczył.

- W Polsce jest wielkie doświadczenie, można wykorzystać, by obronić polskie interesy, ale na podstawach wartości, na jakich budowana jest UE - postulował opozycjonista.

Andrej Sannikau mówił, że Rosja nie ma zasobów, ale ma wolę działania. W przypadku Zachodu jest jakby odwrotnie - brak chęci.

***

Andrej Sannikau  od 1997 roku jest międzynarodowym koordynatorem Karty ’97 – białoruskiej inicjatywy obywatelskiej na rzecz obrony praw człowieka. W 2010 roku wziął udział w wyborach prezydenckich na Białorusi jako kandydat opozycji. 19 grudnia 2010, podczas demonstracji w Mińsku przeciwko sfałszowaniu
wyników wyborów, został pobity i aresztowany. Został skazany w maju 2011 na 5 lat kolonii karnej o zaostrzonym reżimie za „organizowanie masowych zamieszek”. W 2012 roku został zwolniony, otrzymał azyl polityczny w Wielkiej Brytanii. W 2016 roku był nominowany do Nagrody „Rzeczpospolitej” im. Jerzego Giedroycia.

***

Tekst, wideo i zdjęcia, Agnieszka Kamińska, PolskieRadio.pl

bialorus. polskieradio.pl

Informacje o Białorusi: Raport Białoruś, serwis portalu PolskieRadio.pl

Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy, możesz być pierwszy!
aby dodać komentarz
brak
Czytaj także

Co będzie z Białorusią w 2017 roku? "Mamy obowiązek pomóc tym, którzy marzą o demokracji"

Ostatnia aktualizacja: 16.01.2017 10:33
Polska powinna zwracać pilniejszą uwagę na obszar posowiecki, by rozumieć zachodzące tam procesy. Warszawa powinna pozostać adwokatem Ukrainy i Białorusi na Zachodzie, a pomoc dla Białorusinów jest moralnym obowiązkiem Polski – takie stwierdzenia padały podczas debaty o Białorusi w Teatrze Polskim w Warszawie, połączonej z prezentacją książki dysydenta i więźnia politycznego Andreja Sannikaua.
rozwiń zwiń