Białoruska prasa pisze we wtorek o dalszym deficycie dewiz na rynku i jego skutkach. "Komsomolskaja Prawda w Biełorussii" podkreśla, że na rynku pozagiełdowym, gdzie walutami handlują banki i firmy, "dewaluacja rubla przekroczyła 100 procent".
Oficjalny kurs Banku Narodowego wynosi nieco ponad 3 tys. rubli, ale w poniedziałek na rynku pozagiełdowym firmy kupowały dolar po 6300-6500 rubli.
Gazeta zauważa, że nie rozwiązała problemu decyzja banku centralnego o uwolnieniu kursu walut w kantorach, po której kurs dolara w kantorach sięgnął 4 tys. rubli. - Gdy przed tygodniem kurs został formalnie uwolniony, ludzie nie zaczęli sprzedawać więcej dewiz. Dolarów, euro, i innych obcych walut w wolnej sprzedaży nadal brak- mówią gazecie źródła w bankach.
- W poniedziałek wszyscy oczekiwali powrotu do pracy szefa Banku Narodowego (Piotra Prokopowicza) i jakichś kroków w kierunku ujednolicenia kursu. Jednak nic się nie stało i to sprowokowało nową falę popytu na dewizy i wzrost ich kursów - dodają rozmówcy gazety. - Dolar w kantorach kosztuje już 4,5 tys. rubli - wskazuje "Komsomolskaja Prawda". Gazeta pisze, że szef Banku Narodowego Piotr Prokopowicz pojawił się wczoraj w pracy, przeprowadził naradę i udał się na tygodniowe zwolnienie lekarskie.
Białorusini próbują korzystnie ulokować słabnącą walutę i kupują sprzęt AGD - donosi dziennik.
Opozycyjny tygodnik "Nasza Niwa" twierdzi, że "Białoruś została absolutnym liderem na kontynencie w szybkości dewaluacji własnej waluty". Niezależna "Biełorusskaja Gazieta" pisze, że ludzie przed kantorami stoją w kolejkach mając nadzieję na kupno dolarów czy euro. Dochodzi tam do kłótni między tymi, którzy są zapisani na listach kolejkowych, i ludźmi chcącymi nabyć walutę bez kolejki.
PAP, IAR