Jak stwierdził, w tym roku Białoruś otrzyma od Rosji 3,9 mld dolarów. Rosyjski ambasador wliczył w to 2,5 mld dolarów, za które rosyjski Gazprom przejął kontrolę nad strategicznym operatorem przesyłu gazu, Biełtransgazem. Dodał, że Sbierbank udziela pożyczki 1 mld dolarów przedsiębiorstwu Belaruskali, a 440 mln dolarów to druga transza kredytu z Eurazjatyckiej Wspólnoty Gospodarczej (EaWG).
Surikow oznajmił też, że Białoruś zaoszczędzi 2 mld dol. na niższej cenie za gaz w 2012 roku. Otrzyma również 800 mln dol. w kolejnej racie kredytu EaWG i 500 mln dolarów na finansowanie budowy elektrowni jądrowej w Ostrowcu (siłownię buduje rosyjski Rosatom, red.).
Surikow powiedział, że Mińsk będzie mógł zwiększyć rezerwy walutowe i rezerwy złota, które, jak powiedział, wynoszą obecnie 4,6 mld dolarów. Oświadczył też, że Mińsk będzie mógł „zreformować gospodarkę”, unowocześnić przemysł i zwiększyć płace.
Ambasador Rosji szuka wsparcia opozycji
Wspomniana przez Surikowa sprzedaż Biełtransgazu, strategicznego operatora przesyłu gazu Rosji, z którą powiązany był kontrakt gazowy, z bardzo niskimi cenami tego surowca, wywołała ogromne oburzenie wśród niezależnych komentatorów na Białorusi. Komentatorzy i opozycja mówią o wyprzedaży majątku Białorusi Rosjanom i związaniu Mińska z Kremlem.
Ambasador Rosji przekonywał jednak dziennikarzy, że transakcje wspierała również część opozycji białoruskiej, według niego były to: opozycyjny ruch „Mów prawdę” Uładzmira Nikalajewa, lewicowa partia „Sprawiedliwy Świat” Siarhieja Kaliakina oraz jeden z odłamów Socjaldemokracji z Anatolem Lewkowiczem na czele.
Skrytykował przy tym negatywne komentarze innych opozycjonistów tej nowej umowy. - Ten kto zamawia piosenkę, ten jej słucha – to o finansowaniu niektórych opozycjonistów – dodał, sugerując, że część opozycji otrzymuje wsparcie finansowe Zachodu w zamian za krytykowanie prorosyjskiej polityki władz.
Słowa rosyjskiego ambasadora dementował jednak Uładzmir Niaklajeu, który zaprzeczył, że wzywał do sprzedaży Biełtransgazu Rosjanom. Jak przypomina jednak portal belsat.eu, Niaklajeu w czasie kampanii wyborczej w ubiegłym roku miał powiedzieć „Nie możemy wyłączyć rosyjskiego kapitału […] On istnieje i jest jaki jest. Trzeba po prostu dokładnie określić jak ma działać. Odpowiedź na to pytanie jest dla mnie jasna, rosyjski kapitał musi wykupywać to co i tak w rzeczywistości zależy od Rosji. I to co w zasadzie, nikomu oprócz Rosji nie jest potrzebne.”
Teraz Niaklajeu stwierdził, że sprzedaż mogłaby dojść do skutku jedynie, w sytuacji gdy zyski z niej zostałyby przeznaczone na rozwój białoruskiej gospodarki, a nie na wsparcie reżimu Łukaszenki - zauważa portal Biełsatu.
naviny.by, belsat.eu, agkm
Informacje o Białorusi: Raport Białoruś