Dwaj szwedzcy piloci z awionetki zrzucili na Białoruś około tysiąca pluszaków, trzymających transparenty wzywające do wolności słowa i demokracji. Początkowo nikt nie był pewien, czy można im wierzyć. Teraz ich słowa potwierdzają filmy z przelotu nad Białorusią, Białorusini zaczynają znajdować maskotki. Z kolei ze strony litewskiej przyszło potwierdzenie, że doszło do naruszenia przestrzeni powietrznej Białorusi. Zrzuty miały być dwa – jeden nad Iwieńcem, a drugi w rejonie południowym Mińska, w okolicy rezydencji Aleksandra Łukaszenki.
Pierwsze misie znaleźli mieszkańcy dzielnicy Mińska, rejonu Sucharawa. – Jak tylko się dowiedzieliśmy, że tutaj zrzucono misie, razem z kolegami poszliśmy ich szukać – powiedział redakcji „Naszej Niwy” mieszkaniec rejonu Sucharawa. –Tym bardziej, że rozpoznaliśmy na filmie naszą elektrociepłownię – dodał.
Jeden miś znalazł się na daczy, a drugi na dworze. – Szwedzi są lepsi niż Rust! – powiedział. Matthias Rust to niemiecki pilot, który w 1987 roku, w wieku 19 lat, lądował Cessną w okolicach Placu Czerwonego i Kremla. Leciał z Niemiec przez Helsinki do Moskwy.
Misie na milicji
Wcześniej ze świadkami pierwszego zrzutu misiów (nad Iwieńcem) rozmawiało Radio Swaboda. Wolha Gaławanawa powiedziała, że rano została wezwana na milicję i pytano ją, kto robił zdjęcia lotu samolotu nad Iwieńcem i jak wyglądał samochód tych ludzi. Wieczorem 4 lipca z kolei wypytywano ją, co dokładnie widziała, a na posterunku milicji mogła zobaczyć paczki z misiami i transparentami.
Wolha Gaławanawa dodała, że zrzut misiów wzywających do wolności słowa i demokracji widziało wiele osób, bo wówczas z rynku w Iwieńcu odchodziła marszrutka (autobus) do Mińska. Wielu ludzi wybierało się do pracy w stolicy. Iwieniec znajduje się około 80 km od Mińska.
Zdjęcia znalezionego misia opublikowala "Nasza Niwa"
agkm/nn.by/svaboda.org