Naypiydaw buddyjska świątynia Uppatasanti Pagoda (fot. Wojciech Cegielski)
Wszystko zaczęło się od spotkania jednego z wpływowych birmańskich generałów z wróżbitą. Mag poradził generałowi, aby przeniósł stolicę w głąb kraju, bo dotychczasowa stolica, Rangun, może zostać zaatakowana przez Amerykanów.
Budowa miasta rozpoczęła się niemal natychmiast. Najważniejsze dla kraju budynki, takie jak siedziby prezydenta, parlamentu czy ministerstw, rozrzucono po całym mieście. Generałom chodziło o to, aby jeśli Amerykanie zdecydują się zaatakować nową stolicę, nie mogli za jednym razem zniszczyć wszystkich kluczowych instytucji państwa. Naypiydaw stało się więc miastem ogromnych rozmiarów, ale... niemal bez mieszkańców.
Do Naypiydaw sprowadzono urzędników państwowych. Wybudowano dla nich bloki, których dachy mają kolory, w zależności od ministerstw, w których pracują lokatorzy. Niebieski to ministerstwo finansów, czerwony to ministerstwo spraw wewnętrznych.
Naypiydaw siedziba birmańskiego parlamentu (fot. Wojciech Cegielski)
W mieście powstały ogromne, szerokie nawet na 13 pasów drogi, czasami przypominające pasy startowe na największych lotniskach. W Naypiydaw nie ma jednak wypadków, bo nowe drogi są puste. Rzadko zdarza się, aby jechały nimi więcej niż dwa samochody naraz. Można śmiało zatrzymać samochód na dowolnym pasie i pieszo iść w dowolną stronę. Trudno spodziewać się rozwoju komunikacyjnego, bo wielu urzędników nie stać na własny samochód.
Naypiydaw 13-pasmowa droga po której nikt nie jeździ (fot. Wojciech Cegielski)
Na obrzeżach Naypiydaw znajduje się strefa hotelowa. Jest tu co najmniej kilkanaście luksusowych, świecących pustkami hoteli. Zatrzymują się w nich nieliczne zagraniczne delegacje. Każda jest traktowana z niesłychaną starannością, nie tylko przez gościnność, ale także dlatego, że samo ich pojawienie się jest dla obsługi czymś niecodziennym. Turyści, których według miejscowych szacunków, w 2011 roku przyjechało do Birmy ponad 300 tysięcy, raczej nie zaglądają do Naypiydaw.
Birmańscy robotnicy w Naypiydaw (fot. Wojciech Cegielski)
Niedaleko hoteli powstało pierwsze centrum handlowe w Naypiydaw. Dla Polaka zakupy w tutejszym supermarkecie są śmiesznie tanie, ale niewielu miejscowych stać na wizytę w takim miejscu. Wkrótce po tym, jak wszedłem do środka, poczułem na sobie wzrok obsługi i pozostałych klientów. Niewykluczone, że byłem pierwszym od miesięcy białym człowiekiem w tym miejscu.
Wojciech Cegielski, Informacyjna Agencja Radiowa