Już widok z okien lądującego samolotu mnie nie zawiódł: Terceira to królestwo przyrody, zieleni i porządku. Gdy wysiadłam, uderzył mnie świeży powiew nieskażonego spalinami powietrza, którego nie znajdziemy chyba nigdzie indziej w Europie. Od wczoraj niewiele jeszcze widziałam i spróbowałam, ale jedno wiem już na sto procent. Portugalskie Azory to obowiązkowy cel dla każdego turysty, który szuka czegoś więcej, niż bezcelowe smażenie się przez dwa tygodnie na plaży i hotele all inclusive.
Tymczasem kilka pierwszych zdjęć (głównie jedzenia - Terceira to zdecydowanie nie miejsce na dietę, a stolica wyspy Angra do Heroismo słynie z owoców morza).
stolica Azorów
Angra Do Heroismo przez wieki była obowiązkowym miejscem postoju portugalskich statków odkrywających nowe lądy i transportujących przyprawy czy herbatę. Od 1983 roku znajduje się na liście dziedzictwa światowego UNESCO.
azorskie wino
Klimat co prawda nie pozwala na produkcję czerwonego wina, na Azorach powstają natomiast świetne białe wina. Na przykład to - Pedras do Lobo, bardzo delikatne i lekko kwaskowate w smaku.
azorskie przysmaki
Na Azorach nie można nie spróbować lapas - to rzadko spotykany rodzaj mięczaka, przyrządzany zazwyczaj z czosnkiem. Fenomenalny!
azorskie przysmaki
Ośmiornica grillowana z cebulką. To wyjątkowo niewdzięczna do przyrządzania bestia - trzeba ją długo gotować, by nie była gumowata i twarda. W Angra do Heroismo poznałam sekret dobrze zrobionej ośmiornicy: otóż w przeciwieństwie do innych owoców morza i ryb, trzeba ją przed gotowaniem porządnie zamrozić, dzięki temu mięso będzie miękkie i delikatne.
azorskie przysmaki
I mój absolutny hit - telha de marisco, czyli dachówka z owocami morza. Mieszanka krewetek i omułków zalana sosem śmietanowym z pikantnymi przyprawami (na kontynencie Portugalczycy raczej unikają używania w kuchni ostrych przypraw, tu - wręcz przeciwnie) i zapieczone w glinianej wydrążonej cegle. Genialne!
Na deser już nie starczyło miejsca, ale co się odwlecze... Azorski ciąg dalszy nastąpi:)