Białoruski dyplomata został wezwany na czwartek, ponieważ środa, kiedy Białoruś świętuje rocznicę rewolucji październikowej z 1917 roku, jest dniem wolnym od pracy - podała agencja BNS.
Szef MSZ Litwy Audronius Ażubalis ocenił w rozmowie z BNS, że atak można traktować jako akt terrorystyczny. - Co przypomina wam ta sekwencja zdarzeń? Co to było, jeśli nie atak terrorystyczny? - pytał. Zapowiedział, że będzie domagał się od Białorusi respektowania międzynarodowych zobowiązań dotyczących zapewnienia bezpieczeństwa misji dyplomatycznych.
Z kolei premier Andrius Kubilius przyznał, że atak stanowi "problem", ale należy "poczekać na rezultaty śledztwa kompetentnych organów na Litwie i Białorusi". Wyraził nadzieję, że takie incydenty nie będą się powtarzać.
Według oficjalnej białoruskiej agencji BiełTA, białoruski Komitet Śledczy potwierdził, że we wtorek przed godz. 23 czasu lokalnego w kierunku ambasady rzucono "dwie butelki zawierające mieszankę wybuchową". Według Komitetu atak miał podłoże chuligańskie.
Ambasador Litwy Linas Linkeviczius poinformował, że w następstwie zdarzenia pojawił się ogień, który został szybko ugaszony przez strażników. Gdyby nie to, szkody byłyby znacznie poważniejsze - dodał. W chwili ataku ambasador znajdował się w budynku.
Litewska prokuratura generalna powiadomiła w oświadczeniu, że śledztwo prowadzą odpowiednie instytucje na Białorusi i nie ma podstaw, by własne dochodzenie w tej samej sprawie wszczęła także strona litewska. Zapewniono jednak o gotowości "dostarczenia każdej niezbędnej pomocy prawnej i eksperckiej".
Karta 97/agkm
Informacje o Białorusi: Raport Białoruś