Zwolennicy opozycji, którzy chcą odejścia od władzy prezydenta Aleksndra Łukaszenki, skandowali "stop, karaluchu". Krzycząc "wypuszczaj", domagali się uwolnienia zatrzymanego w piątek w Grodnie znanego blogera Siarhieja Cichanouskiego.
Niektórzy przejeżdżający obok kierowcy trąbili na znak solidarności. Największe kolejka do podpisów była prawdopodobnie dla Swietłany Cichanouskiej, żony zatrzymanego blogera, która zamierza wystartować w wyborach prezydenckich i zbiera potrzebne do tego 100 tysięcy podpisów poparcia.
Dla znanego bankiera Wiktora Babaryki ustawiono kilkanaście stołów, przy których można było się podpisać. Przez kilka godzin stała tam kolejka chętnych do złożenia podpisu. Podpisy zbierano również dla kilku innych polityków.
Kolejki chętnych do wyrażenia poparcia dla opozycyjnych kandydatów ustawiały się również w innych dużych miastach: Brześciu, Reczycy, Grodnie, Homlu i Mołodecznie. Eksperci zwracają uwagę, że takiej mobilizacji przeciwników urzędującego prezydenta na etapie zbierania podpisów poparcia Białoruś nie pamięta. Niezależna gazeta "Nasza Niwa" ocenia, że w kolejkach w całym kraju mogło ustawić się nawet kilkadziesiat tysięcy ludzi.
agkm
ZOBACZ TAKŻE WIDEO: Białorusini w kolejkach, by złożyć podpisy na rzecz opozycyjnych kandydatów; miały miejsce protesty przeciwko uwięzieniu znanego bloger Siarhieja Cichanouskiego