Mińsk zaprzecza, by w Libii przebywali białoruscy wojskowi. Wtorkowa rosyjska gazeta "Komsmolskaja Prawda" napisała, że po stronie  rządowej walczą w Libii białoruscy najemnicy.
Rzecznik białoruskiego  MSZ Andrej Sawinych powiedział, że w publikacji rosyjskiej gazety "jest  dużo tupetu, ale nie ma prawdy". Jego zdaniem, białoruskich wojskowych  specjalistów w Libii "nie ma i być nie może".
Sawinych wyraził przypuszczenie, że publikacja gazety ma służyć   "zarobieniu na łatwowierności czytelników" lub też jest "kolejną akcją   mającą na celu dyskredytację Białorusi". Według niego, chodzi o metodę,   która zakłada najpierw "pojawienie się fałszywej publikacji w jednej z   gazet, która ma złą reputację lub której ranga nie ma znaczenia. Dalej   materiał jest rozpowszechniany już przez tak zwane szanowane media,   które nie ponoszą odpowiedzialności za (jego) treść".
- Z czym  zetknęliśmy się - czy z tanimi chwytami żółtej prasy, czy też z   przemyślaną prowokacją na szeroką skalę - okaże się w najbliższym   czasie - powiedział rzecznik białoruskiego MSZ.
Z kolei bialoruskie  Ministerstwo Obrony w wydanym oświadczeniu napisało, że publikacja "ma  prowokacyjny charakter i nie odpowiada rzeczywistości". Dodano, że w Libii znajduje się tylko  jeden białoruski żołnierz i że jest to attache wojskowy ambasady  Białorusi w Libii.
Tymczasem  według gazety "Komsomolskaja Prawda", w Libii jest kilkuset wojskowych  specjalistów z Białorusi. Nie uczestniczą oni w bezpośrednich  działaniach zbrojnych przeciwko powstańcom, ale znajdują się na  pozycjach bojowych. Białoruscy specjaliści wojskowi mają przebywać w  Libii na podstawie indywidualnych kontraktów zawartych z władzami tego  kraju.
 
IAR, PAP, agkm