W ten sposób przedstawiciel prokuratury generalnej odniósł się do sytuacji związanej z otwarciem restauracji w pobliżu miejsca kaźni ofiar represji stalinowskich w Kuropatach pod Mińskiem. Od początku czerwca opozycyjni aktywiści prowadzą tam akcję protestacyjną, nazywając lokal "restauracją na kościach”.
Stuk poinformował, iż w związku z tym, że obiekt komercyjny nie narusza stref ochronnych wokół miejsca pochówku ofiar represji, prokuratura generalna na razie nie podejmuje żadnych działań i „przyjęła stanowisko bierne i wyczekujące”.
Nie wykluczył jednak, że instytucja ta może ponownie zająć się tematem, jeśli pojawią się np. wnioski parlamentarzystów w tej sprawie.
Restauracja „Pojedziemy, pojemy” znajduje się kilkadziesiąt metrów od memoriału Kuropaty, gdzie w masowych grobach spoczywają bezimienne ofiary represji stalinowskich. Wcześniej, w 2012 r. powstał tam kompleks rozrywkowy Bulbasz-Hall, który jednak nigdy nie został otwarty.
Stuk przypomniał, że kontrola prokuratury generalnej ustaliła, że Bulbasz-Hall został zbudowany w strefie ochronnej. „Wtedy istotnie stwierdziliśmy naruszenie prawa i poinformowaliśmy o tym ministerstwo kultury. Później, po określonych analizach, kontrolach (...) granice strefy zostały przesunięte. I obecnie mamy decyzję kompetentnego organu, zgodnie z którą obiekt ten nie znajduje się w strefie ochronnej” – wyjaśnił.
Według aktywistów, którzy sprawują przed kompleksem codzienne dyżury, funkcjonowanie restauracji w pobliżu masowych grobów jest niemoralne. Twierdzą oni ponadto, że do zmiany granic strefy ochronnej mogło dojść w sposób nielegalny.
Apel niezależnych środowisk
Białoruskie środowiska niezależne, które od kilku tygodni prowadzą protest przeciwko otwarciu restauracji przy miejscu kaźni ofiar represji stalinowskich, wystosowały apel do prezydentów Austrii, Niemiec, Polski i Izraela o podjęcie działań w sprawie Kuropat.
O liście otwartym, który ma być przekazany adresatom kanałami dyplomatycznymi, poinformował w poniedziałek portal Biełorusskije Nowosti.
Inicjatorem apelu jest Pawieł Siewiaryniec z Białoruskiej Chrześcijańskiej Demokracji. W tekście podkreślono, że Kuropaty to miejsce, które można porównać z Oświęcimiem i Katyniem.
„To jedno z największych w Europie miejsc pochówku ofiar reżimów totalitarnych. Ujawnienie prawdy o zbrodni w Kuropatach przez lidera ruchu demokratycznego Zianona Paźniaka 30 lat temu i szok związany ze skalą represji stalinowskich w całym ZSRR były jedną z przyczyn upadku imperium sowieckiego” – czytamy w apelu. Według niektórych szacunków w Kuropatach może spoczywać nawet 250 tys. ofiar NKWD różnej narodowości, w tym Polaków.
Prezydenci Austrii, Niemiec, Polski i Izraela zostali zaproszeni do udziału w otwarciu 29 czerwca kompleksu memorialnego w Małym Trościeńcu pod Mińskiem w miejscu byłego niemieckiego nazistowskiego obozu koncentracyjnego z okresu II wojny światowej. Kancelaria prezydenta RP Andrzeja Dudy nie poinformowała dotąd, czy weźmie on udział w tych uroczystościach.
Aktywiści przypominają, że od początku czerwca prowadzą protest przeciwko otwarciu przy Kuropatach lokalu „Pojedziemy i pojemy”, który nazywają „restauracją na kościach”.
Zachęcają prezydentów do „zwrócenia należytej uwagi na sytuację wokół Kuropat” i włączenie tego miejsca do programu swoich wizyt. „Prosimy o złożenie kwiatów na mogiłach bezimiennych ofiar komunistycznego terroru. Nazistowskie i komunistyczne zbrodnie przeciwko ludzkości powinny być potępione, aby się nigdy nie powtórzyły” – piszą działacze.
PAP/IAR/agkm