Kreml właściwie bez przeszkód ze strony władz szerzy na Białorusi propagandę tzw. russkiego miru, przy cichym pozwoleniu władz. Białorusini ulegają jej coraz bardziej. Państwowe media białoruskie nadają głównie po rosyjsku i również serwują Białorusinom przekaz propagandowy.
Biełsat jest jedyną telewizją, która może donieść do Białorusinów obiektywne informacje. Jest to medium niezależne od władz, zatem może być sceną ważnych dla Białorusinów debat i dyskusji. Dyrektor Biełsatu w Polsce zagwarantowała białoruskim dziennikarzom niezależność.
Telewizja Biełsat informuje o represjach, łamaniu wolności, jest forum dyskusji o problemach społecznych, o perspektywach politycznych. Jest też, jak zaznacza często Agnieszka Romaszewska-Guzy, miejscem skupienia elit intelektualnych, środowiska, w którym żyje nietłamszona ideologią i propagandą dyskusja o teraźniejszości, przyszłości i przeszłości Białorusi. Biełsat gości na antenach grono wybitnych intelektualistów, historyków, przedstawicieli nauk społecznych, ludzi kultury. Biełsat produkuje filmy dokumentalne, które są, jak podkreśla wielu Białorusinów, nieocenionym źródłem wiedzy o historii i kulturze białoruskiej. W państwie Łukaszenki bowiem pewne obszary wiedzy są tematem tabu.
Biełsat powstał 10 grudnia 2007 roku, w Światowym Dniu Praw Człowieka. Ostatnie miesiące pokazały już po raz kolejny, że kiedy te prawa są łamane, na przykład podczas brutalnego tłumienia protestów, Biełsat jest jedynym źródłem wiedzy o sytuacji. Strony dziennikarze Biełsatu płacą za to wielką cenę – korespondenci są zamykani w aresztach, nękani grzywnami, na różne sposoby represjonowani. Jednej z dziennikarek zagrożono odebraniem dziecka.
"Stacja się pięknie rozwinęła"
W sobotę w Warszawie TV Biełsat obchodził uroczyście swoje dziesięciolecie. Pierwszy serwis stacji trwał trzy minuty – a 10 lat później to 20 godzin programu dziennie
- Najważniejsze jest to, że jesteśmy, że się tak pięknie przez te 10 lat rozwinęliśmy. Główne uczucie, które mi dziś towarzyszy, to ogromne zdumienie, że się nam udało, że przetrwaliśmy. W pierwszym drugim, trzecim roku naszego istnienia mało kto w to wierzył. To była taka trochę zwariowana idea - telewizja, którą będziemy robić trochę na Białorusi, trochę w Polsce. Myślę, że zarówno ci, którzy nas popierali, jak i ci, którzy byli naszymi wrogami, nie bardzo wierzyli w nasze powodzenie - powiedziała pomysłodawczyni utworzenia TV Biełsat, dyrektor stacji Agnieszka Romaszewska-Guzy.
- Od śmiałego projektu doszliśmy do tego, że jesteśmy jednym z najważniejszych niezależnych mediów na Białorusi. Mamy kilkaset tysięcy stałych widzów i to takich, którzy tylko od nas czerpią informacje i takich dla których jesteśmy jednym z głównych źródeł informacji. Szacujemy, że jest ich 350-400 tys. To jest nasza armia, to bardzo wierna publiczność. To co jest naszym największym osiągnięciem to to, że identyfikują się z nami, a to bardzo trudne w świecie mediów - zaznaczyła Romaszewska-Guzy.
- Jesteśmy traktowani przez naszych widzów jak głos zwykłego człowieka. Jesteśmy identyfikowani jako stacja swoja, bliska sercu - powiedziała szefowa TV Biełsat powołując się na wyniki badania przeprowadzonego wśród widzów. Według niej, stacja zawdzięcza to m.in. temu, że programy nadawane są w języku białoruskim. - Z badania wynika, że ta sama informacja przekazana po rosyjsku i po białorusku, po białorusku jest lepiej oceniana - mówiła.
"Będzie coraz lepiej"
Pomysł na Biełsat zrodził się w głowie Agnieszki Romaszewskiej-Guzy, dziennikarki TVP deportowanej z Białorusi w 2005 roku, a wcześniej, w latach osiemdziesiątych, działaczki opozycji antykomunistycznej. Uzyskał on aprobatę najważniejszych sił politycznych w polskim parlamencie, które zapewniły projektowi finansowanie w ramach telewizji publicznej, a następnie wsparcie MSZ i – co szczególnie istotne – gwarancje niezależności dla dziennikarzy.
- Początki były trudne. Przede wszystkim musieliśmy nauczyć się robić telewizję, bo zaczynaliśmy wszyscy od zera, większość z nas nigdy wcześniej nie pracowała w telewizji. Myśleliśmy, że szybko pójdzie, ale okazało się, że to nie jest takie proste, że potrzeba czasu, by nauczyć się robić prawdziwą telewizję. Dziś po 10 latach mogę powiedzieć, że nauczyliśmy się, potrafimy - wspominał kierownik działu audycji informacyjnych TV Biełsat, jeden z jej założycieli, Aleksy Dzikawicki. - To, co teraz przed nami, to dalsza praca, byśmy byli jeszcze lepsi, chcemy też zyskać jeszcze więcej widzów, niż teraz mamy - dodał.
Jak mówił, chciałby, żeby w przyszłości TV Biełstat przeniosła się na Białoruś. - To jest nasz cel - podkreślił. - Wychowaliśmy całą rzeszę dziennikarzy telewizyjnych, a tego nikt na Białorusi nie robi. Młodzi dziennikarze pracują tam głównie w mediach państwowych, a te trudno nazwać szkołą prawdziwego dziennikarstwa, tam pracuje się pod wszechobecną cenzurą. Mam nadzieję, że ci dziennikarze, którzy tutaj nauczyli się robić prawdziwą telewizję, w przyszłości przeniosą się na Białoruś i tam będziemy tworzyć telewizję niezależną, prawdziwą telewizję publiczną - powiedział.
Ruch kulturalny wokół Biełsatu
Dzikawicki zaznaczył, że TV Biełsat, to nie tylko telewizja, to także ruch kulturalny skupiony wokół niej, którzy tworzą niezależni twórcy białoruscy: malarze, poeci, filmowy, muzycy. - Można powiedzieć, że dla Białorusinów TV Biełsat, jest tym, czym kiedyś dla Polaków było Radio Wolna Europa. Co prawda żyjemy teraz w innym świecie, jest internet, są media elektroniczne, ale wiele osób na Białorusi, zwłaszcza w małych miejscowościach ma kontakt ze światem głównie za pośrednictwem telewizora. Jesteśmy dumni z tego, że połowa naszych widzów to właśnie mieszkańcy małych miejscowości, dla nich jesteśmy jedynym źródłem informacji bez cenzury - podkreślił.
TV Biełsat zbudowana jest na bazie struktury TVP, a warszawską siedzibę publicznej telewizji wykorzystuje, jako swoją centralę. Materiały przygotowywane są na Białorusi, w Polsce - w Warszawie i Białymstoku, na Litwie - w Wilnie. Pracuje dla niej na samej Białorusi ponad dwieście osób. Odbierana jest przez satelitę i internet. Nie ogranicza się do informowania o samej Białorusi.
Z badań przeprowadzonych na zlecenie TV Biełsat na Białorusi, wynika, że zna ją co trzeci dorosły Białorusin. Ogląda zaś co dziesiąty, w przeliczenie na liczby bezwzględne oznacza to, że liczbę jej widzów na samej tylko Białorusi można oszacować na 730 tysięcy. Połowa z nich deklaruje, że ogląda ją stale - to około 370-380 tys. osób, czyli tyle ile osób mieszka w Grodnie i okolicach. Z roku na rok wzrasta też zaufanie do przekazywanych przez Biełsat informacji i obecnie deklaruje je aż 80 procent odbiorców.
Od początku istnienia stacji produkcje Biełsatu uczestniczą w prestiżowych, zarówno krajowych, jak i międzynarodowych, festiwalach filmowych i przeglądach produkcji telewizyjnej, zdobywając liczne nagrody i wyróżnienia. Przez prawie 10 lat swojego istnienia Biełsat wyprodukował ponad 75 cykli programowych oraz blisko 150 filmów dokumentalnych, za które otrzymał około 50 nagród i wyróżnień.
PAP/IAR/agkm