Białoruskie media zwracają uwagę, że omawianie planów gospodarczych na przyszły rok zakończyło się ostrą wymianą zdań między najważniejszymi urzędnikami państwowymi.
Największy państwowy dziennik "Sowietskaja Biełorussija" pisze w piątek, że Łukaszenka wezwał rząd, aby nie opierał gospodarki jedynie na mechanizmach rynkowych w gospodarce, gdyż niektóre procesy trzeba na Białorusi regulować bezpośrednio.
Niezależna "Komsomolskaja Prawda w Białorusi" tymczasem zwraca uwagę, że kurs białoruskiego rubla będzie uzależniony właśnie od pieniędzy, które pojawią się na rynku. - Jeśli władze będą prowadziły twardą politykę monetarną, pod koniec przyszłego roku jeden dolar będzie kosztował 9700 białoruskich rubli, czyli ceny wzrosną o 12 procent. Natomiast w przypadku dużej emisji pieniędzy bez pokrycia jeden dolar będzie kosztować aż 22 tysiące rubli. Wtedy inflacja wyniesie 118 procent - przewiduje dziennik.
Nie starczyło zapału
Z kolei, "Narodnaja Wola" stwierdza, że prezydentowi Łukaszence nie na długo wystarczyło zapału do realizacji twardej polityki fiskalnej w państwie.
- Nawet pierwsze próby i plany rządu powstrzymania pompowania do gospodarki pustych pieniędzy zakończyły się skandalem - pisze opozycyjna gazeta.
- Nawet doprowadziwszy kraj do światowych rekordów niewypłacalności, Łukaszenka nie zrozumiał, kto jest temu winien. Wygląda na to, że winnymi zostaną ogłoszeni ci, którzy próbowali choćby w jakimś stopniu przestawić Białoruś na tory gospodarki rynkowej - pisze "Narodnaja Wola".
Jak odnotowuje, w czwartek Łukaszenka ostrzegł rząd premiera Michaiła Miasnikowicza, że praca gabinetu wywołuje jego coraz większe zaniepokojenie. - Jeżeli chcecie wszystkich i wszystko przestawić na wolny rynek, to dla nas taka polityka jest nie do zaakceptowania - podkreślił Łukaszenka.
Na posiedzeniu rządu Miasnikowicz tłumaczył, że w poprzednich latach stosowano emisyjne metody finansowania programów państwowych, i to właśnie spowodowało obecne problemy. Stało się to przedmiotem sporu między nim a doradcą prezydenta Siarhiejem Tkaczouem - wskazuje "Narodnaja Wola".
Miasnikowicz przypomniał, że głównymi problemami kraju są teraz: deficyt budżetowy, deficyt balansu płatniczego, nierealny kurs wymiany rubla do obcych walut i brak realnych źródeł finansowania budownictwa mieszkaniowego i innych programów państwowych - relacjonuje opozycyjna gazeta. W reakcji na wystąpienie premiera Łukaszenka ostro skrytykował rząd i jego pracę.
Przed zeszłorocznymi wyborami prezydenckimi "szastano pieniędzmi, by udowodnić, jak dobrze żyje się Białorusinom. Teraz nowy rząd musi za to wszystko zapłacić - i to on jest winny" - wskazuje "Narodnaja Wola".
IAR, PAP, agkm
Informacje o Białorusi: Raport Białoruś