Białorusini nie mogą wybierać swoich władz - to podstawowy problem - mówi portalowi PolskieRadio24.pl Oleg Wołczek, białoruski obrońca praw człowieka. Jesienią 2019 roku na Białorusi odbędą się wybory do parlamentu, zaś na 2020 planowane są wybory prezydenta.
Jednak na Białorusi problemów związanych z prawami człowieka i wolnościami jest o wiele więcej. O tym w rozmowie z białoruskim działaczem.
NA BIAŁORUSI WYBORY DO PARLAMENTU MOGĄ SIĘ ODBYĆ 7 i 17 LISTOPADA
***
PolskieRadio24.pl: Na Białorusi przewodnicząca Centralnej Komisji Wyborczej Lidia Jarmoszyna powiedziała, że zaproponowała Aleksandrowi Łukaszence dwa terminy wyborcze do parlamentu - 7 i 17 listopada. Czy na Białorusi znów będzie tak jak zawsze, to znaczy Białorusini znów nie będą mogli wybierać tych, którzy będą u władzy?
Oleg Wołczek, białoruski obrońca praw człowieka: Na Białorusi ucichł temat reformy prawa wyborczego i nic w tej sprawie się nie zmieniło. Wybory będą przebiegać według znanego schematu. Przypomnijmy, że np. w 2016 roku OBWE przekazało Białorusi rekomendacje dotyczące zmian systemowych w procesie wyborczym.
Jednak władza nie chce niczego zmieniać. Obecnie Aleksander Łukaszenka i tak współpracuje z UE, więc tym bardziej nie poczuwa się do żadnych zmian. Łukaszenka rozumie, że może niczego nie zmieniać, a Bruksela i tak zdecyduje się na współpracę.
Z tego wynika, że kandydaci demokratyczni, mimo że mogliby zebrać wystarczającą liczbę głosów, to i tak nie zostaną wybrani.
CZYTAJ TAKŻE: ŁUKASZENKA O OBSERWACJI WYBORÓW NA BIAŁORUSI >>>
Jest pan obrońcą praw człowieka na Białorusi. Jakimi sprawami się pan ostatnio zajmuje?
Problemem dla wielu jest prawo o osobach niezatrudnionych - to kontynuacja tzw. dekretu o pasożytach - teraz muszą one płacić większe opłaty za media.
Zmieniły się przepisy o służbie wojskowej. Odroczenie służby można uzyskać tylko jeden raz. W efekcie młodzież będzie wyjeżdżać za granicę i tam studiować, by nie iść do wojska. Wiemy niestety o fali w armii – to wciąż duży problem
Wprowadzono zmiany do prawa o zgromadzeniach. Jednak, jak pokazały ostatnie wydarzenia, nadal nie można uzyskać zgody na manifestację, bo teraz milicji trzeba płacić duże pieniądze za ochranianie zgromadzenia. Takie kwoty wykraczają poza możliwości opozycji.
Ciągle mają miejsce zatrzymania osób, które protestowały przeciwko budowie zakładów akumulatorów w Brześciu. W tym roku dochodziło do nich niemal w każdym miesiącu.
Wywierane są naciski na blogerów i na niezależnych dziennikarzy. Mieliśmy do czynienia ze sprawą Biełty, sprawa dotknęła dziennikarzy niezależnych mediów. Dziennikarze karani są również za pracę dla mediów bez akredytacji, takich jak Biełsat. Biełsat bezskutecznie stara się o rejestrację na Białorusi, ale wnioski są odrzucane.
Władze nie zamierzają też zaprzestać stosowania kary śmierci.
Najbardziej martwi nas, że zamknięto śledztwo w sprawie zaginionych polityków Wiktora Honczara, Jurija Zacharenki, Aleksandra Krasowskiego, Zawadzkiego.
Problem jest sprawa wiz. Wizy są drogie i to ogranicza możliwości wyjazdu w przypadku wielu Białorusinów.
Boimy się, że represje się nasilą – jak zwykle przed wyborami, gdy mamy prewencyjne zatrzymania, przeszukania.
Jest wiele różnych spraw. Najgorsze jest jednak to, że ludzie powinni mieć prawo do wyboru swoich władz. U nas tego od lat nie ma.
Jak pan się zapatruje na kwestię poszerzania integracji Rosji z Białorusią? W ostatnim czasie ten temat pojawia się systematycznie podczas rozmów liderów Moskwy i Mińska. Wiele osób obawia się, bo widzi zagrożenie dla suwerenności Białorusi.
Te rozmowy trwają już ponad 20 lat i do tego czasu Rosja i Białoruś nie mogą się porozumieć. Rosja i Białoruś mają jednak różne systemy prawne, jest dużo różnic między oboma krajami. Aleksander Łukaszenka nie chce też dzielić się za bardzo swoją wolnością. Mnie osobiście wydaje się, że połączenie dwóch państw byłoby trudne do przeprowadzenia.
Jakich zmian w zakresie praw człowieka, wolności potrzeba Białorusi najbardziej?
Nie możemy wpływać na polityków, ministrów, społeczeństwo obywatelskie nie ma możliwości działania. Władza powinna mieć kontakt ze społeczeństwem – tego nie ma. Nie omawia się zmian w prawie. Obrońców praw człowieka nie zaprasza się bynajmniej na rozmowy.
Wracamy znów do wyborów. Tych na Białorusi de facto nie ma - bo obywatele nie mogą wybierać rządzących. Problemem jest też system sądowniczy. Można by chociaż wprowadzić na Białorusi instytucję rzecznika praw człowieka – ale nawet tego nie ma.
***
Z Olegiem Wołczekiem rozmawiała Agnieszka Marcela Kamińska, PolskieRadio24.pl