Ambasador Michalski był w MSZ Białorusi w godzinach porannych. Polska placówka nie komentuje przebiegu rozmowy.
Jak nieoficjalnie dowiedziało się Polskie Radio ambasador Artur Michalski spotkał się z Andrejem Buszyło, dyrektorem Departamentu Ameryki i Europy. Rozmowa trwała około pół godziny.
Instytut Pamięci Narodowej uznał, że w świetle najnowszych badań kapitan Rajs i dowodzona przez niego 3. Wileńska Brygada Narodowego Zjednoczenia Wojskowego nie dopuścili się ludobójstwa na białoruskiej i prawosławnej ludności na Podlasiu.
We wtorkowym komunikacie białoruskie MSZ oświadczyło, że oczekuje od władz RP "publicznego oficjalnego komentarza, czy ta (wydana przez IPN – PAP) ocena działań Burego jest oficjalnym punktem widzenia i jak się to odnosi do kroków na rzecz budowania dialogu, w tym historycznego, podjętego przez oba kraje w ostatnim czasie”.
- Przestępca, który osobiście wydawał rozkazy i uczestniczył w zabójstwach cywilnych mieszkańców białoruskich wsi na Podlasiu, nie może być wybielany – ani w oczach Białorusinów, ani w pamięci historycznej innych racjonalnie myślących ludzi. Polscy uczeni zebrali wystarczającą ilość dowodów jego zbrodni. Na podstawie faktów, a nie teoretycznych rozważań, w 2005 r. oceniło je śledztwo komisji IPN – powiedział we wtorek rzecznik MSZ Białorusi Anatol Hłaz. Dodał, że "potrzeba dojrzałości i odwagi, by to przyznać".
Swoje oburzenie wyraził również przewodniczący białoruskiej parlamentarnej komisji spraw zagranicznych Waler Waraniecki, który ocenił, że decyzja IPN "obraża nie tylko pamięć ofiar i ich potomków, ale jest brakiem szacunku dla europejskich wartości chrześcijańskich”. Zauważył również, że IPN "otworzył puszkę Pandory”, ponieważ "również w innych krajach mogą się dzisiaj pojawić siły, które zaczną usprawiedliwiać zbrodnie wojenne "wyższą koniecznością”.
Oświadczenie IPN dotyczące bolesnej dla Białorusinów sprawy "Burego” odnotowała większość białoruskich mediów niezależnych i państwowych.
Mińska telewizja STV informując o sprawie "Burego" stwierdziła, że "w Polsce został uniewinniony wojenny przestępca".
Atmosferę podgrzewają media rosyjskie dostępne na Białorusi i w internecie. Gazeta "Argumenty i Fakty" wydawana przez kapitał rosyjski napisała, że "polski kat Białorusinów został bohaterem". Według innych rosyjskich mediów doszło do "rehabilitacji zbrodniarza”.
Oświadczenie IPN
Instytut Pamięci Narodowej podał w poniedziałek w komunikacie, że w świetle najnowszych badań naukowych ustalenia śledztwa ws. zbrodni Romualda Rajsa "Burego", które w latach 2002-2005 prowadził pion śledczy IPN w Białymstoku, są wadliwe. Instytut powołał się przy tym na prace m.in. dr. Kazimierza Krajewskiego i mec. Grzegorza Wąsowskiego.
Rajs to jedna z najbardziej kontrowersyjnych postaci powojennego podziemia niepodległościowego. Wspólnie z podległymi mu żołnierzami i na rozkaz wyższych dowódców w styczniu i lutym 1946 r. spacyfikował kilka prawosławnych wsi nieopodal Bielska Podlaskiego. Chodziło o likwidację osób współpracujących z władzą komunistyczną, tymczasem partyzanci - jak ustalił pion śledczy IPN w Białymstoku - zamordowali około 80 cywilów, w tym kobiety i dzieci. W 1946 roku w wyniku działań żołnierzy 3. Wileńskiej Brygady Narodowego Zjednoczenia Wojskowego, dowodzonej przez kapitana Romualda Rajsa, "Burego" życie straciło 79 osób, mieszkańców powiatu Bielsk Podlaski, w tym 30 tzw. furmanów w lesie koło Puchał Starych.
Komunikat IPN
W komunikacie IPN przytacza cztery prace naukowe z lat 2016 - 2019 różnych autorów. Na podstawie przeprowadzonych badań twierdzą oni, że należy zdecydowanie odrzucić tezę o religijno-narodowościowych motywach działań żołnierzy "Burego". Cytowani w komunikacie IPN dr Kazimierz Krajewski i mecenas Grzegorz Wąsowski argumentują, że "nie wiara prawosławna i nie narodowość białoruska były powodem, że osoby te zginęły z rąk partyzantów 3. Wileńskiej Brygady AK. (...) Natomiast śmierć kobiet i dzieci, która bez wątpienia kładzie się cieniem na działalności tak samego "Burego", jak i jego podkomendnych, nie była przez tego dowódcę zamierzona". Również wyniki badań doktorów Mariusza Bechty i Wojciecha Muszyńskiego nie pozwalają im nazywać działań ludzi kapitana Romualda Rajsa ludobójstwem. Tło tej akcji podziemia narodowego miało - jak piszą naukowcy - "charakter polityczny i wiązało się z czynnym poparciem lokalnej ludności dla reżimu komunistycznego", a w czasach PRL zostało przedstawione jako konflikt religijno-etniczny między Polakami a Białorusinami. W poniedziałkowym komunikacie IPN podał, że "nie odpowiada stanowi faktycznemu" m.in. ustalenie, że "Bury" i jego ludzie działali przeciwko "grupom ludzkim, których łączyło pochodzenie i wyznanie". Za nieprawdę IPN uznał również, że partyzanci mieli na celu likwidację "członków grupy o takim samym pochodzeniu narodowo–religijnym", czyli prawosławnych Białorusinów. IPN zakwestionował też ustalenie, że zabójstwa popełnione przez żołnierzy "Burego" należą "do zbrodni ludobójstwa, wchodzących do kategorii zbrodni przeciwko ludzkości".
Wcześniejsza ocena IPN
Natomiast we wcześniejszej ocenie pionu śledczego IPN działania te były skierowane przeciwko "określonej grupie osób, które łączyła więź oparta na wyznaniu prawosławnym i związanym z tym określaniu przynależności tej grupy osób do narodowości białoruskiej".
"Reasumując, zabójstwa i usiłowania zabójstwa tych osób należy rozpatrywać jako zmierzające do wyniszczenia części tej grupy narodowej i religijnej, a zatem należące do zbrodni ludobójstwa" - wskazał w konkluzji śledztwa prokurator IPN.
***
W podsumowaniu nowego komunikatu IPN wskazał, że w świetle obowiązującego prawa Romuald Rajs i jego zastępca Kazimierz Chmielowski "Rekin" są niewinni, przypominając, że w 1995 r. warszawski sąd postanowił o unieważnieniu wyroków śmierci wydanych na nich przez władze komunistyczne.
PAP/IAR/agkm