Lawon Wolski, kultowy białoruski muzyk i poeta, w rozmowie w portalem PolskieRadio.pl mówi, że muzykę do filmu "Żywie Biełaruś" napisał na jednym oddechu. - Film i udzial w nim były dla mnie bardzo ważne - powiedział.
Białoruski muzyk i poeta zauważa, że o dziwo to dopiero pierwszy film o Białorusi i łukaszenkowskim reżimie od ponad 20 lat. Uważa, że takich filmów powinno powstać więcej, a sprawę w swoje ręce powinni wziąć również Białorusini. Lawon Wolski zaznacza, że białoruska dykatatura to doskonały materiał na komedię. - Sam o tym myślę! - powiedział Lawon Wolski z błyskiem w oku. I dodaje, że przez humor i śmiech łatwiej dotrzeć do ludzi.
Najważniejsza piosenka z filmu "Żywie Biełaruś" to "Krainy Niama". Lawon Wolski mówi, że Białorusini nie czują się odpowiedzialni za swój kraj. Niczego nie widzą, niczego nie słyszą, dla nich ojczyzną są cztery ściany mieszkania. W efekcie kraj ginie - jak mówi piosenka. Muzyk zauważa, że Rosja wykupuje powoli Białoruś po kawałku, i w efekcie Białoruś może stracić niezależność.
Lawon Wolski poinformował, że wkrótce piosenkę "Krainy Niama" będzie można usłyszeć w wersji rockowej. Znajdzie się ona w jego nowym albumie, którego możemy spodziewać się niebawem! Trwają nad nim ostatnie prace.
Zachęcamy do lektury wywiadu!
**********
PolskieRadio.pl: Jest pan autorem poruszającej muzyki do filmu "Żywie Biełaruś". Wiele osób jest pod wrażeniem. Muzyka i teksty piosenek są poruszające. Jak powstawała ścieżka dźwiękowa do tego filmu?
Lawon Wolski: Reżyser Krzysztof Łukaszewicz i współscenarzysta Franak Wiaczorka zwrócili się do mnie z pytaniem, czy nie napisałbym muzyki do filmu „Żywie Biełaruś”. Przekazali mi scenariusz i niektóre sceny opisane roboczo. Oczywiście od razu się zgodziłem –bo dla mnie ten film i udział w nim jest bardzo ważny, Napisałem muzykę bardzo szybko, na jednym oddechu -dlatego że dla mnie to bardzo istotna sprawa.
Czy myślał pan o czymś, co koniecznie trzeba przekazać? O przesłaniu?
Oczywiście. Muzyka zawiera przesłanie. Ale ja śpiewam o nim przez cały czas, tylko innymi słowami.
Bardzo ważna jest piosenka „Krainy Niama” (”Kraju nie ma”), którą można usłyszeć w filmie. Na Białorusi tak właśnie jest. Obecnie dla większości ludzi na Białorusi ich kraj nie istnieje, po prostu go nie ma. Jest rodzina, praca, telewizor. Nie czują się obywatelami jakiegokolwiek państwa. Każdy żyje swoim życiem, życiem swojej rodziny, bliskich mu ludzi. Nie ma integracji ludzi wewnątrz kraju.
Z drugiej strony ludzie rzadko wyjeżdżają za granicę, bo bardzo trudno wyrobić wizę i po prostu już nie mają siły. W telewizji przez cały czas im pokazują, że Unia Europejska to po prostu straszna rzecz: nie ma tam pracy, wszędzie imigranci, kryzys, zło.
Nikt nie myśli o Białorusi, o tym, jak odbudować ten kraj. Dlatego ludzie piszą w komentarzach o filmie, że to ”przesada, tego być nie może, to jakaś Korea Północna”. A przecież tak jest. Oni po prostu nie chcą tego widzieć. Nawet nie widzieli tego filmu, a już są takie komentarze, tylko na podstawie trailera.
A dlaczego tak myślą? Czy dlatego, że nie przeżyli na własnej skórze tego, co główni bohaterowie? Czy nie słyszeli nigdy o tym, co się dzieje?
Po prostu nie chcą słyszeć i widzieć. Ludzie chcą żyć wygodnie, nie chcą słyszeć i widzieć prawdy. Twierdzą, że czegoś takiego nie ma. Gdzieś z boku jest grupa ryzyka, opozycjoniści, inni. Dopóki kogoś nie wsadzą do więzienia, bo na przykład państwo chce odebrać ci pieniądze z biznesu, nie zauważasz tego. Z więzienia wychodzi się opozycjonistą. A wcześniej reakcja jest taka: „opozycjoniści, kto to w ogóle jest; to nie dla mnie”.
Ta piosenka ”Krainy Niama” to też apel. Rozpaczliwy, bo „kraj już ginie”.
Tak jest. To prawda. Póki mamy tak złe relacje z Unią Europejską, Rosja po cichutku, po malutku, wszystko u nas wykupuje. Może dojść nawet do aneksji.
Jak można temu zapobiec? Co powinni zrobić Białorusini?
Franak Wiaczorka dobrze to ujął: trzeba mówić prawdę, nie kłamać. Cały kraj kłamie, cały czas, czy w rodzinie, czy w pracy. Trzeba spojrzeć innym w oczy i mówić prawdę.
Trzeba również przywrócić normalną edukację, w szkole powinna być wykładana nasza historia. Trzeba sprawić, żeby język białoruski stał się popularny nie tylko wśród publiczności alternatywnej, wśród studentów, ale wśród szerokich mas ludzi. Ludzie widzą nastawienie władz do tego języka, wiedzą, jaka jest postawa Łukaszenki i innych urzędników. Ci ostatni mówią, że białoruski to „język wioski”.
Ile w Mińsku jest szkół białoruskich?
Dokładnie nie wiem. Myślę jednak, że 4-5. Trzeba wziąć pod uwagę, że mieszkają tam 2 miliony ludzi.
Ten film opowiada o wielu aspektach rzeczywistości na Białorusi: o braku wolności, o niskiej randze języka białoruskiego, o represjach, które niszczą życie, zdrowie, życie bliskich. Czy są sprawy, których nie udało się zawrzeć w półtoragodzinnym filmie?
W naszym kraju w środku Europy mamy szczególną sytuację. Jest wiele ciekawych szczegółów, o których można opowiadać. Trzeba kręcić kolejne filmy, również komedie. Bo przez śmiech łatwo dotrzeć do ludzi, nawet do prostego człowieka. To dziwne, ale niestety to pierwszy film o Białorusi w ciągu 20 lat.
No tak, ale na Białorusi nie może powstać…
Właściwie to... Można nakręcić film na nowoczesnych aparatach fotograficznych. Można zebrać ekipę, nawet bez pieniędzy, wywiesić w Internecie ogłoszenie o tym, że zainteresowanych prosimy o kontakt albo o małą składkę od każdego. I można nakręcić film. Być może warto o tym pomyśleć. Ja też myślę o tym.
Muzykę też by pan napisał.
Cały czas piszę. Udział w filmie zainspirował mnie do stworzenia nowego albumu muzycznego. Wszystko jest nagrane. Już jest opracowywany w Wilnie.
To będą piosenki z filmu?
Z filmu będą dwa utowry, w tym "Krainy Niama” w wersji rockowej. Bo dla filmu trzeba było nagrać akustyczną wersję piosenki.
Z Lawonem Wolskim rozmawiała Agnieszka Kamińska, portal PolskieRadio.pl
Informacje o Białorusi: Raport Białoruś