Lawon Barszczeuski - były szef białoruskiego - powiedział Polskiemu Radiu, że zna Bialackiego już ponad ćwierć wieku i pamięta jego początki działalności w dziedzinie praw człowieka. - Po wydarzeniach 1996 roku, gdy były rozpędzane demonstracje, on powiedział, że trzeba, żeby ktoś utworzył taką organizację, która broniłaby konkretnych ludzi. Ja mu powiedziałem: Wierzę w ciebie, że to zrobisz. I on naprawdę to zrobił - mówi Barszczeuski. Aleś Bialacki założył później organizację obrony praw człowieka „Wiasna”. W tym roku został już po raz drugi nominowany do pokojowej Nagrody Nobla.
Włodzimierz Pac, Polskie Radio
Przedstawiciele niezależnych środowisk białoruskich uczcili we wtorek 50. urodziny szefa Centrum Praw Człowieka "Wiasna" Alesia Bialackiego, który odbywa karę 4,5 roku kolonii karnej, spotkaniem, na którym opowiadali o nim jako działaczu i człowieku.
W wieczorze w mińskiej Galerii "U" wzięło udział około 70 osób: działaczy praw człowieka, opozycjonistów, a także literatów, gdyż Bialacki jest również znawcą literatury białoruskiej.
Znany opozycjonista Wincuk Wiaczorka wspominał, że 30 lat temu podczas wspólnych wykopalisk archeologicznych Bialacki z innymi działaczami zakopał na głębokości 4,5 m butelkę z przysięgą, że będzie walczyć o wolną i niezależną Białoruś oraz przeciwko sowieckiemu komunistycznemu imperium dla białoruskiego narodu.
Opowiadał też, że gdy sam trafił do więzienia, umieszczono go w jednej celi z Bialackim, który wtajemniczył go w zasady panujące w więzieniu - jak nawiązywać kontakty i nie poddać się fizycznie. - Jestem przekonany, że nie ma na świecie siły, która odbierze mu tę przysięgę - zaznaczył.
- Bialacki to najbardziej znany białoruski obrońca praw człowieka, i to wcale nie dlatego, że trafił do więzienia - podkreśliła jego współpracownica z "Wiasny" Tacciana Rawiaka. - Był jednym z tych, którzy budowali podstawy ruchu praw człowieka na Białorusi, i swój autorytet wypracował wieloletnią pracą – mówiła.
Przyznała, że działaczom "Wiasny" trudno pracować bez jej prezesa, ale podkreśliła, że wszyscy zdają sobie sprawę, iż powinni nadal być skuteczni, bronić organizacji i demonstrować niezłomność także dlatego, że Bialacki za tę sprawę siedzi w więzieniu.
Rawiaka powiedziała, że w listach Bialacki nie opisuje warunków panujących w więzieniu, tylko dzieli się swoimi odczuciami, rozważaniami o życiu i o tym, co się z nim dzieje. - Bardzo spokojnie, filozoficznie zastanawia się nad tym, czego doświadcza. Pisze, że nie wiemy, dlaczego spadają na nas takie rzeczy - być może po to, żebyśmy byli lepsi i mocniejsi. Ani razu nie napisał, że żałuje tej działalności, za jaką trafił do więzienia - podkreśliła.
- Zawsze mówił: bycie obrońcą praw człowieka to życiowy wybór. Może doprowadzić do więzienia - dodała.
PAP/IAR/agkm
Informacje o Białorusi: Raport Białoruś