Budowa pierwszego bloku energetycznego Białoruskiej Elektrowni Atomowej w mieście Ostrowiec przekroczyła półmetek. Natomiast budowa drugiego bloku zaawansowana jest w 40 procentach.
Poinformował o tym Polskie Radio Michaił Filimonau - dyrektor generalny siłowni. Elektrownię, budowaną od pięciu lat przez rosyjską firmę Rosatom, mogli zobaczyć w czwartek dziennikarze mediów białoruskich i zagranicznych.
Dyrektor elektrowni Michaił Filimonau oznajmił, że wybrano najbardziej optymalne miejsce pod budowę elektrowni jądrowej. Przyznał, że na placu budowy w wyniku upadku został uszkodzony korpus reaktora atomowego. Dlatego został on wymieniony, co będzie skutkować przesunięciem terminu oddania do użytku siłowni.
- Bezpieczeństwo jądrowe przyszłej elektrowni jest dla nas rzeczą najważniejszą - powiedział dyrektor Filimonau.
Pierwszy reaktor ruszy za około dwa lata
Szef sekcji reaktora atomowego Aleksander Kaniuka oznajmił, że dostawa pierwszego paliwa jądrowego do białoruskiej elektrowni nastąpi mniej więcej za rok.
- Wprowadzenie do eksploatacji pierwszego bloku siłowni nastąpi pod koniec 2019 roku - powiedział Aleksander Kaniuka.
Przedstawiciele elektrowni starali się przekonać dziennikarzy, że Białoruś budując elektrownię atomową chce uniezależnić się dostaw rosyjskiego gazu, z którego wytwarza się ponad 90 procent białoruskiej energii.
Białoruska siłownia, która ma kosztować 11 miliardów dolarów, pokryje 40 procent zapotrzebowania kraju na energię elektryczną. Ilość zużywanego gazu zmniejszy się o 5 miliardów metrów sześciennych rocznie.
Plan prac
Pierwszy blok energetyczny ma być uruchomiony do końca 2019 r., drugi powinien zacząć działać w 2020 r. – poinformowali przedstawiciele białoruskiej elektrowni atomowej. Do końca października na budowę powinna dotrzeć z Rosji pokrywa drugiego reaktora.
- Do końca 2019 r. powinien zostać uruchomiony pierwszy z dwóch reaktorów białoruskiej elektrowni atomowej pod Ostrowcem – powiedział dziennikarzom w czwartek Alaksandr Kaniuka, kierujący budową reaktora elektrowni.
Wizytę białoruskich i zagranicznych mediów na miejscu budowy elektrowni zorganizował rosyjski Rosatom, który jest głównym wykonawcą projektu.
- Drugi reaktor planujemy wprowadzić do eksploatacji w 2020 r. - dodał Kaniuka.
Anatol Bondar, główny inżynier elektrowni powiedział dziennikarzom, że przeprowadzone w grudniu ubiegłego roku stress testy obiektu dowiodły, że spełnia on wymogi bezpieczeństwa.
- Testy odpornościowe przeprowadzone po awarii w Fukushimie wykazały, że nie ma potrzeby wprowadzania dodatkowych kardynalnych poprawek i udoskonaleń – powiedział
Bondar, dodając, że „teraz pozostaje tylko dobrze zrealizować projekt, zakończyć budowę, wyszkolić personel i rozpocząć eksploatację elektrowni”.
Będzie raport ze stress testów
Obecny w Ostrowcu przedstawiciel białoruskiego regulatora ds. bezpieczeństwa jądrowego Gosatomnadzoru Aleh Sobaleu mówił, że państwowy raport ze stress testów, który ma być wkrótce opublikowany i przekazany Komisji Europejskiej, jest obecnie tłumaczony. Obecnie, według informacji dyrektora białoruskiego przedsiębiorstwa kierującego budową (a w przyszłości eksploatacją) elektrowni Michaiła Filimonaua, pierwszy blok energetyczny zbudowany jest w ok. 50 proc., drugi – w ok. 35 proc. Każdy z dwóch bloków ma mieć moc do 1200 megawatów.
Jak wyjaśniał Aleksander Kaniuka, w obu reaktorach zastosowano dodatkowe zabezpieczenia.
- To m.in. dwuwarstwowa obudowa budynku reaktora. W reaktorach starego typu była tylko jedna taka warstwa – mówił. Oprócz tego zastosowano systemy zabezpieczeń wewnątrz reaktora, przeznaczone do zapobiegania wydostaniu się materiału radioaktywnego poza konstrukcję w przypadku awarii.
Korpus reaktora uderzył w słup
Dyrektor Michaił Filimonau i inżynierzy odpowiedzieli także na pytania dotyczące wypadku pokrywy reaktora, do którego doszło latem ubiegłego roku. - Zadziałał czynnik ludzki, korpus upadł na ziemię. Ponieważ uznaliśmy, że bezpieczeństwo jądrowe jest priorytetem, zdecydowaliśmy się na wymianę pokrywy – mówił Filimonau. Kilka miesięcy później, w czasie transportu nowej pokrywy dla pierwszego reaktora, ładunek wieziony na platformie kolejowej zahaczył o słup energetyczny. Filimonau przekonywał jednak, że nie było to silne otarcie, a sprawę i samą pokrywę dokładnie zbadano i uznano, że jest "w zadowalającym stanie”.
Aleksander Kaniuka wyjaśniał, że niewielkie uszkodzenie dotyczyło tylko metalowej obudowy ochronnej używanej do transportu, a nie znajdującej się wewnątrz samej pokrywy. Filimonau przyznał, że na budowie elektrowni, gdzie pracuje ponad 40 dużych firm – podwykonawców, były w przeszłości przypadki opóźnień w wypłatach dla robotników. Informowały o tym niezależne media. - Od około roku jednak nie słyszałem już więcej takich skarg – oświadczył.
Jak zapewnił, pracujące na budowie przedsiębiorstwa otrzymują finansowanie zgodnie z grafikiem. Budowa białoruskiej elektrowni ma w sumie kosztować 11 mld dol. Z tego 10 mld to środki pochodzące z rosyjskiego kredytu, resztę dokłada Białoruś.
Z biznesplanu wynika, że obiekt ten powinien zacząć na siebie zarabiać po 15 latach eksploatacji. Władze Białorusi oczekują, że uruchomienie elektrowni pozwoli obniżyć koszty energii elektrycznej zużywanej w kraju o ok. 15-20 proc.
Produkcja własnej energii ma umożliwić zmniejszenie o 5 mld m sześc. ilości gazu kupowanego z Rosji, a tym samym – jak mówił w Ostrowcu przedstawiciel ministerstwa energetyki – dywersyfikację źródeł energii.
W umowie międzyrządowej z Rosją Mińsk zobowiązał się jednak, że przez cały okres eksploatacji elektrowni będzie kupować paliwo jądrowe wyłącznie od rosyjskiego dostawcy.
Białoruska elektrownia atomowa powstaje w obwodzie grodzieńskim, ok. 20 km od miejscowości Ostrowiec. Obawy i zastrzeżenia w związku z budową białoruskiej elektrowni niejednokrotnie wyrażała Litwa, której władze określają ją jako „rosyjski projekt geopolityczny”.
Wilno zarzuca Białorusinom m.in. wybiórcze podejście do kwestii bezpieczeństwa, a także nieudzielanie pełnych informacji na temat budowy elektrowni, która powstaje w odległości zaledwie 40 km od litewskiej stolicy.
PAP/IAR/agkm