- Usłyszałam takie zdanie: we wrześniu skończył się mój pobyt w więzieniu. Potem zaczęły się tortury – mówiła ledwo powstrzymując łzy Irina Chalip na konferencji 25 stycznia. Swojej matce, która towarzyszyła Chalip, Sannikau powiedział, że nie wierzył, że jeszcze kiedykolwiek je zobaczy.
Irina Chalip spotkała się z mężem 24 stycznia – to było pierwsze spotkanie z Andrejem Sannikauem od trzech miesięcy. Przez ten czas władze więzienia nie pozwalały się spotkać z nim ani adwokatom, ani rodzinie.
Chalip mówi, że na Sannikawie wymuszono podpis pod petycją o ułaskawienie 20 listopada. Irina Chalip dodała, że Sannikau dał jej do zrozumienia, że grożono mu zabiciem jej i 4-letniego synka. Przypomniała, że Aleksander Łukaszenka twierdził na konferencji w grudniu, że zwolni więźniów, jeśli napiszą petycje. Powiedziała, że z tego wynika, że Łukaszenka zwolnić więźniów nie zamierza, zmierza do ich likwidacji.
Żona opozycjonisty mówi, że Sannikau wygląda na bardzo wyczerpanego. – Byłam zszokowana, kiedy go zobaczyłam. Wyglądał jak człowiek, który przeszedł 10 lat stalinowskiego łagru w ciągu trzech miesięcy – powiedziała.
We wrześniu Sannikau został przetransportowany z kolonii karnej w Nowopołocku do Witebska. Potem został przewieziony do Mohylewa, a następnie do Bobrujska i z powrotem do Mohylewa
Andrej Sannikau uzyskał najlepszy wynik wśród wszystkich rywali Aleksandra Łukaszenki w wyborach prezydenckich 2010 roku. Został skazany w politycznym procesie na 5 lat kolonii karnej.
agkm, Charter97.org
Andrej Sannikau, fot. Włodzimierz Pac, Polskie Radio