Igor Bancer w rozmowie z Raportem Białoruś mówi, że czuje się dobrze, mimo że to już drugi jego areszt i drugi protest głodowy w ciągu miesiąca. To razem 15 dni głodówki. Po raz pierwszy został zatrzymany, gdy wychodził z domu na rozprawę Andrzeja Poczobuta 14 czerwca – wtedy został skazany na pięć dni aresztu za rzekome „przeklinanie”, więc zdecydował się na protest głodowy. Potem milicja białoruska oceniła, że Igor Bancer brał udział w nielegalnym zgromadzeniu przed budynkiem sądu, w którym trwał proces Poczobuta, i skazała go ponownie na 10 dni pozbawienia wolności.
Na decyzje o zatrzymaniach Poczobuta na pewno wpływał fakt, że Bancer, jako przyjaciel Andrzeja Poczobuta, aktywnie zabierał głos w jego obronie.
Działacz Polonii mówi, że areszt minął szybko, wszystko odbywało się rutynowo. Nikt go nie przesłuchiwał. Spędził jednak ten czas w zupełniej izolacji, tylko raz widział się z adwokatem, gdy składano skargę na wyrok sądu. Właśnie wtedy dowiedział się, że Andrzej Poczobut wyszedł na wolność i że sąd skazał dziennikarza, działacza Związku Polaków na Białorusi, na trzy lata więzienia z odroczeniem.
Igor Bancer mówi, że był zaskoczony wyrokiem, tak jak wszyscy, obawiał się, że władze białoruskie będą chciały uwięzić Andrzeja Poczobuta na dłużej. - Nie został oczyszczony z zarzutów, dostał trzy lata więzienia, i to jest przykre. Wydumane, wyssane z palca oskarżenie – mówi Igor Bancer i dodaje, że dziennikarz powinien być zupełnie oczyszczony z zarzutów.
Igor Bancer zauważa, że kryzys gospodarczy, represje wobec opozycji, tłumienie wolności słowa mają wpływ także na milicjantów. – Jeszcze dziesięć lat temu broniliby swojego "baćki". Aleksandra Łukaszenki w dyskusjach. Teraz, kiedy pytam dlaczego nie mają podwyżki, dlaczego nie mogą się zrzeszać i bronić swoich praw, tylko zwieszają głowę i milczą – zauważa. Jak mówi, można odnieść wrażenie, że nie zawsze rozumieją, dlaczego mają spełniać niektóre polecenia władz.
agkm, Raport Białoruś, polskieradio.pl
Więcej informacji o Białorusi: Raport Białoruś