- Nic nas nie powstrzymało - tysiące aresztowań, ciężkie pobicia - dodaje Stepan Grigoryan w rozmowie z portalem PolskieRadio.pl. Teraz jego zdaniem czas na rozmowy władz z opozycją.
Wypadki w Armenii toczą się z zawrotną prędkością – w poniedziałek niespodziewanie uwolniono aresztowanego lidera opozycyjnego bloku Elk, Nikola Paszyniana, kilka godzin później do dymisji podał się premier Serż Sarkisjan, przeciwko którego polityce Armenia protestowała. Protestujący zarzucają mu uzurpację władzy, korupcję, stłamszenie demokracji, zaniechanie współpracy z Zachodem na rzecz oddania kraju pod wpływy Rosji.
Politolog Stepan Grigoryan, obrońca praw człowieka, został zatrzymany w niedzielę, potem uwolniony. Jednak w poniedziałek został znowu wezwany na policję i nie jest jeszcze pewne, jak ta sprawa się rozwinie. Tuż przed wizytą na posterunku w Erywaniu, przed południem, udzielił jeszcze wywiadu portalowi PolskieRadio.pl.
To olbrzymia fala protestu – ludzie są przeciwko temu, by Armenia była dyktaturą, przeciw zamiarom Serża Sarkisjana, by w kraju ustanowić dyktaturę – mówił portalowi PolskieRadio.pl Stepan Grigoryan. Zaznaczył, że Sarkisjan zapowiedział, że już nie będzie u sterów władzy, a obietnicę złamał, w związku z czym ludzie się oburzyli.
Jak mówił Grigoryan – w niedzielę był punkt przełomowy. Wtedy były silne represje, wielu aresztowanych. Jednak w poniedziałek znów ludzie wyszli na ulice, a liczebność protestów jest trudna do opisania.
Do protestujących przyłączyli się również niektórzy wojskowi – ci żołnierze powiedzieli, że są razem z narodem – podkreślił. I również eksperci, politolodzy, działacze oznajmili,, że przyłączają się do obywateli, są po stronie opozycji.
Władza powinna być zmieniona. Teraz, około południa już, wszystkie ulice są zapełnione ludźmi i nie wiadomo, czy to sto tysięcy ludzi, dwieście tysięcy, czy jeszcze więcej – podkreślił politolog. Cała Armenia jest sparaliżowana, wszystko stoi. Naród wołał o dymisję Serża Sarkisjana - opisywał.
– Uważam, że ta zmiana władzy już prawie się dokonała – mówił już wtedy politolog. I jego słowa okazały się prorocze – faktycznie premier Armenii kilka godzin później podał się do dymisji.
Jak aresztuje się politologa. "Mówiłem policji, że Armenia to wolny kraj”
Stepan Grigoryan opowiedział też o swoim zatrzymaniu. - Jestem obrońcą praw człowieka, działaczem, a oni się boją - boją się mityngów, protestujących a zatem mnie i aresztowali – tłumaczył. Zaznaczył, że represje w niedzielę były dość silne, aresztowano wiele osób. – W niedzielę o 12.30 wyszedłem na główny plac miasta, Plac Republiki. Było tam wielu policjantów, typu wojskowego, w beretach i oni nie pozwalali nie tyle na mityng, co na to, by ludzie spacerowali po mieście. Było ich tam 300-400 – to tak zwana policja wojskowa. Stanąłem przed nimi, powiedziałem, że to co się dzieje, jest niedopuszczalne i mnie aresztowano. (Wówczas w areszcie znajdowali się liderzy opozycji parlametnarnej, red.). Mówiłem, że to niedopuszczalne, aby w więzieniu trzymać posłów. Póki co – Armenia to wolny kraj i mamy prawo swobodnie chodzić po ulicach. Nasi posłowie mają prawo organizować mityngi, a obywatele mogą na nie przychodzić – oznajmił.
Represje były w niedzielę bardzo poważne. Wielu aresztowano - mówi nasz rozmówca. Jednak jego, jak zaznaczył, o nim samym pamiętano i na Zgromadzeniu Parlamentarnym OBWE, i wspominało o nim wielu działaczy praw człowieka. Zatem władze nie miały wyjścia, musiały go uwolnić.
Działacz nie jest jednak pewny, co będzie dalej, bo gdy w Armenii wzywają teraz na policję, nie przedstawiają zarzutów. Zatem to wszystko są samowolne areszty. I nie wiadomo, czego się spodziewać. Tego do końca nie wie nikt.,
Zaznaczył, że olbrzymie represje nie pomogły. Tylko w ostatnim tygodniu aresztowano tysiąc osób – mówił. Dodał, że policja bije ludzi na ulicach, ale i to nie sprawiło, by ludzie się rozeszli.
Jak mówił, najważniejsze to dymisja Serża Sarkisjana i potem rozmowy z opozycją.
Pierwsza część zapowiedzi politologa się sprawdziła.
***
Portal PolskieRadio.pl będzie śledził uważnie wydarzenia w Armenii.
Rozmawiała Agnieszka Marcela Kamińska, PolskieRadio.pl