W samej stolicy zatrzymano kilkanaście osób, w tym anarchistów. Zebranie miało spokojny przebieg – relacjonuje Radio Swaboda.
Schod przegłosował rezolucję, która wymaga od władz m.in. zwolnienia więźniów politycznych, przeprowadzenia wolnych wyborów prezydenckich i parlamentarnych. Postuluje, aby władza zatrzymała wzrost cen, zrezygnowała z systemu kontraktowego pracy (krótkoterminowych umów), zwiększyła pensje, umożliwiła zakup obcych walut. Rezolucja będzie przedstawiona władzom.
Wiktar Iwaszkiewicz z Białoruskiego Ruchu, jeden z dwóch głównych organizatorów akcji obok związkowca Hiennadzia Fedynicza, powiedział, że to dopiero początek i przykład dla ludzi, jak otwarcie mówić o swoich żądaniach. Zwrócił uwagę, że zatrzymano kilkadziesiąt osób, ale nie rozgoniono Schodu. Jak mówi, władza teraz rozumie, że masowe represje, „bicie po głowie pałką opozycji” nie przysporzy dolarów w budżecie. Ten moment trzeba jego zdaniem wykorzystać. Iwaszkiewicz zawiesił Schod do 12 listopada.
W Mińsku na Schodzie obecni byli niedawni więźniowie polityczni. Paweł Winagradau przekonywał, że trzeba walczyć, że strachem, który paraliżuje Białorusinów. Jednym z żądań Schodu jest wyzwolenie więźniów, stąd czuł się zobowiązany przyjść. Mikita Lichawid podkreślał, że władze naginają prawo do swoich celów, i dlatego ogłosiły, że legalny Narodny Schod jest bezprawny.
Byli kandydaci na prezydentów. Uładzimir Niaklajeu powiedział, że społeczeństwo jeszcze nie dojrzało do masowej akcji. Władze wciąż mają środki, by gasić niezadowolenie i niezadowolenia i protestu. „Pożyczają” je od narodu, na przykład poprzez dewaluację. Wital Rymaszeuski z Białoruskiej Chrześcijańskiej Demokracji podobnie ocenił, że społeczeństwo jeszcze musi dojrzeć do protestów. Anatol Labiedźka, lider Zjednoczonej Partii Obywatelskiej, oznajmił natomiast, że to dopiero początek akcji społecznej, a jej celem jest dotarcie do tych, który rzeczywistość muszą odczuwać przede wszystkim poprzez żołądek.
Dziesiątki działaczy zatrzymanych w regionach
W innych miastach Białorusi poza Mińskiem akcje były mniej liczne, albo czasami się nie odbyły. Doszło natomiast do wielu zatrzymań, pod wymyślnymi pretekstami, relacjonują niezależne media. Na przykład organizatorzy Wiktar Kalesnik i Wiaczaesłau Bojka, którzy wieźli generator prądu na zebranie zostali zatrzymani pod pretekstem, że ich samochód jest kradziony. Podobnie stało się w Homlu, gdzie zatrzymano Uładzimira Siakekę. Siarhieja Kawalenkę z Witebska wzięto „pod dozór” w związku z planowaną akcją. W nocy w Homlu zatrzymano Uładzimira Niapomniaszczycha za rozklejanie plakatów. Ihar Simbirau z Osipowicz został pobity i zarzucono mu, że przewozi „nielegalne materiały”. Minau Karnienka i Mikołaj Dziamidau z Orszy zostali oskarżeni o posiadanie broni. Leonid Autuchau, szef BNF w Witebsku został zatrzymany z wyjaśnieniem, że jego samochód potrzebuje przeglądu technicznego. Dziennikarz Źmicier Lupacz został oskarżony o rozpowszechnianie nielegalnych materiałów, tzn. zapewne ulotek informujących o Schodzie. W Brześciu zatrzymano przewodniczącą komitetu organizacyjnego Schodu Zinaidę Michniuk. W Słonimiu na posterunek milicji zabrano działaczy Iwana Biedkę i Alesia Masiuka. Wiceszef Zjednoczonej Partii Obywatelskiej Leu Marholin był zatrzymany w Borysowie, badano u niego “poziom alkoholu”. Odwieziono go do domu milicyjnym samochodem, który zresztą zaparkowano w pobliżu.
To nie wszyscy zatrzymani, o których piszą białoruskie media. Innych po prostu kierowano na posterunek milicji, zabierano im prawo jazdy, albo nie udzielano im żadnych wyjaśnień.
W niektórych miejscach, w Berezie, czy w Słucku, Schody nie odbyły się. Działaczka ze Słucka powiedziała Radiu Swaboda, że ludzie byli onieśmieleni i Schod to być może tylko propozycja dla dużych miast.
W Kobryniu, na przykład według korespondentów radia Swaboda było więcej funkcjonariuszy KGB niż uczestników akcji. Nie przyjęto rezolucji, gdyż, jak tłumaczył jeden z uczestników, zastraszono przedstawicieli Schodu.
Z kolei w Bobrujsku lokalny lider Zjednocznej Partii Obywatelskiej Wiktar Budzinajeu powiedział, że został zwolniony, gdy wokół posterunku milicji zebrało się około sto osób, żądających jego wyzwolenia. Milicja zapowiedziała mu, że wezwie go na rozmowy później.
agkm
Informacje o Białorusi: Raport Białoruś