Wydział Konsularny polskiej ambasady zorganizował dla nich 25 Obwodowych Komisji Wyborczych obejmujących południową i środkową Anglię. Konsulat w Manchesterze - dalszych 12 komisji na północy Anglii i w Walii. Konsulat w Edynburgu - jeszcze 5 komisji w Szkocji i jedną w Irlandii Północnej. W sumie polski elektorat w Wielkiej Brytanii obsługiwać będą 44 obwodowe Komisje Wyborcze. Londyński korespondent IAR, Grzegorz Drymer poprosił radcę prasowego Ambasady RP w Londynie, Roberta Szaniawskiego o zarysowanie przygotowań do tych wyborów.
Wielka Brytania wyrosła w ostatnich latach na największe skupisko Polaków w Europie Zachodniej. Jaki jest i jak może się zachować ten wychodźczy elektorat, który w wyborach prezydenckich poparł wyraźnie kandydata PO? I czy Polacy na Wyspach chcą głosować?
Według różnych ocen, których nie potrafią zweryfikować ani władze brytyjskie, ani polskie, jest tu od ponad pięciuset tysięcy do miliona Polaków, a nawet więcej. Nic więc dziwnego, że zorganizowano dla nich aż 44 punkty wyborcze, z czego 13 w Londynie. Obwodowe Komisje Wyborcze mieszczą się jak zawsze w samej ambasadzie i w konsulatach - w Manchesterze, Edynburgu, Londynie - i w nowej, jeszcze nie oddanej oficjalnie do użytku siedzibie londyńskiego wydziału konsularnego ambasady w City. Ale większość komisji gościć będzie w polskich klubach i instytucjach kulturalnych, domach Stowarzyszenia Polskich Kombatantów i salach parafialnych, ufundowanych jeszcze staraniem emigracji wojennej, czasem również w zaprzyjaźnionych z Polonią szkołach katolickich.
Emigracja polska w Wielkiej Brytanii dzieli się pokoleniowo na kilka fal - wojenną, PRL-owską, ze sporą grupą, którą zastał tu stan wojenny w 1981 roku, przybyszy z pierwszej dekady po upadku komunizmu oraz największą i najnowszą falę emigracji zarobkowej okresu poakcesyjnego. Każda z tych grup nieco inaczej odnosi się do polskiej polityki, która nieraz wzbudza tu nie mniejsze emocje niż w samej Polsce. Ale nie przekłada się to jakoś na zainteresowanie wyborami. W wyborach prezydenckich głosowało niespełna 45 tysięcy Polaków, w czasie gdy tylko w brytyjskim rejestrze pracujących widniało ponad 330 tysięcy Polaków.
Rok temu, przed wyborami prezydenckimi, w Londynie gościli obaj główni kandydaci, Bronisław Komorowski i Jarosław Kaczyński oraz Grzegorz Napieralski. Tym razem PO wyraźnie przebiła PiS przysyłając już i Radosława Sikorskiego, który spędził w Anglii dekadę, i urodzonego i wychowanego w Londynie Jacka Rostowskiego. Być może PiS nie liczy na skaptowanie polskich wyborców na Wyspach, być może uznał, że - wobec niskiej frekwencji i ograniczonego do Warszawy wpływu tego elektoratu gra nie jest specjalnie warta świeczki.
Grzegorz Drymer- Polskie Radio, Londyn