Białoruska telewizja wróciła w niedzielę wieczorem do tematu Karty Polaka, atakując zwłaszcza możliwość otrzymania jej z rekomendacji organizacji społecznej i wymieniając w tym kontekście nieuznawany przez oficjalne władze Związek Polaków na Białorusi (ZBP). W programie publicystycznym "W centrum uwagi" TV przypomniała, że deputowani Izby Reprezentantów (niższej izby parlamentu) zwrócili się do białoruskiego Sądu Konstytucyjnego o rozpatrzenie zgodności polskiej ustawy o Karcie Polaka z prawem międzynarodowym.
Według TV decyzja sądu "może się stać argumentem w dialogu z sąsiadami lub powodem do zwrócenia się do struktur międzynarodowych".
Szef parlamentarnej komisji ds. międzynarodowych Ihar Karpienka w studiu wyjaśnił, że apel do Sądu Konstytucyjnego pisał na podstawie otrzymanych dziesiątków "listów od organizacji społecznych i zwykłych obywateli". Ich autorzy "uważają, że procedura wydawania Karty Polaka dzieli obywateli Białorusi na wygodnych i niewygodnych Polaków" - mówił Karpienka. - Faktycznie na terytorium naszego kraju delegowane są pełnomocnictwa jakimś strukturom, które będą określać, komu można dać rekomendację, a komu nie dawać - mówił Karpienka. Powołując się na listy, wskazał: "w szczególności dotyczy to tzw. niezarejestrowanego Związku Polaków".
Niektórzy nie dostaną Karty Polaka
Powołał się również na preambułę dokumentu, mówiącą o "moralnych zobowiązaniach wobec Polaków na Wschodzie". Według niego "mowa jest o nierównych prawach, bo "na całym świecie mieszkają miliony Polaków (...), ale działanie ustawy o Karcie Polaka z jakiegoś powodu jest skierowane tylko na wschód".
Nie wyjaśnił przy tym powodów uznania przez Polskę moralnego zobowiązania wobec Polaków w Europie Wschodniej, w tym - odbierania im czasach ZSRR obywatelstwa polskiego. - Ten dokument jakoby daje ulgi etnicznym Polakom mieszkającym na Białorusi. Na papierze - pięknie, ale w praktyce wyszło zupełnie inaczej. Białoruskich Polaków starają się teraz podzielić na dobrych i złych według zasady lojalności wobec oficjalnej Warszawy - oznajmiono w programie.
Według białoruskiej telewizji "karta stała się jockerem w narodowych grach". - Niektórzy Polacy, przedstawiający rzekomo zagrożenie dla Polski, nie otrzymują tej karty - mówiła w programie deputowana Marija Birjukowa. Telewizja podała jako przykład Leonardę Rewkowską ze słonimskiego oddziału Związku Polaków na Białorusi uznawanego przez władze w Mińsku.
Niedzielny materiał jest trzecim w białoruskiej telewizji państwowej w ostatnich tygodniach, w którym w negatywnym świetle prezentowano Kartę Polaka. Wcześniej, pod koniec 2009 roku podobne opinie pojawiły się w prawie państwowej. Wówczas również atakowano nieuznawany przez władze ZPB i jego ówczesną szefową Andżelikę Borys. W 2008 roku, kiedy ustawa o Karcie Polaka była już uchwalona przez Sejm, prezydent Białorusi Aleksander Łukaszenka oceniał, że nie może ona wyrządzić Białorusi dotkliwej krzywdy.
Program powtarzał podstawowe tezy prezentowane wcześniej przez komisję spraw zagranicznych białoruskiego parlamentu.
Przeczytaj także : komentarz do zasadności tych zarzutów polskiego konsulatu w Mińsku.
PAP/agkm