Według czwartkowej deklaracji strony białoruskiej decyzja o zakazie wyjazdu została cofnięta „ze względów humanitarnych”.
Sebastian Orzeł, rzecznik prasowy Ambasady Polski na Białorusi w rozmowie telefonicznej z korespondentem Polskiego Radia w Mińsku potwierdził, że następnego dnia, to jest w piątek 12 kwietnia, Teresa Strzelec powinna powrócić do Polski.
- Strona białoruska przywróci jej formalnie wizę i na tej podstawie będzie mogła wrócić do Polski - mówi rzecznik polskiej ambasady.
Sytuację Teresy Strzelec szeroko opisywały zarówno media polskie, jak i niezależne białoruskie. W jej sprawie interweniowało u białoruskich władz polskie MSZ. Resort tłumaczył, że o sprawie, która ma swój początek w zeszłym rok dowiedział się miesiąc temu i było to już „za późno”. Jednak podejmowane przez miesiąc starania najwidoczniej nie spotykały się ze zrozumieniem białoruskich władz, aż do tej pory.
- Ja już wolna jestem. Jezu. Nie wierzę - to miała być jej pierwsza reakcja Teresy Strzelec na informację przekazaną przez jednego z białoruskich dziennikarzy.
Rzecznik polskiego MSZ Marcin Bosacki powiedział IAR, że Teresie Strzelec zostanie formalnie przywrócona wiza białoruska, w związku z czym będzie mogła przekroczyć granicę. Konsul Anna Nowakowska z Brześcia będzie towarzyszyła Polce w białoruskich urzędach.
O sprawie Polski informowały szeroko polskie, niezależne białoruskie, ale i rosyjskie media.
MSZ Białorusi zarzuca mediom ”upolitycznienie sprawy”
W sprawie zwolnienia Teresy Strzelec ambasada białoruska w Warszawie przesłała mediom w Polsce aż trzy komunikaty. Według jednego z nich Białoruski Państwowy Komitet Celny poinformował, że „11 kwietnia ze względów humanitarnych podjęto decyzję o zdjęciu ograniczeń na jej wyjazd i może opuścić Białoruś w dowolnym czasie”. Dodano, że „pani Strzelec dopuściła poważnego naruszenia białoruskiego ustawodawstwa”.
W komunikacie zawierającym stanowisko służby prasowej MSZ podkreślono, że „deczyja jest gestem dobrej woli strony białoruskiej” i że Strzelec „poważnie złamała przepisy celne”. - I cała ta kwestia znajduje się wyłącznie w sferze prawnej, tego również nie neguje strona polska. Zdumiewające są próby polskich mediów, (by)upolitycznić tę sprawę. Nam się wydaje, że nie los swojej współobywatelki jest celem tych ataków medialnych, ale zupełnie inne motywy. A propos, aby uniknąć podobnych sytuacji strona białoruska niejednokrotnie proponowała zawrzeć z Polską porozumienie mające na celu zapobiec naruszeniom prawa celnego, w tym przewidujące kwestie uznania i wykonania decyzji administracyjnych i sądowych w sprawach celnych. Ale te propozycje pozostały bez odpowiedzi strony polskiej – napisano.
Z kolei w komunikacie dyrektora departamentu organizacji kontroli celnej Państwowego Komitetu Celnego Białorusi Władimira Orłowskiego czytamy: „W kwietniu 2012 roku pani Strzelec wwiozła na terytorium Białorusi samochód Jeep Cherokee deklarując jego czasowy wwóz. Łamiąc swoje zobowiązanie w sprawie czasowego wwozu pani Strzelec przekazała samochód obywatelowi Białorusi. To jest naruszeniem prawa celnego. Powstał obowiązek opłaty cła i podatków. Pani Strzelec nie zapłaciła cła. Według białoruskiego prawa, osoba, która ma zaległości, ogranicza się w prawie wyjazdu z kraju".
Kłopoty z samochodem
Według relacji męża Polki, Jarosława, w kwietniu 2012 roku Teresa Strzelec pojechała na wycieczkę do Mińska. Gdy zepsuł jej się samochód, zostawiła go u mechanika. Autem bez wiedzy właścicielki jeździł syn mechanika, którego zatrzymała białoruska milicja. Samochód został zarekwirowany i przekazany do składu celnego, bo według prawa białoruskiego obcokrajowiec wjeżdżający na teren tego kraju własnym samochodem, po wypełnieniu deklaracji celnej, nie może go odstąpić innej osobie.
W styczniu tego roku białoruski sąd obwodowy w Brześciu orzekł, że auto ma być oddane właścicielom, jednak - według relacji mediów - celnicy wcześniej je sprzedali i zaproponowali Strzelcom zwrot pieniędzy. Sąd, który uchylił konfiskatę mienia, zobowiązał jednak Polkę do zapłaty cła i podatków wraz z odsetkami w wysokości ok. 15 750 euro. Strzelcowie nie zapłacili; gdy na początku marca przybyli do Brześcia, Teresie Strzelec anulowano wizę, zatrzymując ją na Białorusi.
W poniedziałek Jarosław Strzelec poinformował, że jego żona rozpoczęła głodówkę na terenie polskiego konsulatu w Brześciu.
IAR/PAP/PolskieRadio.pl/agkm
Informacje o Białorusi: Raport Białoruś
Polka ogłosiła głodówkę: nie może wyjechać z Białorusi >>>
Mąż Polki przetrzymywanej na Białorusi: jest po poważnej operacji >>>
Polskie MSZ: o sprawie Teresy Strzelec dowiedzieliśmy się za późno >>>