Według kalendarza biura wystaw powinno to było nastąpić rok wcześniej, ale wódz włoskiego faszyzmu chciał to połączyć z obchodami dwudziestej rocznicy tzw. marszu na Rzym i objęcia przez niego władzy.
Aby nadać tym obchodom odpowiednią oprawę, postanowił – zamiast tradycyjnych, mniej lub bardziej prowizorycznych, pawilonów – zbudować zupełnie nowe miasto. Plan śmiały i ambitny. Rezultat, jak twierdzą historycy sztuki i architektury, można uznać za „jedną z najbardziej konsekwentnych operacji estetycznych, jakie przeprowadzono na świecie”, gdyż „z punktu widzenia jakości przerasta o niebo podobne inicjatywy podjęte przez inne dyktatury XX wieku”.
Duce wychodził z założenia, że stolica Włoch – a niebawem nieco groteskowego, ale jednak imperium – ma do odegrania w międzynarodowej geografii określoną rolę, zarówno fizycznie jak i symbolicznie. Już w 1924 roku – dwa lata po dojściu do władzy – Mussolini wyraził przekonanie, że „antyczny Rzym trzeba wyzwolić ze szpecących go naleciałości i stworzyć monumentalny Rzym XX wieku”. Zaczęło się, jak mówi legenda, od zaprojektowania mauzoleum wodza, dzisiejszej bazyliki świętych Piotra i Pawła. Warto zauważyć, że to jedyny dziś kościół na terenie nowego miasta, nie licząc kaplicy w podziemiach jednego ze zbudowanych już po wojnie w jej pobliżu domów mieszkalnych.
W brudnych szybach Pałacu zjazdów z trudem widać odbicie dalekiego kwadratowego Koloseum
W 1933 roku wódz rzucił pomysł tzw. lido di Roma, podrzymskiej plaży, którą kończyć się miała arteria prowadząca z miasta nad morze. Miała się nazywać, zgodnie z zapędami wodza, Via Imperiale (dziś Via Cristoforo Colombo, mająca 27 km długości). Lokalizacja została określona wyraźnie. Można o tym przekonać się do dziś. Na jedynym ukończonym w terminie budynku, w którym do dziś mieści się zarząd nowej dzielnicy, wykuto w trawertynie: „Trzeci Rzym rozciągać się będzie na wzgórzach wzdłuż świętej rzeki aż po plaże Morza Tyrreńskiego”.
Trzeci – po starożytnym i papieskim - co ilustruje płaskorzeźba przy wejściu do wspomnianego budynku, na której w dużym skrócie, ale w sposób dla wszystkich czytelny, uwieczniono najważniejsze etapy historii miasta. Zamykający ją okres faszyzmu przedstawia wizerunek Mussoliniego na koniu, podobno jedyny, jaki pozostał w stolicy Włoch. Znajduje się tam również, uznany za symbol nowej dzielnicy, „Pałac Cywilizacji Pracy”, do dziś nazywany „kwadratowym Koloseum”.
Wzniesiona w latach 1938-1943 bryła uważana jest za logo włoskiej architektury XX wieku. Ma ona 60 metrów wysokości, co odpowiada sześciu wysokim piętrom, a na każdej fasadzie znajdują się 54 łuki. W sumie więc jest ich 216. Ostatnie piętro wieńczy napis, z którego dowiadujemy się, kogo w ten sposób uczczono: „Naród poetów, artystów, bohaterów, świętych, myślicieli, uczonych, żeglarzy, migrantów”. Ustawione w 28 arkadach parteru posągi przedstawiają alegorie m.in. muzyki, astronomii, historii, fizyki, rzemiosła, heroizmu, geniuszu wojskowego itd.
Trzecią budowlą charakterystyczną dla EUR, jest Pałac Przyjęć i Zjazdów (Palazzo dei Ricevimenti e dei Congressi), ukończony dopiero w 1954 roku, zamykający ulicę, którą otwiera z przeciwnej strony „kwadratowe Koloseum”. Kiedy odbywają się tam jakieś imprezy – jak np. targi książki, zjazdy organizacji czy partii politycznych – miejsce to tętni życiem.
Najczęściej jednak i ono – podobnie jak cała dzielnica – wygląda w weekendy na opuszczone i zapomniane. W ścisłym jej centrum nie ma żadnych budynków mieszkalnych. Są urzędy – kilka ministerstw, ale ich szefowie zajmują wykwintne pałace w centrum Rzymu. Są siedziby banków i koncernów, muzea, a także dyrekcja Poczty Włoskiej. EUR odżył na moment, gdy Rzym w 1960 roku gościł letnie igrzyska olimpijskie.
Ożywienia tego miejsca spodziewają się promotorzy, którzy zgłosili kandydaturę miasta na gospodarza olimpiady w 2024. Wystawa światowa, do której nie doszło z oczywistego powodu, gdy w 1940 Włochy przystąpiły do II wojny światowej po stronie Hitlera, miała być w zamierzeniu organizatorów – olimpiadą cywilizacji...
Dziś nazwę „EUR” większość Rzymian kojarzy z Unią Europejską bądź ze wspólną europejską walutą. Dla jednych jest „pustym i makabrycznym zespołem budynków”, jak twierdziła Ingeborg Bachmann albo „parkiem cudownych budowli”, tak mówił Costantino D'Orazio, a dla innych doskonałą scenerią dla metafizycznych filmów. Michelangelo Antonioni nakręcił tu głośne „Zaćmienie”. Łącznie powstało tu 65 produkcji, w tym także najnowsza z cyklu o Jamesie Bondzie.
EUR kojarzy się również z metafizycznym malarstwem Giorgio De Chirico. Jest jedynym świeckim miejscem w stolicy chrześcijaństwa, a także nieudaną próbą upodobnienia Rzymu do innych metropolii europejskich. Stało się tak nie tylko dzięki Benito Mussoliniemu, ale także dzięki zaangażowanym przez niego do realizacji jego snów o potędze wielkim artystom i architektom okresu tzw. racjonalizmu, na przykład kierującemu całością prac Marcello Piacentiniemu. Jak twierdzą niektórzy, to ostatni chlubny wkład Włoch w historię światowej architektury.
Marek Lehnert