Na wniosek milicji sąd nałożył w piątek dodatkowe ograniczenia na b. kandydata opozycji na prezydenta Białorusi Uładzimira Niaklajeua, którego wcześniej skazano na karę w zawieszeniu.
Zabronił mu m.in. wyjazdu za granicę do czasu aż upłynie termin obowiązywania wyroku w zawieszeniu 2 lat pozbawienia wolności, opuszczania Mińska bez pismnego zezwolenia, zakaz udziału w demonstracjach, i innych masowych zgromadzeniach oraz ich organizowania. Niaklajeu w godzinach 20-6 rano musi przebywać w swoim mieszkaniu i raz w tygodniu meldować się na komisariacie. Postanowienie sądu nie podlega apelacji.
Niaklajeu zapowiedział, że nie będzie przestrzegał tych zakazów i ocenił je jako bezprawne.
Sąd w Mińsku podjął decyzję pod nieobecność byłego kandydata, bo ten nie wszedł do budynku na rozprawę. - Ja nie pójdę do tego sądu na znak solidarności z moimi przyjaciółmi kandydatmi na urząd prezydenta : Andrejem Sannikauem, Mykołą Statkiewiczem, Dzmitrym Wusem oraz wszystkimi więźniami politycznymi którzy powinni być zrehabilitowani i natychmiast wypuszczeni na wolność - powiedział. Przypomniał też, że jego adwokatka Tamara Sidarenka została pozbawiona niedawno licencji adwokackiej.
Opozycja białoruska uważa, że restrykcje dla Niaklajeua to kara za aktywność na scenie politycznej, rozmowy z zachodnimi politykami, wypowiedzi dla zachodnich mediów. Uładzimir Niaklajeu gościł we wtorek w Polsce na spotkaniu białoruskich opozycjonistów z premierem Donaldem Tuskiem i szefem MSZ Radosławem Sikorskim.
PAP, IAR, agkm
Informacje o Białorusi: Raport Białoruś