Związek Polaków na Białorusi, nieuznawany przez białoruskie władze, kilka tygodni temu rozpoczął zbieranie podpisów pod petycją o utworzenie trzech klas pierwszych w szkole polskiej – władze miejscowe w Grodnie nie pozwalają na to już kolejny rok, i część dzieci, choć nawet bierze udział w kursach przygotowawczych - musi odejść z kwitkiem. Związek Polaków na Białorusi chce, aby w tym roku to się zmieniło.
Obecnie pojawił się, a właściwie powrócił, kolejny poważny problem. Okazało się, że łukaszenkowski rząd zatwierdził zmiany w prawie o edukacji, które sprawią, że w szkołach mniejszości, polskich i litewskich, część przedmiotów ma być wykładana w języku państwowym. Nowela, jak dowiedział się ZPB, jest już w parlamencie i jeśli zostanie zatwierdzona, to ma się stać obowiązującym prawem.
Andżelika Borys Jeśli te poprawki staną się obowiązującym prawem, to tylko kwestia czasu, gdy język polski zostanie usunięty z państwowego systemu edukacji na Białorusi
A język państwowy w szkole na Białorusi Aleksandra Łukaszenki to nic innego jak język rosyjski – gdyż w rusyfikowanej przez Aleksandra Łukaszenkę od wielu lat Białorusi to główny język edukacji, urzędów państwowych.
Jak podkreśla Andżelika Borys, nowela prawa zakłada, że to władze miejscowe określają, jak dużo przedmiotów ma być wykładanych w języku państwowym.
Zachęcamy do lektury wywiadu o bardzo trudnej obecnie sytuacji działaczy Związku Polaków na Białorusi - i problemach z nauką w języku polskim.
***
PolskieRadio.pl: Władze białoruskie nie chcą pozwolić na to, by powstały trzy klasy pierwsze w polskiej szkole w Grodnie, mimo iż są chętni. Teraz jeszcze okazuje się, że wraca sprawa szkół dwujęzycznych.
Andżelika Borys, prezes Związku Polaków na Białorusi, nieuznawanego przez białoruskie władze: W zeszłym roku Związek Polaków na Białorusi zebrał ponad 6000 podpisów w związku z planami nowelizacji Kodeksu Edukacji.
Dowiedzieliśmy się jednak, że te poprawki zostały wprowadzone oraz zatwierdzone przez rząd. Obecnie trafiły one do parlamentu – teraz on ma je zaakceptować. Nowelizacja kodeksu przewiduje zmianę statusu szkół mniejszości polskich na Białorusi.
Andżelika Borys Czyli polskie dzieci, które uczą się w polskich szkołach, są traktowane jako osoby niepełnowartościowe? To niejako jest sedno podejścia do sprawy edukacji w języku polskim na Białorusi
Co zmienia nowelizacja?
Zgodnie z rządowym projektem trzy przedmioty, historia Białorusi, nauka o społeczeństwie i dział "geografia Białorusi", w ramach przedmiotu ”geografia”, mają być wykładane w języku państwowym.
W ten sposób szkoły mniejszości językowych, w tym polska, staną się szkołami dwujęzycznymi. Dotknie to dwóch szkół polskich i dwóch litewskich. Dziś w naszych szkołach nauka odbywa się przynajmniej formalnie w języku polskim, zmiana prawa oznaczać będzie zmianę statusu.
Co jeszcze bardzo ważne – najpierw wprowadza się trzy przedmioty w języku państwowym, ale potem mogą to być i wszystkie przedmioty. Jeden z punktów nowelizacji ustawy przewiduje możliwość poszerzenia liczby przedmiotów wykładanych w języku polskim. Decyzja ta ma być podejmowana przez lokalne władze. A zatem mogą one podjąć decyzję, że tych przedmiotów ma być, dajmy na to - 33.
Problemem jest również to, że władze miejscowe nie chcą przyjąć wszystkich do pierwszej klasy w szkole polskiej i sztucznie ograniczają liczbę przyjmowanych. A władze chcą teraz zatwierdzić w formie ustawy – że będzie można zmieniać język nauczania w szkole polskiej w Grodnie i w Wołkowysku.
Tłumaczenie władz jest oburzające – twierdzą, że trzeba wprowadzić zmiany do kodeksu edukacji, ponieważ trzeba wprowadzić do szkół mniejszości narodowych język państwowy, a motywują to tym, że potrzebna jest „socjalizacja” uczniów szkół mniejszości narodowych, co związane jest z wychowaniem „pełnowartościowych obywateli Białorusi”.
Czyli polskie dzieci, które uczą się w polskich szkołach, są traktowane jako osoby niepełnowartościowe? To niejako jest sedno podejścia do sprawy edukacji w języku polskim na Białorusi.
Oczywiście my przeciwko temu protestujemy. Będziemy zbierać znów podpisy rodziców.
Jeśli te poprawki staną się obowiązującym prawem, to tylko kwestia czasu, gdy język polski zostanie usunięty z państwowego systemu edukacji na Białorusi.
Prawo zostało zatwierdzone przez rząd, jeszcze czeka na akceptację parlamentu. Związek Polaków na Białorusi teraz zamierza zbierać podpisy w proteście przeciwko temu.
Wiemy, że prawo trafiło do parlamentu. Będziemy działać adekwatnie do rozwoju sytuacji. Jeśli nic się nie zmieni, planujemy protesty
Rozumiem, że teraz drugą ważną kwestią jest petycja w sprawie liczby klas.
Związek Polaków prowadzi działalność kulturalno-oświatową i naszym priorytetem jest edukacja. Dla nas bardzo ważne jest to, aby wszystkie dzieci, które uczęszczają na kurs przygotowawczy dla klas pierwszych w Grodnie, zostały w tym roku przyjęte.
Rodzice złożyli petycję. Interweniowaliśmy w tej sprawie, by nie było tak, jak w poprzednich latach, gdy nie wszystkie dzieci zostały przyjęte do pierwszej klasy.
Polska szkoła w Grodnie jest jedyną szkołą na Grodzieńszczyźnie (druga jest w Wołkowysku). Co rusz powtarza się sytuacja, gdy powstają tylko pierwsze dwie klasy, a chętnych dzieci jest o wiele więcej.
W związku z tym podjęliśmy interwencję, żeby wszyscy chętni mogli uczyć się w pierwszej klasie w polskiej szkole. Władze motywują to tym, że nie może być więcej klasy, dwóch zmian. Jednak jest kilka innych szkół, w których dzieci uczą się w języku rosyjskim, gdzie jest 14 klas pierwszych. To naszym zdaniem sztuczne ograniczanie, nieprzyjmowanie wszystkich chętnych do pierwszych klas.
Rodzice, którzy otrzymali odpowiedź od władz, że utworzenie nowej klasy nie jest możliwe, zbierają podpisy pod petycją do ministerstwa edukacji.
Rodzice wcześniej złożyli pismo do kuratorium oświaty w Grodnie, z prośbą, by wszystkie chętne dzieci, które chodzą na kurs przygotowawczy do pierwszej klasy - zostały do niej przyjęte.
Ale władze sztucznie ograniczają liczbę przyjęć, to nas niepokoi. To ograniczanie możliwości nauki w języku polskim.
To jest oczywiście kwestia dobrej woli. Bo w innych szkołach w Grodnie nie ma czegoś takiego, że ogranicza się do dwóch klas. Tylko tych klas jest na przykład 14. Szkoły pracują na dwie zmiany. Widzimy tu zatem barierę sztucznie stworzoną, by nie było wielu chętnych do nauki w polskiej szkole.
Przy dobrej woli znalazłoby się rozwiązanie.
Oczywiście, skoro w innych szkołach możliwe są dwie zmiany, w innych szkołach może być 14 pierwszych klas, to dlaczego nie może być więcej w jedynej polskiej szkole z polskim językiem wykładowym.
Liczba chętnych pokazuje, że jest zainteresowanie nauką języka polskiego. Ono rośnie. Ale nie ma do tego stworzonych warunków. Władza jeszcze z góry ogranicza możliwości nauki w języku polskim.
Rodzice będą zbierać przepisy pod petycją, zatem kierować się teraz bezpośrednio do resortu.
Zobaczymy. Zależy nam, aby wszyscy chętni zostali przyjęci. To jest bardzo ważne. Zobaczymy, jak rozwinie się sytuacja.
Jest jeszcze możliwość zmiany.
Zawsze taka możliwość istnieje, nie widzimy tu żadnych problemów. Można sprawić, aby każdy, kto chce się uczyć w polskiej szkole, otrzymał taką możliwość.
Czym jeszcze obecnie zajmują się Polacy ze Związku?
Oprócz tego jako ZPB organizujemy różnego rodzaju imprezy edukacyjne, warsztaty, szkolenia dla nauczycieli, pomoc.
Pomagamy nauczycielom, wspieramy ośrodki nauczania. Pomagamy nauczycielom w skali kraju. Będziemy latem organizować wyjazdy edukacyjne dla dzieci i młodzieży. To jest bardzo ważne, ponieważ to bezpośredni kontakt z językiem polskim. Co więcej, jest to bardzo dobra motywacja do nauki. Jest to świetna praktyka językowa.
W tym roku obchodzimy 30-lecie działania naszej organizacji. Pod koniec lipca planujemy w sposób godny to uczcić.
Ten rok to 100-lecie odzyskania przez Polskę niepodległości. Organizujemy zatem szereg koncertów, wystaw o tematyce poświęconej tej rocznicy.
Najbliższe organizowane przez nas przedsięwzięcie to Dzień Polonii i Polaków – to duża spotkanie, przyjadą reprezentacje z całego kraju. Związek Polaków na Białorusi liczy około ponad oddziałów, ponad 10 tysięcy członków. Przy ZPB działają zespoły muzyczne, różne grupy, stowarzyszenia. Zajmujemy się również opieką nad miejscami pamięci narodowej w skali kraju. To nasza statutowa działalność.
Obecnie najbardziej martwimy się tym, jak sprawić, aby wszyscy, którzy chcą uczyć się w polskiej szkole, mieli taką możliwość.
***
Z Andżeliką Borys, prezes Związku Polaków na Białorusi, rozmawiała Agnieszka Marcela Kamińska, PolskieRadio.pl