Poczobut pisze w swoim liście wysłanym z aresztu, że tym, którzy mają związek z jego sprawą, jest obecnie wstyd, w przeciwnym bowiem razie jego proces miałby otwarty charakter.
Dziennikarz w liście, który opublikowała w internecie jego żona, pisze, że jego proces będzie zamknięty, gdyż najwyraźniej osoba, która ucierpiała, stchórzyła, a śledztwo nie mogło znaleźć żadnych dowodów jego winy. - Dlatego widowisko będzie nie dla ludzi ze słabymi nerwami - uważa Poczobut, który od 6 kwietnia jest przetrzymywany w grodzieńskim areszcie.
Proces opozycjonisty rozpocznie się w najbliższy wtorek. Niezależne "Euroradio" informuje, że będzie to w dniu urodzin jego córki. Andrzej Poczobut jest oskarżony o zniesławienie prezydenta Aleksandra Łukaszenki w publikacjach prasowych i internetowych. Grozi mu do 4 lat pozbawienia wolności.
W sprawie polskiego dziennikarza stanowisko przyjęło także prezydium komisji spraw zagranicznych, w którym stanowczo sprzeciwiło się przetrzymywaniu w białoruskim areszcie Poczobuta.
W dokumencie napisano, że prezydium komisji wyraża zaniepokojenie łamaniem fundamentalnych praw człowieka przez władze Białorusi. Przewodniczący komisji Andrzej Halicki podkreślił, że posłowie domagają się uwolnienia dziennikarza. Zaznaczył, że to pogwałcenie praw obywatelskich jest dowodem na to, że Białoruś nie może jak na razie oczekiwać wsparcia i pomocy gospodarczej.
Czytaj także - Raport Białoruś>>>
IAR, aj