Piękna ponadczasowa propaganda

Ostatnia aktualizacja: 04.12.2013 23:00
- Jej fotografie trafiły potem także na PRL-owskie pocztówki, często z hasłami w rodzaju "wczasy przywilejem świata pracy". Ciekawe, jak zareagowałaby ta przedwojenna arystokratka, gdyby tylko wiedziała... - mówiła w Dwójce o pracach Zofii Chomętowskiej Karolina Puchała-Rojek.
Audio
  • Piękna, ponadczasowa propaganda (Notatnik Dwójki)
Gdzieś na Podkarpaciu. Fotografia Zofii Chomętowskiej
Gdzieś na Podkarpaciu. Fotografia Zofii ChomętowskiejFoto: (c) Fundacja Archeologia Fotografii / Chomętowscy

W 1936 roku Zofia Chomętowska wygrała konkurs Wydziału Turystyki Ministerstwa Komunikacji na etatowego fotografa tej instytucji. Ponoć, gdy szef Wydziału, słynny krajoznawca Mieczysław Orłowicz, dowiedział się o tym, powiedział: - Kobieta?! Przecież sobie nie poradzi...

Ale Zofia Chomętowska poradziła sobie świetnie, wywiązując się z zadania fotografowania atrakcyjnych turystycznie miejsc na terenie II Rzeczpospolitej. Te zdjęcia, zamieszczane w miejscach publicznych, m.in. w wagonach kolejowych i na dworcach, miały przyczynić się do zwiększenia mobilności obywateli, ożywienia turystyki, a także propagować pozytywny wizerunek kraju.

Po latach do niezwykłego archiwum - znajdującego się obecnie w domu córki Chomętowskiej, Gabrieli Greter w Buenos Aires - dotarły Karolina Puchała-Rojek i Karolina Ziębińska-Lewandowska z Fundacji Archeologia Fotografii. - Oczywiście najistotniejszym walorem tych zdjęć jest kontekst ich powstawania, historia i duch miejsc, których często już nie ma - podkreślają badaczki. - Ale ta twórczość ma też specyficzne dla siebie walory estetyczne - dodają.

Kolejny gość audycji, Maciej Szymanowicz, wyjaśnił, że dorobek Chomętowskiej wpisuje się w nurt przedwojennej "polskiej fotografii ojczystej". Idea przywieziona została z Niemiec, gdzie od początków stulecia pełnił ten kierunek funkcje propagandowe. Polityczny charakter miał również program przedstawiony w latach 30. przez nestora polskiej fotografii Jana Bułhaka. Zadaniem twórcy miało być odtąd promowanie pozytywnego wizerunku kraju.

- Z jednej strony więc fotografie te pokazywały polską kresową, sielankową, szlachecką, znaną z twórczości Mickiewicza czy Sienkiewicza - mówi Szymanowicz. - Z drugiej prezentowały osiągnięcia ekonomiczno-technologiczne II Rzeczpospolitej. Częstym tematem był więc Port Gdynia - dodaje.

A Karolina Ziębińska-Lewandowska dodaje: - Istnieje szczególna, barazo atrakcyjna kategoria fotografii wernakularnej. To fotografia "obrzeży", należąca do sztuki użytkowej, ale mająca też swoją estetykę. W ten nurt wpisują się na przykład zdjęcia, które straciły swoją pierwotną funkcję. Tak jest właśnie z fotografiami Chomętowskiej. Przecież kraju, który miały one promować, już nie ma...

Audycję z cyklu "Notatnik Dwójki" przygotowała Aleksandra Łapkiewicz.

Zobacz więcej na temat: fotografia
Czytaj także

Zbigniew Dłubak widział sztukę we wszystkim

Ostatnia aktualizacja: 23.10.2013 16:59
– Był konsekwentnym propagatorem idei, że fotografia w wielu swoich przejawach, nie tylko w autorskich czy eksperymentalnych, może być częścią sztuki, którą on pojmował nieprawdopodobnie szeroko – mówiła w "Notatniku Dwójki" Karolina Ziębińska-Lewandowska z Fundacji Archeologia Fotografii.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Edward Hartwig - nastrojowy "mglarz", czarno-biały impresjonista

Ostatnia aktualizacja: 14.11.2013 09:00
W "Sezonie na Dwójkę", w 10. rocznicę śmierci, wspominaliśmy jednego z najwybitniejszych polskich fotografików - Edwarda Hartwiga.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Marek Karewicz: po to robiłem te zdjęcia, żeby się kiedyś z nimi rozstać

Ostatnia aktualizacja: 18.11.2013 11:00
Zachwycony jego fotografiami Miles Davis przekazał mu kiedyś swoją marynarkę. W piątek Marek Karewicz podarował zdjęcia Davisa oraz kilkaset tysięcy swoich fotografii dokumentujących historię jazzu, Bibliotece Narodowej.
rozwiń zwiń