Jak pisze portal Karta 97, milicja zabrała Radinę na komisariat w Kobryniu. Tam przypomniano jej o warunkach zwolnienia za kaucją. Usłyszała też, że jej komentarz w sprawie kandydata na prezydenta Alesia Michalewicza może być równoznaczny z "ujawnieniem tajemnicy śledztwa". Dziennikarce poradzono, by powstrzymała się od takich wypowiedzi.
Natalia Radina komentowała w wywiadzie dla Radia Swabody oświadczenie Alesia Michalewicza, który powiedział o warunkach panujących w więzieniu KGB, tzw. amerykance. Mówił, że był torturowany, a żeby wyjść z więzienia musiał podpisać zobowiązanie do współpracy (od którego na wolności się odciął). Opisywał, jakiej presji i torturom poddaje się uwięzionych, wyrażał swój niepokój o tych, którzy pozostali w areszcie.
Dziennikarka Karty 97 mówiła, że kobiety w areszcie traktowane były inaczej: nie wyłamywano im rąk, nie kazano im stać na zimnie bez ubrania, nie zakładano im kajdanek. Powiedziała jednak, że sądząc po odgłosach dochodzących z cel, więźniowie mogą przechodzić wszystko to, co opisywał Michalewicz: - Kiedy szłam na przesłuchanie albo na spacer, słyszałam komendy „ręce do tyłu”, „patrzeć w dół”, słyszałam trzaski, prawdopodobnie paralizatora.
Powiedziała, że ją także KGB próbowało skłonić do współpracy. - Słyszałam groźby w rodzaju "nigdy nie będziesz mieć dzieci", "pomyśl o swojej chorej matce". Mówiła, że straszono ją wyrokiem od 5 do 8 lat więzienia.
agkm, charter97/svaboda.org