W poniedziałek 30 lipca zaczął się proces znanych, wieloletnich działaczy prodemokratycznych – lidera związku zawodowego REP Hiennadzia Fiedynicza i Ihara Komlika, zajmującego się finansami tej organizacji. Postawiono im zarzuty nieopłacenia podatków w dużej wysokości. Media niezależne na Białorusi nazywają ten proces "sprawą Alesia Bialackiego 2”. Oskarżeni również mówią, że to sfabrykowana sprawa i zarzuty mają naturę polityczną.
- Obwiniają ich o finansowe oszustwa, chociaż chodzi o finansową pomoc, jaką otrzymywał związek zawodowy od partnerów z Europy. Takie procesy na Białorusi to próba dodatkowego nacisku na niezależne organizacje, związki zawodoweo. Można tu dostrzec analogię z procesem Alesia Bialackiego z 2011 roku. Aleś Bialacki trafił wówczas do więzienia – powiedział w rozmowie z portalem PolskieRadio.pl Jury Hubarewicz, lider "Ruchu o Wolność”.
Jury Hubarewicz
To próba znowu zacieśnić to niewielkie pole swobody, jakie zostało niezależnym organizacjom – dodał opozycjonista.
Na Białorusi dominują związki propaństwowe. Jest jeszcze kilka innych niezależnych związków zawodoych oprócz REP, mówi działacz, a największy z nich działa w Saligorsku.
00:56 1354 rep.mp3 Jury Hubarewicz, lider "Ruchu o Wolność" o procesie związkowców REP (źr. PolskieRadio.pl)
Jednak REP jednoczy osoby z różnych części Białorusi, a jego działalność wychodzi poza standardową działalność związku zawodowego, bo ta organizacja pomaga nie tylko swoim członkom, ale również innym osobom, które dotykała niesprawiedliwość ze strony białoruskich władz – powiedział Jury Hubarewicz.
W ocenie działacza, proces przeciw związkowcom to reakcja na ich aktywność podczas zeszłorocznych masowych manifestacji na Białorusi. - W ostatnim czasie największa aktywność tego związku przypadła na wiosnę 2017 roku, gdy miały miejsce protesty przeciwko dekretowi numer 3, który zobowiązywał ludzi do opłat za to, że nie mają pracy. Myślę, że ten proces przeciw liderom związków zawodowych to zemsta za organizację protestów w zeszłym roku – dodał.
W 2017 roku podczas protestów przeciwko dekretowi numer 3, wprowadzającym podatek dla osób, które nie przepracowały 183 dni w roku, zatrzymano setki osób, wiele z nich trafiło do aresztów lub zostało skazanych na grzywny. Manifestowano w wielu miastach na całej Bialorusi, domagając się również wyborów i demokratycznych przemian w kraju.
Za oskarżenia z artkułu 243 par. 2 Kodeksu Karnego Republiki Białoruś działaczom grozi ograniczenie wolności do 5 lat albo pozbawienie wolności od 3 do 7 lat z konfiskatą majątku.
Agnieszka Marcela Kamińska, PolskieRadio.pl