Zapoznajmy się na początku z tym, co kupiły donieckie władze za tak „atrakcyjną” cenę (oczywiście bez przetargu ponieważ jest to zakup na Euro 2012). Każdy kontener może obsłużyć 4 kobiety bądź 9 mężczyzn jednocześnie (zdjęcia donieckiego portalu ostro.org).
Nie wszędzie jest jednak tak słodko, najgorzej wyglądają toalety przy drogach, od razu przypomina się piosenka „Strzeż się tych miejsc”:
Oczywiście ta uwaga nie dotyczy toalet na stacjach benzynowych, szczególnie tych sieciowych, takich jak Shell, OKKO, czy WOG. Tutaj wszystko jest na poziomie europejskim. Oczywiście zawsze można skorzystać z pobocza, choć –jak niedawno usłyszałem od znajomych- zdarzały się przypadki milicji karzącej za tego typu „wykroczenie”.
Problem pojawia się wraz z dojechaniem do miasta. W Kijowie, zgodnie z rozporządzeniem Rady Miejskiej, mamy prawo do bezpłatnego skorzystania z toalety w każdej restauracji. Rzeczywiście rozporządzenie działa, sprawdzałem sam. Nie wiem, jak jest w innych miastach, ale wątpię, aby odmówiono turyście, szczególnie zagranicznemu. W stolicy, na głównej ulicy Chreszczatyku, postawiono także zielone budki z toaletami. W środku jest stosunkowo czysto, czasem nawet gra muzyka. Generalnie, co do czystości toalet, można powiedzieć, że Ukraina w ostatnich latach znacznie zbliżyła się do Zachodu. Choć zawsze warto mieć przy sobie papier toaletowy, na wszelki wypadek.
Zakoczeniem mogą jednak być:
-toalety „na narciarza”, które przypominają nam, że wyjechaliśmy na Wschód, choć jeszcze nie Bliski:
-kosze stojące koło klozetów, w których znajduje się zużyty papier toaletowy. Można to spotkać wszędzie, nawet na międzynarodowym lotnisku w Boryspolu, w nowym terminalu:
Przez dłuższy czas nie mogłem dojść do tego, skąd się wzięła ta tradycja. Wiedziałem, że problem jest w cienkich rurach. Dokładnie o co chodzi wytłumaczył mi dziennikarz i blogger Andrij Kapustin:
Odpowiedź na to pytanie kryje się w historycznych głębinach ZSRR. Wtedy papier toaletowy był towarem deficytowym. Ten, kto mógł jeździł po niego nawet do Moskwy. Przywożono 30 – 40 rolek. Ten, kto nie mógł jeździć do Moskwy rozwiązywał problem za pomocą podręcznych materiałów. Gazet, czy tektury. W odróżnieniu od papieru toaletowego nie rozpuszczały się szybko, a zatykały i bez tego zużytą i zarośniętą kanalizację. Często toaleta po prostu wylewała. I właśnie dla walki z tymi wydarzeniami wymyślono wiadra. Dziś, nie zważając na to, że papieru toaletowego mamy aż za dużo, tradycja pozostała. Tym bardziej, że rur kanalizacyjnych nikt nie zmieniał, a to oznacza, że jeszcze bardziej się zużyły, a ich średnica zmniejszyła.
-kolejnym zaskoczeniem mogą być liczne napisy umieszczane, w i na toaletach:
Najczęściej spotykany apeluje, abyśmy nie wrzucali papieru do muszli lub abyśmy po sobie posporzątali „jeżeli rezultat przekroczył nasze oczekiwania”. Zdarzają się też mówiące o tym, aby nie stawać nogami na sedesie, czy też całe instrukcje, jak ta z restauracji w Charkowie:
Toalety w pociągach opisałem tutaj [link: https:\/\/ua2012.blox.ua/2011/06/Instrukcja-obslugi-Ukrainskich-Kolei-Zelaznych.html].
Piotr Pogorzelski - Polskie Radio, Kijów