– Jestem przekonana, że za tą akcją stoją białoruskie służby specjalne – mówi "Rz" Agnieszka Romaszewska, dyrektor Biełsat TV, satelitarnego kanału telewizji w języku białoruskim.
Zaproszenie do bezpłatnego "wyjazdu reporterskiego na Białoruś" wystosowało do dziennikarzy kilku redakcji warszawskie Stowarzyszenie Europejskie Centrum Analiz Geopolitycznych, założone przez Mateusza Piskorskiego, byłego posła Samoobrony, wcześniej działacza Niklot, propagującego nacjonalizm słowiański.
– Pokrywamy wszystkie koszty wyjazdu. Środki pochodzą z dotacji związanych z prowadzonym przez nas doradztwem biznesowym, m.in. w Rosji – przekonuje w rozmowie z "Rz" Piskorski.
Jest mowa o zebraniu "cennych materiałów do reportaży i artykułów", ale chodzi głównie o spotkania z ludźmi Łukaszenki - ustaliła "Rzeczpospolita. Według gazety, za tą akcją stoi ściśle związane z Łukaszenką Centrum Analityczne Ecoom w Mińsku.
Jak dowiedziała się "Rz", Centrum Ecoom przygotowało dla dziennikarzy, którzy zdecydowaliby się na sponsorowany wyjazd, rozmowę z Uładzimirem Makiejem, szefem administracji Łukaszenki. W połowie maja Makiej podpisał prezydencki dekret nakazujący sprawdzenie w zakładach pracy "stanu dyscypliny i poziomu świadomości ideologicznej". Dziennikarze mieliby się też spotkać z Łukaszenką. – Jeśli będą to media atrakcyjne dla prezydenta – zastrzega Piskorski.
"Przybudówka KGB"
Białoruska opozycja miński Ecoom nazywa wprost agendą służb specjalnych. - To typowo ideologiczno-propagandowa instytucja stworzona przez KGB Białorusi - mówi "Rz" Andrej Żukawiec, działacz opozycyjny na emigracji w Polsce. – Lepiej trzymać się od tego z daleka. To będzie propagandowa „opracowka” dziennikarzy za pomocą socjotechniki, wykorzystana w reżimowych mediach – mówi Żukawiec.
Na czele Ecoomu stoi Siarhiej Musijenka, doradca prezydenta Łukaszenki. W zeszłym tygodniu poparł on pomysł wprowadzenia "aresztów domowych" wobec opozycjonistów. - Im rzadziej będą bywać na Zachodzie, tym lepiej dla wizerunku kraju – przekonywał.
agkm, rp.pl, PAP