Braunek w pamięci Polaków zapisała się wieloma wspaniałymi występami. Dla większości jednak najbardziej kojarzy się z rolą Oleńki z "Potopu". Reżyser filmu, Jerzy Hoffman, w rozmowie z TVP Info wspomina, że aktorka była bardzo utalentowaną osobą, "świetnym kumplem i wspaniałym człowiekiem". Wyraził żal, że tacy ludzie, jak ona, odchodzą "przed czasem", a ci, "za których można się wstydzić, są długowieczni".
Małgorzata Braunek zagrała w ponad 20 filmach. Dwa miesiące przed śmiercią została odznaczona Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski za "wybitne osiągnięcia w pracy artystycznej i społecznej oraz za zasługi na rzecz przemian demokratycznych w Polsce".
Przyjaciel aktorki Wojciech Pszoniak wspomina ją jako niezmiernie miłą osobę, która nie miała wrogów. Jak mówi, nie pamięta, żeby kiedykolwiek była na kogoś wściekła, albo żeby kogoś nie lubiła. Pszoniak powiedział, że na planie filmowym spotkał się z nią tylko raz - podczas pracy nad filmem "Diabeł". Znali się jednak z Teatru Narodowego u Adama Hanuszkiewicza i ta przyjaźń trwała do końca.
Na stopklatce z filmu "Potop" (z 1974 roku): Małgorzata Braunek i Daniel Olbrychski, fot. PAP/Henryk Rosiak
- Małgosia była osobą jedyną w swoim rodzaju - z wielkim dystansem do tego co robi, z wielką radością i pełnią życia. Aktorstwo to był dla niej jakiś rodzaj zabawy. Cały czas miała mądry, ludzki, bardzo głęboki dystans do siebie. Najważniejsze dla niej było samo życie i przeżywanie tu i teraz, świętowanie go - tak Braunek wspomina Jacek Borcuch. Aktorka zagrała w jego filmie "Tulipany" (2004 r.) rolę Marianny.
- Zagrała główną rolę w "Polowaniu na muchy" Wajdy według mojego scenariusza. Zagrała dziewczynę modliszkę, niszczącą, piękną, uwodzicielską, ze złowrogim uśmiechem. Tak chcę ją zapamiętać - powiedział w rozmowie z PAP pisarz Janusz Głowacki.
Prezes ZASP Olgierd Łukaszewicz podkreślił, że "żegnamy niezwykłą osobę i niezwykłą osobowość aktorską, która przyciągała do siebie najlepszych reżyserów". - Tego magnetyzmu wielkiej aktorki, i przyjaznego sposobu bycia, cichego głosu ujmującego uśmiechu będzie nam bardzo brakowało - zaznaczył.
Fot. PAP/Stach Leszczyński
Informacja o śmierci Małgorzaty Braunek wstrząsnęła Janem Nowickim. - Człowiek żyje po to, żeby umrzeć, ale ta wiadomość mną wstrząsnęła. Mam wrażenie, że odszedł jeden z najpiękniejszych polskich uśmiechów. Po niej nikt tak się nie będzie uśmiechał - dodał.
W poniedziałek na profilu facebookowym Braunek ukazał się cytat z jej książki "Jabłoń w ogrodzie, morze jest blisko". - Wejdę w stan śmierci spokojnie i bez bólu, łącząc się z Wielkim Umysłem, Pustką, Bogiem chrześcijan i Żydów, i muzułmanów albo Oceanem i znowu stanę na jego brzegu oniemiała z zachwytu nad jego bezkresną nieskończonością - czytamy na portalu społecznościowym.
IAR/PAP/aj