- Jeśli chodzi o eksport, to szukajcie innych rynków. Jeśli Rosja nas nie rozumie i nie chce zrozumieć, to cóż, spotkamy się z prezydentem (Władimirem Putinem) po inauguracji i wszystko szczegółowo omówimy – powiedział Łukaszenka w piątek podczas wizyty w rejonie dzierżyńskim niedaleko Mińska.
Jak zaakcentował, "trzeba szukać szczęścia w innym miejscu”, skoro Rosjanie ciągle próbują Białorusinów "naginać nie wiadomo dlaczego”. Dodał, że „nie można ciągle tkwić na jednym rynku”.
Łukaszenka po raz kolejny zasugerował, że przyczyną ograniczeń ze strony Rosji nie jest wcale jakość produktów białoruskich. Rosjanie "sprowadzili mleko w proszku z Nowej Zelandii, ktoś dostał za to dolę” – powiedział prezydent.
My powinniśmy pilnować naszych interesów, które nie są sprzeczne z interesami Rosjan. Nic złego im nie dostarczamy. Jak sami kontrolerzy powiedzieli, daj Boże, żeby w Rosji było tak jak na Białorusi. W tym roku będziemy decydować. Robimy coś dobrego, dlaczego ciągle mamy klęczeć – mówił Aleksander Łukaszenka.
Rosyjska Federalna Służba Nadzoru Weterynaryjnego i Fitosanitarnego (Rossielchoznadzor) wprowadziła niedawno kolejne ograniczenia importu z Białorusi niektórych produktów mlecznych z powodu zastrzeżeń dotyczących bezpieczeństwa żywności.
Białoruskie media zwracają uwagę, że inni importerzy białoruskiego nabiału, jak Ukraina czy Kazachstan, nie zgłaszali zastrzeżeń do bezpieczeństwa. Rosjanie twierdzą, że w mleku znaleźli zakazane substancje.
Od 19 marca trwają kolejne inspekcje rosyjskich specjalistów w białoruskich zakładach mleczarskich.
PAP/agkm